{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Nudna teoria

Za żużlowcami dopiero siedem kolejek rundy zasadniczej. Po powiększeniu ligi to nawet nie półmetek. To praktyka, w teorii to rundę zasadniczą można by uznać za zakończoną. Za szybko? Raczej nie, bo ostatnie mecze chyba na dobre rozstrzygnęły najważniejsze rozdanie tej fazy sezonu.
W czołowej czwórce – na razie tylko w teorii – miejsca zapewniły sobie zespoły z Tarnowa, Gorzowa, Leszna i Zielonej Góry.
Unibax uratuje sezon?
Owszem już najbliższe spotkania mogą zweryfikować matematyczne wyliczenia, ale czy jest to możliwe? W tej chwili największym przegranym ligi jest Unibax Toruń. Anioły mogą pozostać w grze tylko w przypadku wygranej w Lesznie. To byłby początek odrodzenia zespołu, który w przedsezonowych typowaniach stawiany był w roli jednego z faworytów.
Wprawdzie z taką opinią, o swoim przecież zespole, nie zgadzał się i nie zgadza się prezes klubu z Torunia Wojciech Stępniewski, ale jeszcze kilka tygodni temu trudno było sobie wyobrazić czołową czwórkę bez Unibaksu. Teraz to już łatwiejsze i właśnie, z zaskakująco zadziwiającą łatwością, na takie rozstrzygnięcia godzą się rządzący toruńskim klubem.
W Toruniu nikt nie powie, że niedzielna wyprawa do Leszna to ostatnia nadzieja na uratowanie sezonu. Nikt nie chce spojrzeć prawdzie w oczy. Według torunian dwie porażki przed własną publicznością to urok sportu i o żadnej presji być nie może. Jak tak dalej pójdzie to zespół Mirosława Kowalika zupełnie nieoczekiwanie na półmetku rozgrywek może znaleźć się pod tą drugą kreską. To też będzie urok sportu, bo przecież sport lubi niespodzianki, a sensacje wręcz uwielbia.

Sensacyjna Unia
Właśnie sensację sprawiła Unia. Lesznianie – czy jak chcą mieszkańcy tego miasta leszczynianie – przerwali blisko dwuletnią zwycięską serię gorzowian na własnym torze. Bycza młodzież wykorzystała swój potencjał. W końcu młodość ma swoje prawa i musi się wyszaleć. Nie udało się w Tarnowie, nie wyszło w Zielonej Górze, nieoczekiwanie wypaliło w Gorzowie.
To zwycięstwo musi pozytywnie nakręcić zespół Romana Jankowskiego. Przestrzegam jednak kibiców Unii przed hurra optymizmem. Ta drużyna zaskoczyła pozytywnie, ale juniorom mogą też zdarzać się wpadki.
Tu wracam do szans Unibaksu. Lesznianie są na fali i nikt nie wyobraża sobie porażki w niedzielę na „Smoku”. Proponuję biało-niebieskim ostudzić emocje, szybko wylądować i choć trochę podmuchać na zimne. To tak dla Unii, jak i Unibaksu być może najważniejszy mecz sezonu zasadniczego. Faworytem i to nawet zdecydowanym są gospodarze, ale w Gorzowie faworytem też byli gospodarze.
Jedno jest pewne – w niedzielę dowiemy się ile warta jest Unia. Wygrana potwierdzi siłę Byków, ewentualne potknięcie ligę zrobi nam ciekawszą, bo do gry wróci Unibax.
Kryzys Stali
Poza Lesznem o ciekawość ligi mogą zadbać bydgoszczanie. Ewentualny triumf nad zespołem Stali byłby niespodzianką, ale przede wszystkim dałby Polonii szansę na walkę o czołową czwórkę.
Zadanie trudne, ale wcale nie jest wykluczone, że beniaminek nie pokona wicelidera. Wicelidera, który przegrał dwa kolejne mecze i może – przy wyraźnym kryzysie formy Tomasza Golloba – przegrać także to najbliższe spotkanie.
Jak widać w teorii niby wszystko już rozstrzygnięte, ale praktyka nakazuje wstrzymać się z rozdzielaniem miejsc przed play off. Wystarczy by w niedzielę sypnęło niespodziankami i walka o czwórkę rozpocznie się od nowa. To wskazane, bo w przeciwnym wypadku liga – powoli docierająca do półmetka – stanie przewidywalna i niestety nudna, a tego nie życzę nikomu.
Czytaj także:
Kłopoty Golloba. Winny... tor w Gorzowie!