| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Czerwona kartka dla Leonardo Rochy to jedna z najlepszych decyzji sędziowskich w Ekstraklasie w tym sezonie. Piłkarz Radomiaka miał dużego pecha, że trafił Patryka Sokołowskiego z Cracovii korkami w piszczel, a ten miał sporo szczęścia, że noga nie została złamana. Arbiter Karol Arys nie mógł okazać litości dla winowajcy.
Leonardo Rocha w 13. sekundzie meczu Cracovia - Radomiak chciał zagrać piłkę – to jasne. Zrobił to jednak w taki sposób, że zaatakował butem z korkami wycelowanymi w kierunku piłki i jednocześnie w kierunku Patryka Sokołowskiego. Zawodnik Radomiaka zagrał w sposób wybitnie nieudany. Nie wybił piłki, bo jego but odbił się od niej lub może również trochę po niej prześlizgnął, lecz trafił prosto w piszczel piłkarza Cracovii. Nieco powyżej kostki i stawu skokowego w okolicy nieco poniżej ochraniacza.
Faul był przypadkowy, ale bez wątpienia był to faul poważny i rażący. Arbiter Karol Arys prawidłowo ocenił sytuację i stopień zagrożenia dla zdrowia Sokołowskiego, więc w ten sytuacji czerwona kartka była jedyna możliwą prawidłową decyzją.
Po meczu trener Radomiaka Maciej Kędziorek nie krył zdziwienia. Przyznał, że nie rozumie decyzji sędziowskiej i pytał, co w tej sytuacji miał zrobić jego zawodnik, aby uniknąć czerwonej kartki. Odpowiedź jest prosta: nie atakować piłki w sposób, który narażał przeciwnika na poważną kontuzję, wielomiesięczne leczenie i ryzyko przedwczesnego zakończenia kariery.