Dani Alves, były piłkarz m.in. Barcelony i 126-krotny reprezentant Brazylii został skazany na 4,5 roku więzienia za napaść na tle seksualnym.
Cała sprawa rozpoczęła się 30 grudnia 2022 roku po nieudanym występie Brazylii na mistrzostwach świata w Katarze. Dani Alves miał odwiedzić chorą teściową, ale przy okazji zdążył wybrać się na nocną imprezę w popularnym klubie Sutton.
Dzień później w jednym z policyjnych oddziałów stawiła się 23-letnia kobieta, która oskarżyła piłkarza o gwałt. Mężczyzna 20 stycznia 2023 roku ponownie pojawił się w Barcelonie. Został aresztowany do czasu wyjaśnienia sprawy.
W trakcie trwania procesu 40-latek wielokrotnie zmieniał zeznania. Policjanci w toalecie barcelońskiego klubu znaleźli odciski palców, które należały do młodej kobiety. Przebadano również bieliznę, którą przekazała policji. Laboratoryjne testy DNA wykryły na niej ślady nasienia piłkarza.
W czwartek 22 lutego głośna i bulwersująca sprawa miała swój finisz. Proces zakończył się dokładnie 7 lutego, a 15 dni później sędziowie poinformowali o swojej decyzji. Alves został skazany na 4,5 roku więzienia. Musi jeszcze zapłacić poszkodowanej 150 000 euro zadośćuczynienia. Po wykonaniu kary przez dziewięć lat nie będzie mógł zbliżać się do kobiety. Piłkarz może odwołać się od wyroku.
– Jesteśmy usatysfakcjonowani, bo jest to wyrok uznający cierpienie ofiary. Musimy jeszcze ocenić, czy surowość wyroku odpowiada faktom – przyznał prokurator. Dodał też, że Alves dotychczas nie naprawił szkód i nie był obecny na sali.
Brazylijczyk w momencie przebywania w areszcie został objęty "protokołem antysamobójczym". Tamtejsze media informowały, że popadł w depresję, wydawał się mocno przygnębiony i przybity. Nie chciał przyjąć wsparcia od wychowawców.