Zdumiewająca i bulwersująca jest decyzja sędziego Damiana Kosa o uznaniu gola dla Wisły Kraków na 1:1 w meczu z Widzewem Łódź. Arbiter mógł wybrać i zdecydować, czy anulować trafienie z powodu ewidentnego spalonego czy ewentualnie z powodu faulu na obrońcy, a jednak nie uwzględnił sugestii VAR i uznał bramkę. W ten sposób wypaczył wynik meczu i rywalizację w Pucharze Polski.
👉 Kontrowersja sezonu w Ekstraklasie. Czerwonych kartek może być więcej!
Tej decyzji sędziowskiej nie można obronić ani usprawiedliwić w żaden sposób. Merytorycznie jest po prostu bardzo zła.
Było 0:1. Goście byli bardzo blisko zwycięstwa dającego awans do półfinału Pucharu Polski. Na zegarze była 108. minuta, czyli mijała siedemnasta doliczona. Wtedy arbiter Damian Kos z Wejherowa słusznie podyktował rzut wolny dla Wisły Kraków, a Kamilowi Cybulskiemu również słusznie pokazał żółtą kartkę za nierozważne uderzenie ręką w twarz Kacpra Dudy.
W polu karnym Widzewa znaleźli się prawie wszyscy zawodnicy obu drużyn, ponieważ mogła to być ostatnia szansa dla gospodarzy na strzelenie gola dającego remis i dogrywkę. Również bramkarz Wisły Alvaro Raton przybiegł, żeby w polu karnym gości pomóc swoim kolegom w akcji ofensywnej.
Rzut wolny z odległości około sześciu metrów od narożnika pola karnego wykonał sam sfaulowany, czyli Duda. Dośrodkował na środek pola karnego w okolicę linii początkowej pola bramkowego, skąd Rafał Gikiewicz wypiąstkował piłkę tuż poza pole karne. Tam przyjął ją Angel Rodado, który następnie strzelił prosto do bramki. Problem w tym, że będący na bardzo wyraźnej pozycji spalonej Igor Łasicki ewidentnie wziął udział w akcji poprzez przeszkadzanie przeciwnikowi, konkretnie: Mateuszowi Żyrze. Sędzia asystent Bartosz Kaszyński powinien podnieść chorągiewkę, ale tego nie zrobił.
Kontrowersja polega tu wyłącznie na tym, czy wiślak tylko przeszkadzał Widzewiakowi poprzez "atakowanie przeciwnika w walce o piłkę" lub "wykonywanie ewidentnych działań, które jednoznacznie wpływały na możliwość zagrania piłki przez przeciwnika" (artykuł 11 "Przepisów gry" pt. "Spalony"), czy również sfaulował "popychając przeciwnika" (artykuł 12 pt. "Gra niedozwolona i niewłaściwe postępowanie") ręką albo rękami w taki sposób, że odebrał Żyrze możliwość zagrania lub odbicia piłki lecącej w kierunku bramki.
Teoretycznie sędzia miał w pewnym sensie komfortową sytuację, ponieważ mógł wybrać paragraf, który posłużyłby mu do anulowania gola. W praktyce o spalonym początkowo mógł nie wiedzieć, bo przecież sędzia asystent nie podniósł chorągiewki, a rzekomego faulu najwyraźniej na boisku nie zauważył albo uznał, że praca Łasickiego rękami nie była popchnięciem rywala, czyli faulem, lecz tylko amortyzacją, czyli próbą łagodzenia skutków nieuchronnego zderzenia z rywalem.
O ile kwestię rzekomego faulu można ewentualnie uznać za dyskusyjną – aczkolwiek osobiście przychylam się do opinii, że to był faul – o tyle sam spalony jest bezdyskusyjny. Natomiast tym, którzy jednak chcieliby podważyć faul, kwestionując tylko siłę czy intensywność popchnięcia, przypominam słowa Pierluigiego Colliny: "Small touch, big impact", czyli "Mały dotyk – wielki wpływ".
Kos początkowo uznał gola, ale sędziowie wideo Daniel Stefański i Marcin Borkowski powiadomili go, że powinien zobaczyć powtórki tej sytuacji. Niestety Kos nie wykorzystał szansy danej mu przez VAR. Powtórki wprawdzie obejrzał, ale utrzymał decyzję o uznaniu gola na 1:1. Przez to wypaczył wynik meczu, doprowadzając do dogrywki, na którą Wisła nie zasłużyła, ponieważ nie strzeliła gola w sposób prawidłowy. W efekcie arbiter wypaczył również przebieg rozgrywek, gdyż Wisła w dogrywce strzeliła drugiego gola, który dał jej awans do półfinału Pucharu Polski. Nie ulega wątpliwości, że Widzew decyzją sędziowską został skrzywdzony.
Pierwszym winnym wypaczenie wyniku meczu jest sędzia asystent Bartosz Kaszyński, który źle ocenił sytuację i błędnie zinterpretował postępowanie Łasickiego. Nie podniósł chorągiewki, czym skłonił Damiana Kosa do uznania gola. Drugim winnym jest sam Kos, który po przeanalizowaniu tej sytuacji na monitorze obok boiska powinien pójść za sugestią VAR i anulować gola.
Bardzo dobrze spisali się tylko sędziowie wideo: Daniel Stefański (VAR) i Marcin Borkowski (AVAR), którzy zrobili, co do nich należało – przekazali arbitrowi głównemu informację i dowody potwierdzające, że był spalony i ewentualnie również faul.
VAR znakomicie spisał się również po innych zdarzeniach tego meczu. W 73. minucie goście zdobyli gola, który został anulowany z powodu spalonego, ale sędziowie wideo dostrzegli, że tuż przed spalonym Alan Uryga sfaulował jednego z zawodników Widzewa. Stefański wezwał Kosa do monitora, po czym sędzia główny podyktował rzut karny. Po strzale Bartłomieja Pawłowskiego było 0:1.
VAR przyczynił się także, już przy wyniku 1:1, do anulowania gola dla Widzewa na 1:2 w 107. minucie. Piłkarze Wisły wykonywali rzut od bramki, podając sobie piłkę w polu bramkowym w taki sposób, że Imad Rondić podbiegł, wykorzystał błąd bramkarza Alvaro Ratona i kopnął piłkę do bramki. Stefański dostrzegł jednak na monitorze, że w momencie wykonywania rzutu od bramki Rondić przedwcześnie znalazł się na linii pola karnego. Dlatego ostatecznie ta bramka nie została uznana.
Było jeszcze kilka innych sytuacji kontrowersyjnych, między innymi dwie, w których kibice Wisły domagali się czerwonej kartki dla piłkarzy Widzewa.
W jednym przypadku Lirim Kastrati zaatakował Dawida Szota od tyłu trafiając go w powietrzu korkami w okolice ścięgna Achillesa. Gdyby arbiter pokazał czerwoną kartką, trudno byłoby taką decyzję zakwestionować. Natomiast brak czerwonej kartki nie dziwi, ale tylko dlatego, że sędziowie ostatnio są tak szkoleni, aby "szukać" powodu do złagodzenia konsekwencji faulu – żeby "jeśli tylko można" zamiast czerwonej kartki pokazać żółtą, albo zamiast żółtej nie pokazać żadnej. W tym przypadku pretekstem do uniknięcia czerwonej kartki był fakt, że Szot został trafiony w powietrzu, a zaatakowana noga nie była postawiona na murawie, co rzekomo zmniejsza ryzyko odniesienia poważnej kontuzji…
W innej sytuacji Dominik Kun wybił piłkę tuż sprzed nogi Szota w taki sposób, że trafił go korkami w prawą nogę w okolice łydki i kości piszczelowej. Sędzia uznał, iż w tej sytuacji zawodnikiem faulującym był Szot, który spóźnił się, nie zagrał piłki, lecz wpadł na Kuna przy okazji otrzymując kopniaka. Zdarzenie jest dyskusyjne. Szot faktycznie popełnił błąd, gdyż przegrał walkę o piłkę i zderzył się z rywalem, ale poważniejszym przewinieniem w tej sytuacji było to, co zrobił Kun, który widział rywala, a mimo to wybił piłkę w sposób dla przeciwnika niebezpieczny... Dlatego, zakładając iż obaj zawodnicy popełnili przewinienia w tym samym czasie, faulując się wzajemnie, arbiter zgodnie z "Przepisami gry" powinien odgwizdać przewinienie cięższe, czyli Kuna. Co do koloru kartki, w tej sytuacji żółta byłaby karą wystarczającą, ponieważ był to faul nierozważny, a nie poważny rażący z użyciem nieproporcjonalnej siły.
Arbiter Damian Kos to sędzia młody i zdolny. PZPN w ubiegłym roku słusznie nominował go na listę arbitrów FIFA, ale tego meczu Kos raczej nie będzie dobrze wspominać.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (971 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.