| Piłka nożna / Betclic 1 Liga
Rafał Ulatowski na początku grudnia podjął się próby utrzymania Resovii w Fortuna 1. Lidze. Szkoleniowiec, który ostatnio prowadził Lecha II nie ukrywa, że cieszy się z powrotu na ławkę trenerską. – Można powiedzieć, że w klubie z Poznania z kranu płynie Johnny Walker, a tutaj cieszymy się z mniejszych rzeczy – podkreślił trener w rozmowie z TVPSPORT.PL przed sobotnim meczem z Wisłą Płock.
👉 Oficjalnie: wielki powrót byłego reprezentanta!
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Mówił pan, że przyszedł do klubu z entuzjazmem. Dzisiaj, po zimowym okresie przygotowawczym, to pozytywne nastawienie wciąż u pana jest?
Rafał Ulatowski: – Tak. Bardzo ważne było to, że dobrze zakończyliśmy poprzedni rok. Pokonaliśmy mocną Odrę Opole 1:0 i było to moje pierwsze zwycięstwo w roli trenera Resovii. Tamten mecz dał nam dużo nadziei. Uważam, że jest za nami udany okres przygotowawczy. Zrealizowaliśmy plan z wyjątkiem sparingu z Koszycami, który został odwołany z powodu warunków atmosferycznych. Mamy za sobą tygodniowe zgrupowanie w Woli Chorzelowskiej, w trakcie którego drużyna jeszcze mocniej się zintegrowała. Dużym znakiem zapytania jest dla mnie natomiast to, jak zespół poradzi sobie na boisku trawiastym, bo przez cały okres przygotowawczy pracowaliśmy na obiektach ze sztuczną nawierzchnią. Z tym bywa różnie.
– Resovia nie dokonała zbyt wielu wzmocnień. Jak ocenia pan dotychczasowe okno transferowe?
– Szaleństw nie było z paru powodów. Pierwszy aspekt to oczywiście ograniczenia finansowe. Drugą sprawą jest to, że Resovia w ostatnim czasie co okno wymieniała wielu zawodników. Nie uważam, by w obecnej sytuacji zespołu rozsądne było kolejne wywracanie do góry nogami kadry. Postawiliśmy na stabilizację. Chcieliśmy sprowadzić napastnika i udało się zakontraktować Edvina Muratovicia, reprezentanta Luksemburga. Innym celem był stoper, ale do gry wrócił jednak Glib Bukhal, który jesienią zmagał się z kontuzją. Z tego powodu uważam, że mamy wystarczającą liczbę stoperów. Chcę dać szansę tym graczom, którzy są w kadrze.
– Nad czym przede wszystkim pracowaliśmy zimą? Co nie funkcjonowało jesienią?
– Priorytetem jest poprawa gry w defensywie. 32 gole sprawiły, że jesteśmy niechlubnym wiceliderem ligi pod względem straconych bramek. Z drugiej strony, nie można zapominać też o ataku. Jeśli będziemy grać na zero z tyłu, ale nie będziemy strzelać goli, to remisy nie dadzą nam utrzymania.
– Przebywanie w strefie spadkowej nigdy nie jest łatwe dla piłkarzy. Zimą trzeba było wykonać dużą pracę mentalną z zawodnikami?
– Nie. To szatnia bardzo zdrowa, w której wszyscy są głodni gry i chcą rywalizować. Bardzo mnie to cieszy. Jedyne, co zrobiliśmy, to nakreśliliśmy zasady funkcjonowania całej drużyny.
– Wcześniej przez lata związany był pan z Lechem Poznań. Warunki do pracy w Kolejorzu stoją na zdecydowanie wyższym poziomie niż w Resovii. Trudno się do tego przyzwyczaić?
– Parafrazując Bohdana Łazukę z filmu "Chłopaki nie płaczą" można powiedzieć, że w Lechu z kranu płynie Johnny Walker, a w Resovii cieszymy się z mniejszych rzeczy. Te różnice jednak nie przeszkadzają mi w żaden sposób. Wiedziałem, na co się piszę i traktuję to jako duże wyzwanie.
– Postanowił pan opuścić strefę komfortu?
– Zdecydowanie tak. Stęskniłem się za pracą w seniorskiej piłce. Obserwowanie tego, jak piłkarze się rozwijają, zawsze dawało mi olbrzymią satysfakcję i znów chciałem to poczuć. Podobnie jak nieprzespane noce, w trakcie których zastanawiasz się nad tym, którego zawodnika wystawić albo jakim systemem zagrać.
– Jak pan uważa? Poprzez pracę w Resovii ma pan więcej do wygrania czy do stracenia?
– Po ukończeniu 50. roku życia odseparowałem się od tego, co sądzą o mnie inni. W przypadku Resovii nie kalkulowałem, ile mogę zyskać, a ile stracić. Spotkałem się z prezesem klubu i postanowiłem zaakceptować ofertę. Po dwóch miesiącach mogę powiedzieć, że nie żałuję tej decyzji. Jestem zbudowany tym, jak funkcjonuje nasza szatnia.
– Jak bardzo zmienił się pan jako trener przez okres, gdy nie pracował pan w tej roli?
– Jak już wspomniałem, przestałem zwracać uwagę na to, co ludzie o mnie mówią. Wyłączyłem się ze świata social mediów by nie czytać ocen i komentarzy dotyczących mojej osoby. Zacząłem bardziej dbać o atmosferę w drużynie, staram się tłumaczyć swoje decyzje zawodnikom i być dla nich wsparciem. Wiem też, jak radzić sobie pod presją, poznałem specyfikę walki o utrzymanie w Lechu II Poznań. W ostatnim sezonie pracy walczyliśmy o pozostanie w drugiej lidze do ostatniej kolejki, co było niezwykle cennym doświadczeniem. Trudne momenty mnie zahartowały i może to przydać się w Resovii. Oczywiście, weryfikacją wszystkiego będą wyniki, dlatego nie zamierzam składać jakichś górnolotnych deklaracji.
– Jak docelowo ma grać prowadzona przez pana Resovia?
– Chciałbym, żebyśmy opierali się na dobrej organizacji w defensywie i potrafili sprawnie przechodzić do ataku. Zdecydowanie więcej mamy grać do przodu, a nie do boku. Musimy również wykorzystać środek pola, bo uważam, że to nasz największy atut. Będziemy grać nieco inaczej niż wcześniej.
– Rundę rozpoczniecie w sobotę, od zaległego meczu z Wisłą Płock. Ewentualne zwycięstwo dałoby wam wyjście ze strefy spadkowej.
– To bardzo istotne spotkanie dla obu zespołów, bo jeżeli Wisła nas pokona, wskoczy na trzecią lokatę. Stawka jest duża dla każdej z drużyn, ale trzeba pamiętać, że to starcie o niczym nie przesądzi. Wygrana w jednym meczu nie da nam utrzymania. Przed nami 16 spotkań, w których musimy zdobyć jak najwięcej punktów.
– Jak ważny jest dla was początek rundy? Po spotkaniu z Wisłą zmierzycie się z będącymi za wami Podbeskidziem Bielsko-Biała i Zagłębiem Sosnowiec.
– Chcemy zdobyć maksymalnie dużo punktów, by nie wytworzyła się jakaś negatywna presja. Cały czas będziemy jednak zachowywać spokój, bo przed nami pozostanie kolejnych kilkanaście meczów.
– Resovia utrzyma się w pierwszej lidze?
– Mocno w to wierzę. Robimy wszystko, by tak się stało. Niestety, jakiś czas temu rzuciłem, że utrzymamy się w ostatniej kolejce, a słowa mają moc. Oczywiście chciałbym, żebyśmy kończyli sezon w bardziej komfortowej sytuacji i nie drżeli o pozostanie w rozgrywkach do końca, ale nie obrażę się, jeśli dokonamy tego również w ostatnim meczu sezonu. Przeczuwam, że w tej rundzie Resovia "odpali" i złapie serię pozytywnych wyników. Dzisiaj nie powiem jednak, czy dojdzie do tego już na początku wiosny.
– Myśli pan, że wrócił na ławkę trenerską na dłużej?
– Mam taką nadzieję, bo jak wspomniałem, stęskniłem się za tą otoczką i wielkimi emocjami.