To mogło być znakomite popołudnie dla polskiego pływania. Michał i Krzysztof Chmielewscy wygrali swoje półfinały 200 metrów stylem motylkowym na mistrzostwach świata w Dausze, ale ich radość była krótka. Mający najlepszy czas w stawce Krzysztof został zdyskwalifikowany za brak dotknięcia ściany obiema rękoma na jednym z nawrotów.
Krzysztof Chmielewski był największą polską nadzieją na podium mistrzostw świata w Dausze. Do Kataru przyjechał jako srebrny medalista ostatniej edycji w Fukuoce. Jego szanse na złoto oceniano jako duże, tym bardziej biorąc pod uwagę nieobecność obrońcy tytułu Leona Marchanda.
Zgodnie z przewidywaniami Polak pewnie przeszedł przez eliminacje. Wygrał swój wyścig i awansował do półfinału z piątym czasem. Tam pokazać miał swoją i siłę i tak się stało. Pokonał wszystkich rywali, a jego rezultat 1:54.52 był najlepszym na liście zakwalifikowanych do finału. Niestety do czasu.
Sędziowie dopatrzyli się błędu technicznego Polaka na jednym z nawrotów. Zawodnik miał dotknąć ściany jednorącz, a nie oburącz jak wskazują przepisy. Przy nazwisku Polaka za chwilę zniknął więc czas, a pojawiły się litery oznaczające dyskwalifikację.
Na osłodę pozostaje polskim kibicom postawa drugiego z braci bliźniaków Chmielewskich. W pierwszym wyścigu półfinałowym Michał zajął pierwsze miejsce z rezultatem 1:55.38. To trzeci wynik wśród finalistów.
Walka o medale na 200 metrów stylem motylkowym już w środę podczas sesji popołudniowej. Wyścig zaplanowano na godzinę 17:53.