| Czytelnia VIP

Biegiem nie tylko na Derby Lubelszczyzny. Kibice Motoru pomagają, robią transfery… i biorą prysznic w Łęcznej

Kibice Motoru Lublin poparli inacja
Kibice Motoru Lublin poparli inicjatywę kibica, który pomagał przy transferze do klubu (fot. Motor Lublin)
Krystian Juźwiak

Transfer Mbaye Jacquesa Ndiaye do Motoru Lublin nabrał biegu gdy Igor Szyszka – kibic i tłumacz — wyciągnął rękę do klubu. W rozliczeniu poprosił o wsparcie dla dzieci chorujących na nowotwory. Inni charytatywnie biegną na Derby Lubelszczyzny. – Przygotowaliśmy prysznice dla kibiców Motoru – mówi Tomasz Płaza z Górnika Łęczna.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Transfer Mbaye Jacquesa Ndiaye do Motoru Lublin został okrzyknięty hitem transferowym w I Lidze. Ofensywny piłkarz ma za sobą zgrupowanie z seniorską reprezentacją Senegalu. Trenował z takimi zawodnikami jak Sadio Mane z Liverpoolu czy Nicolas Jackson, który na co dzień występuje w londyńskiej Chelsea. Przed przenosinami na Arenę Lublin zanotował hattrick w krajowych rozgrywkach. Z ośmioma trafieniami przewodził na liście najlepszych strzelców senegalskiej ekstraklasy.

Transfer Jacquesa Ndiaye do Lublina był skomplikowany. Jego ówczesny klub Teungueth FC nie mógł dojść do porozumienia z Motorem. Senegalczycy opublikowali nawet oświadczenie informujące o samowolnym wyjeździe piłkarza do Polski.

Kluby w końcu się dogadały, ale problemem stała się bariera językowa. Mbaye Jacques Ndiaye mówi jedynie po francusku. – Pocztą pantoflową dowiedziałem się, że Motor Lublin szuka tłumacza – mówi Igor Szyszka. – To nie jest żadna romantyczna historia. Szybko nauczyłem się angielskiego. Potem zacząłem uczyć się niemieckiego i francuskiego. Zadecydował przypadek.


Szyszka dziś pracuje jako tłumacz. – Doszło to do mnie okrężną drogą. Żona jednego z zawodników Tytanów Lublin, drużyny futbolu amerykańskiego, jest tłumaczką francuskiego. Nie mogła się podjąć pomocy Motorowi, bo przebywa na macierzyńskim – tłumaczy Szyszka.

– Jestem kibicem Motoru od zawsze. Mój pierwszy mecz? Miałem siedem lat, może osiem. To były czasy Radosława Majdana w bramce Polonii i rywalizacji z Izolatorem Boguchwała. Następnie, jako dziecko, wyjechałem z kraju. Zawsze gdy wracałem i grał Motor, to byłem na meczu – mówi. – Na pewno było mi łatwiej tłumaczyć niż koleżance, bo "siedzę w piłce". Znam żargon.

Tłumacz większą część dzieciństwa spędził w Irlandii. – Jacques do Polski trafił, mając 20 lat. Mimo różnicy wieku mam bagaż doświadczeń życia na emigracji. Oczywiście chciałem mu pomóc i będę trzymał kciuki. Zagrał połowę z GKS-em Katowice, 73 minuty przeciwko Bruk-Betowi, a teraz blisko godzinę z Podbeskidziem. To młody chłopak w obcym kraju. Serce rośnie, gdy widzę, że się rozwija

Trener Gonçalo Feio dziękuję Igorowi Szyszce za pomoc przy transferze Mbaye Jacquesa Ndiaye. (fot. Motor Lublin)
Trener Gonçalo Feio dziękuję Igorowi Szyszce za pomoc przy transferze Mbaye Jacquesa Ndiaye. (fot. Motor Lublin)

Biegiem, ale nie do Łęcznej

Dla Mbaye Jacquesa Ndiaye transfer do Motoru Lublin to drugie spotkanie z Polską. – Nie jest tajemnicą, że Jacques zna już nasz kraj. Był tu wcześniej i to nawet na naszej lubelskiej ziemi. Przechodził testy w Górniku Łęczna, ale z różnych przyczyn nie trafił do tego klubu. Nic szczególnie go nie zaskoczyło. Do Motoru trafił w trakcie przygotowań do sezonu i mówił mi, że w Polsce trenuje się dużo ciężej niż w Senegalu. Tam właściwie dwie godziny i do domu – mówi Igor Szyszka.

Ndiaye nie podpisał kontraktu z derbowym rywalem Motoru poprzez… problemy językowe. – Utknęliśmy w martwym punkcie. Wiceprezes na kilka godzin przed zamknięciem okienka poddał się, bo uznał, że nie zdąży przygotować kontraktu we francuskiej wersji językowej. Mimo że wszystkie szczegóły były już ustalone. Praca wielu osób poszła w ten sposób na marne, a piłkarz stracił szansę, by na stałe przenieść się do Europy. Ze strony wiceprezesa był to całkowity brak profesjonalizmu – mówi Ireneusz Hurwicz, agent piłkarza w rozmowie z TVP Sport. 

Szyszka był tu zbawieniem lubelskiego Motoru, bo okazało się, że rynek tłumaczy języka francuskiego, jest dość mocno przetrzebiony. Alternatywą był Mathieu Scalet, pomocnik klubu znad Bystrzycy, wychowany we Francji. Taką wersję odrzucił trener Gonçalo Feio. Portugalczykowi zależało na profesjonalizmie.

Dzisiaj to Scalet jest francuskim głosem szkoleniowca. Wychowanek AS Saint-Genis-Ferney-Crozet podpowiada senegalskiemu koledze. Szyszka nie może zdradzić kulis transferu, ale spotkał się kilkukrotnie z Gonçalo Feio, który zrobił na nim duże wrażenie. – Dzisiaj to idol kibiców. Na początku wszystko tłumaczył Jacquesowi. Poświecił mu więcej czasu, ale on traktuje równo wszystkich. Nie ma czegoś takiego, że Ndaye jest faworyzowany kosztem Wójcika, a Wójcik kosztem Żebrakowskiego. Pod tym względem trener Feio jest bardzo sprawiedliwy – mówi.

Serce kibica nie pozwoliło wziąć pieniędzy od ukochanego klubu. – Gdy zapytano mnie o rozliczenie, poprosiłem o wsparcie mojego udziału w Półmaratonie Warszawskim – opowiada Szyszka. – Biegam od kilku lat. Chciałem zrobić coś dla siebie, więc założyłem buty i zacząłem truchtać w parku. Pewnego razu zobaczyłem informacje o Półmaratonie Warszawskim i to stało się motywacją do treningów. Sam bieg, rywalizacja sportowa i emocje towarzyszące przebiegnięciu przez metę są super, ale tak szczerze to nie robiłbym tego bez motywacji, jaką daje pomoc charytatywną. Półmaraton Warszawski dalej możliwość wsparcia kilku fundacji. Co roku staram się wybrać inną. W tym roku padł na pomoc młodzieży cierpiącej na nowotwory – tłumaczy.

Motor Lublin wrzucił post z podziękowaniami dla Igora oraz linkiem do zbiórki. – Jestem wdzięczny. Kibice wpłacili ponad tysiąc złotych – mówi.

Mbaye Jacques Ndiaye rozdaje autografy podczas prezentacji drużyny. (fot. Motor Lublin)
Mbaye Jacques Ndiaye rozdaje autografy podczas prezentacji drużyny. (fot. Motor Lublin)

Biegiem, ale jednak do Łęcznej

28 maja 2016. Piłkarze Motoru Lublin walczą o opuszczenie III ligi. W 33. kolejce czeka ich wyjazd do Lubartowa. Nie ma daleko. Zaledwie 24 kilometry co dziś, gdy jeżdżą do Bielsko-Białej czy Katowic brzmi jak wycieczka. Ale teraz Motor gra w I lidze, wtedy było to grupa lubelsko-podkarpacka czwartego szczebla rozgrywek.

Podopieczni Marcina Sasala gromią Lewart Lubartów aż 5:0. Jedną z bramek zdobywa Rafał Król, który dziś jest kapitanem Motoru. – To przed tym meczem w głowie Jacka Suleja pojawił się pomysł, żeby pobiec na mecz – tłumaczy Joanna Laska-Jarosz ze Stowarzyszenia Kibiców Motoru Lublin "Motorowcy". – Pamiętam dobrze tamten dzień. Było straszliwie gorąco – mówi inicjator biegu. – Wtedy już trochę biegałem. Byłem przygotowany, ale pogoda dała popalić.

Teraz Jacek Sulej pobiegnie w grupie kibiców, która przemierzy 28 kilometrów. Z Areny Lublin na al. Jana Pawła II 13 w Łęcznej, gdzie mieści się stadion Górnika. Wszystko pod hasłem "Biegiem na derby". Wszystko w celu charytatywnym. – Jako stowarzyszenie kibiców prężnie współpracujemy z klubem. Środki zebrane podczas derbowego biegu zostaną przeznaczone na zakup sprzętu sportowego dla Szkoły Specjalnej nr 26 im. Janusza Korczaka w Lublinie. Znamy dobrze tę placówkę, ponieważ Jacek tam uczy – mówi Laska-Jarosz.

– Pomysł na bieg do Łęcznej pojawił się jakieś półtora miesiąca temu. Do Lubartowa biegłem sam. Stwierdziłem, że skoro teraz odległość jest podobna, to może znowu dobrze byłoby tak zrobić, ale już w większym gronie i szczytnym celu – tłumaczy Jacek Sulej.

Najpierw pomysłem podzielił się w swoich mediach społecznościowych. Ideę podłapali inni. – Nie wiem, jak duża grupa będzie biegła na derby. Część osób wykluczyły kontuzje. Jest w tym gronie sporo sportowców. Niekoniecznie biegaczy, ale osób żyjących aktywnie. Półtora miesiąca to nie jest dużo, ale przynajmniej był czas, żeby przygotować stawy.

Grupa wyruszy spod Areny Lublin. – Będziemy biec gęsiego. To jest trasa szybkiego ruchu, którego nie chcemy tamować. O bezpieczeństwo będą dbać ratownicy medyczni. Jedna z koleżanek, która jest kibicem Motoru, pracuje właśnie jako ratownik i to jest gest wsparcia z jej strony. Liczymy, że fani, którzy będą jechać na derby, będą nas także dopingować. Razem biegnie się zdecydowanie lepiej – przyznaje Jacek Sulej.

– Osoby, które nie są w stanie przebiec blisko trzydziestu kilometrów dzielących oba miasta, mogą pokonać ten dystans na raty. Na bieżni, rowerku, orbitreku — tłumaczy Joanna Laska-Jarosz. – Widziałem w mediach społecznościowych, że wiele osób biegło w ten sposób, żeby nagłośnić akcję. Serce rośnie – dodaje Sulej.

Łączy pomaganie i… prysznic

Sprzęt sportowy w Szkole Specjalnej im. Janusza Korczaka zdecydowanie nie pachnie nowością. Placówka jest rozsypana po trzech budynkach. Akcja promocyjna derbowego biegu dotarła nawet na szczyty Tatr.

– Kolega, który wszedł zimą na Rysy z flagą "Biegiem na Derby" to akurat kibic Śląska Wrocław. Nasze zespoły żyją w zgodzie – tłumaczy Sulej. – On także będzie biegł z nami do Łęcznej. To jest akurat biegacz, który robi ekstremalne trasy.

Derby to z reguły mecze zwaśnionych rywali z tego samego miasta. Zależy, gdzie przyłoży się ucho, ale fani Górnika Łęczna i Motoru Lublin mają ze sobą raczej dobre, bądź umiarkowanie dobre, relacje. Gospodarze derbów przygotowali gościom aż 2343 bilety. – To nie była łatwa decyzja, ale po wielu konsultacjach oraz wzięciu pod uwagę wszelkich kwestii organizacyjnych, oraz tych związanych z kwestiami dystrybucji wejściówek zdecydowaliśmy się właśnie na taki ruch – przyznaje Tomasz Płaza, rzecznik prasowy i kierownik marketingu Górnika Łęczna.

– Trzeba też pamiętać, że w pierwszym meczu Motor Lublin przekazał do naszej dystrybucji pulę biletów, która nie była limitowana. Ostatecznie wykorzystaliśmy ponad 1700 wejściówek, więc teraz chcieliśmy się zrewanżować. W sierpniu na Arenie Lublin spotkanie obu zespołów oglądało 14 tysięcy fanów – tłumaczy. – W niedzielę w Łęcznej będzie mogło zasiać dokładnie połowę mniej. Sporo osób będzie musiało zobaczyć to spotkanie przed telewizorami.

Kibic Śląska Wrocław z flagą "Biegiem na derby". Rysy (2503 m n.p.m.). (fot. motorlublin.com)
Kibic Śląska Wrocław z flagą "Biegiem na derby". Rysy (2503 m n.p.m.). (fot. motorlublin.com)

Górnik Łęczna także włączył się w akcję "Biegiem na derby". – To z pewnością bardzo ciekawa inicjatywa, której tylko trzeba przyklasnąć. Zdecydowaliśmy się jako klub wszystkich fanom Motoru, którzy wesprą akcję i pobiegną na ten mecz zapewnić bezpłatne wejściówki. Lepiej, aby środki, które mieli przeznaczyć na bilety, przekazali na wsparcie akcji. My sobie jakoś poradzimy bez tego dodatkowego przychodu i chociaż w ten sposób wesprzemy akcję – tłumaczy Płaza.

Co prozaiczne, ale też istotne klub z Łęcznej zagwarantował biegaczom z Lublina prysznice. – Będą mogli już odświeżeni kibicować z trybun – dodaje rzecznik Górnika. – Chciałem zadbać o biegnących. Znajomy z Łęcznej wyciągnął rękę. Jesteśmy mega wdzięczni – dodaje Sulej.

W jesiennych Derbach Lubelszczyzny wygrywał Górnik Łęczna. Gdy Jacek Sulej biegł do Lubartowa, Motor gromił Lewart aż 5:0. – Wiele już widziałem w piłce. Chcę oglądać Motor walczący – mówi wymijająco zapytany o wynik. Kibice z Lublina - nie tylko ci, którzy biegną do Łęcznej - liczą m.in. na szybkiego i wybieganego Mbaye Jacquesa Ndiaye.

Niezależnie od wyniku, który padnie w Łęcznej, wygrane są już dwie drużyny. Dzieci walczące z nowotworami, które wspiera Igor Szyszka oraz uczniowie szkoły specjalnej w Lublinie, dla których biegnie grupa pod przewodnictwem Jacka Suleja. – To piękne, że możemy łączyć miłość do klubu z pomaganiem – kończy kibic Motoru.

Polecane
Najnowsze
Polska sztafeta lepiej niż w Tokio! Znakomity rekord Polski
nowe
Polska sztafeta lepiej niż w Tokio! Znakomity rekord Polski
| Lekkoatletyka 
Natalia Bukowiecka po raz kolejny jest częścią rekordowej polskiej sztafety (fot. Getty Images)
Polska na podium drużynowych mistrzostw Europy!
Maria Andrejczyk (fot. Getty Images)
pilne
Polska na podium drużynowych mistrzostw Europy!
| Lekkoatletyka 
ME kobiet, finał: Hiszpania – Belgia [MECZ]
Hiszpania – Belgia. Koszykówka, mistrzostwa Europy kobiet, Pireus – finał.
ME kobiet, finał: Hiszpania – Belgia [MECZ]
| Koszykówka 
X mistrzostwa świata dzieci z domów dziecka odbyły się w Warszawie
(fot. TVP Sport)
X mistrzostwa świata dzieci z domów dziecka odbyły się w Warszawie
| Inne 
W Europie bez zmian. Mistrzynie obroniły tytuł
Koszykarki Belgii (fot. Getty Images)
W Europie bez zmian. Mistrzynie obroniły tytuł
| Koszykówka 
Żodzik blisko 2 metrów. "Mogłam to skoczyć" [WIDEO]
Maria Żodzik (fot. TVP Sport)
Żodzik blisko 2 metrów. "Mogłam to skoczyć" [WIDEO]
| Lekkoatletyka 
Messi i spółka rozbici w klubowych MŚ!
Leo Messi (fot. Getty Images)
Messi i spółka rozbici w klubowych MŚ!
| Piłka nożna 
Do góry