Trwa konflikt w norweskiej kadrze skoczków narciarskich. Trener Alexander Stoeckl znów nie pojawił się na kolejnych zawodach Pucharu Świata – tym razem zabrakło go w Oberstdorfie. W międzyczasie udzielił emocjonalnego wywiadu portalowi Nettavisen.
Bieżący sezon jest najgorszy dla norweskich skoków na przestrzeni ostatnich lat. Jedynym zwycięstwem pozostaje triumf Johanna Andre Forfanga w zawodach PŚ w Willingen. Atmosfera wewnątrz ekipy jest bardzo gęsta. Skoczkowie wystosowali pismo, w którym domagają się zmian w sztabie szkoleniowym. Zaznaczono, że to nie wyniki są problemem. Marius Lindvik i Kristoffer Eriksen Sundal mieli zabiegać, by prowadzili ich trenerzy klubowi, a nie sztab kadry narodowej.
Według "Nettavisen" skoczkowie reprezentacji narodowych czuli się pomijani i nie dbano o nich, gdy nie zostali wybrani do zawodów Pucharu Świata. Ani dyrektor sportowy Clas Brede Brathen, ani Stoeckl nie traktowali tych uwag poważnie. Według norweskich dziennikarzy, Austriak miał "stracić szatnię".
Stoeckl powiedział, że po kilku trudnych tygodniach potrzebuje przerwy i nie jest pewne, kiedy wróci. Sprawa mocno zaciążyła na trenerze, który uważa, że ze względu na presję musi priorytetowo traktować własne zdrowie. – Ostatnie tygodnie były bardzo wymagające. Odbyło się wiele spotkań i rozmów telefonicznych. Mało spaliśmy. Jestem już zmęczony – wyznał w emocjonalnym wywiadzie.
– Ludzie po prostu boją się o swoją pracę. Kiedy podróżujesz i nie wiesz, czy będziesz w tym samym miejscu za rok, czy za tydzień, to nie tworzy dobrych relacji. To część wyzwania. Skoczkowie są sfrustrowani sytuacją. Pojawiają się tarcia wśród trenerów – stwierdził Stoeckl. – Jedyną rzeczą, za którą zawodnicy powinni wziąć odpowiedzialność jest to, że mogli zachować się trochę bardziej obiektywnie i rzeczowo. Trzeba było wziąć najpierw głęboki oddech – ocenił.
Jak będzie wyglądała jego przyszłość? – Trzeba być przygotowanym na wszystko. Nigdy nie wiadomo, co wydarzy się po sezonie. Czas pożegnania nadejdzie. Miało to nastąpić za dwa lata. Zobaczymy, czy stanie się to teraz. W pewnym momencie wraz z rodziną będziemy musieli dokonać wyboru, co dalej – zaznaczył.
Stoeckl prowadzi norweskich skoczków od 2011 roku. Jego zawodnicy triumfowali na wszystkich frontach, zarówno indywidualnie, jak i drużynowo. Jego kontrakt wygasa po sezonie 2025/26.