| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Śląsk zagra w sobotę na wyjeździe z Lechem Poznań w hicie 22. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Wrocławianie po dwóch porażkach spadli z pozycji lidera. Marcin Robak przestrzega jednak przed skreślaniem drużyny Jacka Magiery już na tym etapie. – Pamiętajmy, że zespół też nie zaczął tego sezonu rewelacyjnie. Dobre wyniki przyszły później – podkreśla były napastnik, który występował zarówno w Śląsku, jak i w Lechu.
👉 Trener Śląska liczy na przełamanie. "Nie ma frustracji"
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Dwa pana kluby po pierwszych kolejkach wiosny są w odmiennej sytuacji. Kto jest pana faworytem w starciu Lecha ze Śląskiem?
Marcin Robak: – Trudno stwierdzić. Na pewno faworytem jest Lech, bo gra u siebie, był bardziej skuteczny, wygrał dwa spotkania i zbliżył się do Jagiellonii Białystok na dwa punkty. Śląsk jest podrażniony dwoma porażkami i spróbuje przerwać złą serię. Pamiętajmy, że pierwsze starcie wrocławianie wygrali 3:1.
– Jakie jest pana zdanie na temat powrotu do prowadzenia zespołu przez Mariusza Rumaka?
– Postawiono na człowieka, który zna to otoczenie i specyfikę klubu. Każdy wie, co to za trener i czego się po nim spodziewać. Na razie wygląda na to, że władze Kolejorza podjęły słuszną decyzję, ale w ocenie trzeba zachować też zdrowy rozsądek. Więcej na temat tego ruchu powiemy na koniec sezonu.
– Zwycięstwo nad Jagiellonią Białystok może mieć chyba duże znaczenie pod względem mentalnym…
– Na pewno da to drużynie ogromny zastrzyk pewności siebie. Lech pojechał do Białegostoku z myślą, że to on powinien być na fotelu lidera i udowodnił to na boisku. To ważna wygrana, ale nie było też tak, że Jagiellonia została zdominowana. Białostoczanie mieli swoje okazje i spotkanie wcale nie musiało zakończyć się ich porażką.
– Można już teraz stwierdzić, że styl gry Lecha różni się od tego preferowanego przez Johna van den Broma?
– Jest na to za wcześnie. Dużym plusem jest to, że zimą nie było dużych osłabień, ważną rolę ponownie odgrywają młodzi zawodnicy. Mecz z Jagiellonią był istotną deklaracją. Poznaniacy pokazali, że radzą sobie pod presją i będą walczyć o mistrzostwo Polski.
– Na starcie rundy w barwach Lecha wyróżnia się Filip Szymczak, który strzelał gole w obu meczach. Jakie jest pana zdanie na temat młodego napastnika Kolejorza?
– To utalentowany zawodnik, bardzo silny, z którym obrońcy nie mają łatwo. Uważam, że drzwi do dużej kariery stoją przed nim otworem, ale istotne będzie to, by nie zmagał się z kontuzjami, bo końcówkę ubiegłego roku stracił z przyczyn zdrowotnych. Polityka Lecha od dawna polega na sprzedawaniu młodych piłkarzy. Wybór Mariusza Rumaka na trenera ma jeszcze w tym pomóc. To człowiek, który wie, jak pracować z perspektywicznymi zawodnikami. Skorzystać może na tym także Szymczak.
– Chciałbym porozmawiać o Śląsku. Pierwsze dwa mecze pokazały, że drużyna raczej nie powalczy o mistrzostwo?
– Nie zgodzę się z tym. Śląsk zanotował dwie porażki, ale nie grał źle. Zarówno w meczu z Pogonią Szczecin, jak i Stalą Mielec miał sytuacje, których nie był jednak w stanie wykończyć. Nie zdobyli tych punktów na własne życzenie. Pewność siebie w szatni mogła trochę spaść, ale teraz jest to moment, w którym każde kolejne spotkanie będzie motywacją do tego, by się odbić.
– Myśli pan, że z piłkarzy z Wrocławia mogło ujść powietrze?
– To też kwestia spojrzenia na ten sezon. Przed startem rozgrywek nikt nie liczył na to, że Śląsk znajdzie się tak wysoko. Oczekiwania i presja po rundzie jesiennej znacząco wzrosły, ale na tym polega poważny sport. Uważam, że te dwie porażki nie zmieniają zbyt wiele. Śląsk jest nadal zespołem, który może namieszać. Pamiętajmy, że zespół też nie zaczął tego sezonu tak rewelacyjnie. Dobre wyniki przyszły później. Obecnie po prostu potrzebne jest przełamanie.
– Szczęście odwróciło się od piłkarzy Jacka Magiery?
– Nie należę do grona ludzi, którzy uważają, że Śląsk znalazł się na pierwszym miejscu dzięki szczęściu. Oczywiście, jest ono potrzebne, ale może pomóc ci w dwóch spotkaniach, a nie w kilkunastu kolejkach. To, że drużyna z Wrocławia znajduje się tak wysoko, z pewnością nie jest dziełem przypadku. Powtórzę tylko, że gra Śląska w dwóch pierwszych spotkaniach wyglądała dobrze. Zabrakło skuteczności, którą trzeba poprawić. Jesienią zespół nie wygrywał jakoś spektakularnie, ale zazwyczaj zdobywał jedną bramkę więcej od rywali. Teraz musi wrócić właśnie na taką ścieżkę.
– W kim upatruje pan dzisiaj głównego kandydata do zdobycia mistrzostwa kraju?
– Nie powiem niczego odkrywczego: realne szanse mają wszystkie zespoły z miejsc jeden-sześć. Jeszcze przed startem rundy rewanżowej wydawało się, że Śląsk ma wyraźną przewagę, a po dwóch kolejkach wszystko się zmieniło. Czekają nas bardzo ciekawe miesiące i nie zdziwię się, jeśli walka o pierwsze miejsce potrwa do ostatniej kolejki. W czwartek z europejskich pucharów odpadła Legia Warszawa, która teraz skupi się wyłącznie na lidze. Z drugiej strony, w ubiegły weekend legioniści tylko zremisowali u siebie z Puszczą Niepołomice. To pokazuje, że wydarzyć może się jeszcze absolutnie wszystko. Dla mnie dobrze byłoby, gdyby na podium znalazły się drużyny, w których grałem: Pogoń, Lech i Śląsk. Nie chcę jednak wskazywać, w jakiej kolejności.
Następne