{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Swoboda gotowa na finał MŚ. Te wypowiedzi uspokajają!
Filip Kołodziejski /
Ewa Swoboda w sezonie halowym dopiero się rozkręca. Przynajmniej takie odczucia można mieć po rozmowie z najszybszą polską sprinterką. Przed halowymi mistrzostwami świata w Glasgow czeka ją zasłużony odpoczynek. Nie zmienia to jednak faktu, że ścisła czołówka musi mieć się na baczności.
Rozgoryczenie partnera Swobody. "Bardzo takie rzeczy przeżywam"
Swoboda nie zwalnia tempa. Po raz kolejny prezentuje bardzo wysoką dyspozycję w sezonie halowym. Bez większych kłopotów udało jej się przebrnąć przed mityngi i mistrzostwa Polski. Znów na jej szyi zawisł złoty medal (7.05 s. – przyp. red.). Ta impreza była ważna dla 26-latki, ale nie najważniejsza.
– Przede mną mistrzostwa świata w Glasgow. Finał jest późno (21:45 – przyp. red.), podobnie jak w mistrzostwach kraju w Toruniu. Jestem na niego gotowa. Lubię to miejsce. Mam dobre wspomnienia z 2019 roku (złoto HME – przyp. red.). Cieszy, że bieganie na naszym podwórku jest coraz szybsze. Fajnie, że Magdalena Stefanowicz wywalczyła minimum na HMŚ. Będzie nam raźniej. Poza tym jestem zadowolona sama z siebie. Za każdym razem biegam poniżej bariery 7.10 sekundy. Kluczowa kwestia. Dobry prognostyk przed wyjazdem do Szkocji – przekazała najszybsza polska sprinterka.
Rekordzistka Polski na dystansie 60 metrów (6.99 sekundy – przyp. red.) zauważa poprawę w bieganiu, porównując dyspozycję z poprzednich sezonów. – Hala jest dla mnie bardzo ważna. Jestem z siebie dumna. Cały czas nabieram pewności siebie. Rok temu marzyłam, by biegać tak szybko. Dojrzałam. Wiem, w którym miejscu się znajduję. Zdaję sobie sprawę, iż stać mnie na bieganie w granicach 7.00 s. Bardzo fajnie, że mogę się ścigać z najszybszymi sprinterkami świata. Nie muszę ich doganiać. Świat idzie do przodu. Nie zwalniam tempa. Liczę, że w lato też będę mogła walczyć, jak w hali – mówi.
Swoboda nie ma zamiaru narzucać na siebie dodatkowej presji. Wie, że w każdym momencie może przytrafić się kłopot, który pokrzyżuje plany. Woli być gotowa na każdą ewentualność. – Mogę się określić jako pesymisto-realistka. Dla mnie każdy start to nowe karty, nowe rozdanie. Przecież zawsze mogę się potknąć albo zrobić falstart. Nic nigdy nie jest pewne. Uczę się z roku na rok. Dużo lekcji wyciągam ze startów w Polsce. Z halowych mistrzostw kraju najlepiej wspominam te pierwsze z 2015 roku. Wiele zyskałam. Wtedy złoto wręczała mi pani Irena Szewińska. Piękna chwila. Szkoda, że już się taka nie powtórzy – dodaje 26-latka.
Przed wylotem do Szkocji czas na... odpoczynek. Sprinterka nie ma zamiaru szarżować. Wprawdzie będzie kontynuować przygotowania, ale najcięższe zadania na siłowni i w salach treningowych już za nią. Teraz liczy się "świeżość". – Odpuszczam kolejne możliwe starty. Muszę zregenerować organizm i podbudować dyspozycję. Czekam na wyjazd do... SPA. Dawno nie miałam dni dla samej siebie. Potrzebuję tego – podsumowała.
Niestety, nigdy nie jest idealnie. Przytrafiły się też te stresujące momenty – również w trakcie mistrzostw kraju. Gdy Swoboda skupiała się na rywalizacji na bieżni, na trybunach pojawił się nieproszony gość – Sebastian Urbaniak. Po prośbach Ewy został wyprowadzony przez... czterech ochroniarzy. Niesmak pozostał.
– Cóż mogę powiedzieć? To trudna sytuacja. Zdjęcia obiegły Internet. Nie widziałam tego z bliska. I dobrze. Z trybun go wyprowadzono. Sprawa jest już u prawnika. Czekam, jak to się rozwiąże. Nie chcę kontynuować tego tematu. Szkoda poświęcać mu uwagę. Jestem osobą publiczną. Zdaję sobie sprawę z tego, że takie sytuacje mogą mieć miejsce. Rozróżniam jednak fanów od osób pop***. Złapałam dystans. Nie załamuję się. Mam to gdzieś. Nie chcę zdradzać wszystkiego – zakończyła.
Koniec końców Urbaniak w poniedziałek 19 lutego został zatrzymany przez policję. Usłyszał zarzuty zniszczenia mienia i naruszenia nietykalności cielesnej członka służby porządkowej. Grozi mu kata do 5 lat pozbawienia wolności i wysoka grzywna.
Po cichu liczymy, że przed Swobodą już tylko te pozytywne sensacje...