{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Zdobył medal MŚ i przeszedł do historii swojego kraju

Kapitalną próbę drugiej serii konkursu indywidualnego mistrzostw świata juniorów oddał Erik Belshaw. Amerykanin skoczył aż 104,5 metra. Na złoty medal mu zabrakło, ale... i tak przeszedł do historii amerykańskich skoków. To dopiero pierwszy medal imprezy mistrzowskiej dla skoczka narciarskiego z tego kraju.
Chcą zbudować największą skocznię narciarską na świecie
Już przed startem imprezy mówiono o tym, że walka o złoto rozegra się między Embacherem a Amerykaninem, z tym że stawiano bardziej na drugiego z nich, Tate’a Frantza. 18-latek rzeczywiście z dobrej strony pokazywał się w treningach, a w serii próbnej tuż przed konkursem zajął piąte miejsce. W konkursie oddał jednak niezbyt udany skok, a po nim i tak został zdyskwalifikowany. Cała nadzieja Amerykanów na historyczny medal przeniosła się na Erika Belshawa, który wywiązał się z zadania i wywalczył srebro.
Amerykanie nie tylko na medal czekali długo. Od ponad 7 lat nie widzieliśmy przedstawiciela tej nacji w czołowej dziesiątce mistrzostw świata juniorów. Po raz ostatni wydarzyło się to 1 lutego 2017 roku, kiedy ósme miejsce zajął Casey Larson w konkursie w Park City. W tamtym konkursie tuż przed Amerykaninem uplasował się Paweł Wąsek, a wygrał Viktor Polasek.
Wcześniej Amerykanie doczekali się medali w rywalizacji kobiet, gdzie dwa krążki wywalczyła Sarah Hendrickson. Najpierw zdobyła brązowy medal w 2010 roku w Hinterzarten, a dwa lata później srebro w Erzurum. Amerykanka triumfowała jeszcze w 2013 roku w Val di Fiemme, ale już w konkursie seniorek.
Skoczków czeka jeszcze rywalizacja w konkursie drużynowym. Amerykanie z pewnością liczą teraz na dobry wynik zespołu, którego najmocniejszymi punktami będą właśnie Belshaw i Frantz. Transmisję z konkursu będzie można obejrzeć na TVPSPORT.PL.