| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Lech Poznań rozpoczął rundę wiosenną od zwycięstwa nad Zagłębiem Lubin (2:0). Trzecia drużyna PKO BP Ekstraklasy ma jednak poważne zmartwienia. Kilku zawodników jest kontuzjowanych, a do tej listy dołączyły w sobotę dwa kolejne nazwiska. – Z takim składem będzie bardzo trudno walczyć o mistrzostwo. Musimy mieć więcej zawodników – podkreśla wprost trener Mariusz Rumak.
Mocne wejście napastnika Lecha. "Stać go na więcej"
Kontuzje z okresu przygotowawczego wykluczyły z gry Artura Sobiecha i Mikaela Ishaka. Dalej do zdrowia nie wrócił Filip Dagerstal. Zawieszony za żółte kartki był Kristoffer Velde, a Ali Gholizadeh dostał krótki urlop po występie w Pucharze Azji. Tuż przed spotkaniem kibice zostali poinformowali o kolejnych absencjach – Miha Blazić nie zdążył wyleczyć urazu ze sparingu, a Afonso Sousa rozchorował się.
Jakby kłopotów było mało, kolejne pojawiły się w trakcie meczu. U Adriela Ba Louy odnowiła się kontuzja barku, dlatego też zmieniono go po 33 minutach. Po przerwie na boisku nie pojawił się Antonio Milić, również ze względów zdrowotnych. – To stary uraz. Zdjąłem go profilaktycznie, bo nie chciałem stracić jednej zmiany – wyjaśnił trener Kolejorza. – Większość tych kontuzji to urazy mechaniczne. Nie sprzyja nam szczęście – dodał Rumak.
O tym, jak bardzo przetrzebiona jest kadra Kolejorza, świadczyła lista rezerwowych w meczu z Zagłębiem. Na ławce zasiedli nastoletni Maksymilian Dziuba, Kornel Lisman i Bartosz Tomaszewski, mający łącznie zero minut w Ekstraklasie. Niewiele większe doświadczenie zdobył do tej pory Michał Gurgul (zmienił Milicia).
Zabrakło choćby jednego napastnika, a na skrzydle za Ba Louę przez blisko godzinę biegał boczny obrońca, Alan Czerwiński. Iworyjczyka mógłby zastąpić 17-letni Lisman, nominalny skrzydłowy, ale jak przyznał trener Lecha, junior nie jest jeszcze gotowy na występy w takim wymiarze czasowym. – Z takim składem będzie bardzo trudno walczyć o mistrzostwo. Dziś nawet nie było nas dwudziestu – nie krył po meczu Rumak.
Lech nie sprowadził zimą do klubu żadnego nowego piłkarza i nie planował takich ruchów. Jako najważniejszy transfer wymieniano powrót Bartosza Salamona po dopingowym zawieszeniu. To może się jednak niebawem zmienić. – Codziennie rozmawiamy o transferach. To nie jest tak, że Lech je zrobi lub nie. Nie chcę niczego deklarować, natomiast trzeba uwzględnić kontekst dzisiejszych urazów – przyznał Rumak. Okno transferowe w Polsce potrwa do końca lutego.
Szkoleniowiec Lecha pozostawia kibicom optymistyczne informacje. Zarówno Ishak, jak i Blazić trenują indywidualnie. W przypadku Milicia, wstępna diagnoza nie jest również poważna. Do dyspozycji na mecz z Jagiellonią Białystok (sobota, godz. 17:30) będzie Velde, a w środę treningi z klubem powinien już wznowić Gholizadeh.
Jagiellonia to dopiero początek wyzwań przed poznaniakami. Na lechitów czekają w następnych spotkaniach kolejno: Śląsk Wrocław, Pogoń Szczecin (w Pucharze Polski) i Raków Częstochowa. Najbliższe tygodnie mogą zadecydować o losach Kolejorza, jak i samego Rumaka. – Jestem optymistą, ale czeka nas bardzo trudny okres. Musimy mieć więcej zawodników – podsumował trener.