Jacek Góralski to jedna z barwniejszych postaci polskiej piłki, słynąca z odważnych decyzji i szalonych pomysłów. Reprezentant Polski w wywiadzie z "Łączy nas Piłka" w barwny sposób opowiedział o tym, dlaczego zaakceptował oferty od Kajratu Ałmaty, a następnie od trzecioligowej Wieczystej Kraków. Zdradził też, że ma zamiar wytatuować na swoich plecach... portrety trenerów, którzy pomogli mu w piłkarskiej karierze.
Jeszcze kilka lat temu Jacek Góralski uchodził za etatowego kadrowicza. W barwach narodowych wystąpił w 21 spotkaniach. Brał udział w mistrzostwach świata w 2018 roku. Ostatni występ zanotował 14 czerwca w meczu Ligi Narodów z Belgią (0:1). Być może spotkań w reprezentacji Polski byłoby więcej, gdyby nie liczne kontuzje.
Po latach spędzonych za granicą 31-latek wrócił do Polski. Latem ubiegłego roku związał się z Wieczystą Kraków. W tym sezonie wystąpił w 14 meczach, w których zdobył bramkę i zanotował dwie asysty. W obszernym wywiadzie dla "Łączy nas Piłka" opowiedział o kulisach transferu do Wieczystej Kraków, ale także do Kajratu Ałmaty.
– Konsultowałem tę decyzję z wieloma ludźmi, w tym trenerem Jerzym Brzęczkiem. Powiedziałem wprost, że dostałem świetną pod względem finansowym ofertę i chcę tam iść. Usłyszałem, że to strasznie daleko, że lepiej byłoby, gdybym został w Europie. Tymczasem trudno było odmówić. Nie ma co ukrywać, kasa była kosmiczna. Piłkarz pracuje w zawodzie 10-15 lat i w tym czasie musi właściwie zarobić na resztę życia. Nie jest łatwo się odnaleźć, gdy kariera dobiega końca i trzeba na bieżąco szukać źródła utrzymania, bez żadnej poduszki na choćby kilka lat, by zastanowić się w tym czasie i wybrać swoją ścieżkę. Nie oszukujmy się, w polskiej ekstraklasie duże pieniądze zarabiają nieliczni. Do tego większość ma kontrakty podpisane przez swoje firmy. Co z tego, że wystawią fakturę na kilkadziesiąt tysięcy, skoro muszą później odliczyć VAT, podatek dochodowy, inne wydatki. Masz kredyt na mieszkanie, samochód w leasingu, żonę, dzieci. Jak się zepniesz, może odłożysz dziesięć tysięcy. Bardzo fajnie niedawno opisał to Adam Marciniak, który zwrócił uwagę, że najpierw koledzy zazdrościli jemu, gdy studiowali, a on zarabiał jako piłkarz. Teraz jest odwrotnie – koledzy mają wykształcenie, poukładane życie, dobre prace, a on będzie musiał szukać swojej drogi na resztę życia. Lekarz czy prawnik będzie zarabiał do emerytury, piłkarz już takiego komfortu nie ma.
– W Wieczystej chcemy jak najszybciej piąć się w górę, ale nawet na poziomie trzeciej ligi nie jest wcale tak łatwo. Jedziemy na jakiś mecz, wszyscy się na nas napinają, dają z siebie wszystko. Orają boisko, żeby tylko nam coś udowodnić. My musimy po prostu zrobić swoje, wykorzystać umiejętności i wygrywać. Mamy szeroką kadrę, zawodników, którzy nawet jeśli są starsi, to wciąż im się chce. Jesteśmy traktowani coraz poważniej, klub wyciąga piłkarzy nawet bezpośrednio z poziomu ekstraklasowego. Bywa, że zawodnicy sami dzwonią i chcą dołączyć. Prezes planuje też rozbudowę stadionu, mamy w pełni profesjonalny sztab szkoleniowy. Warunki są na poziomie ekstraklasowym. Mam tu wszystko, czego potrzebuję, jestem bardzo zadowolony. W Wieczystej, jak na polskie warunki, na pewno zarabiam bardzo godnie. W styczniu dostałem nawet propozycję powrotu do Kajrata, ale odmówiłem. Nie tylko z powodów finansowych, ale także życiowych. Układam sobie życie w Krakowie, dzieci poszły do przedszkola, miałem też kilka dość poważnych kontuzji. To już ostatni etap mojej kariery, na pewno zakończę swoją przygodę z futbolem w Wieczystej, więc też mi na tym zależało. Mam wielu znajomych, którzy grali poważnie w piłkę, zarabiali grubo, a zaraz po odwieszeniu butów na kołek pojawiały się u nich problemy. Ja po zakończeniu kariery chciałbym pozostać przy piłce, ale raczej nie w roli trenera. Ta praca nie różni się właściwie niczym od zawodu piłkarza, a to wiąże się z kolejnymi wyjazdami, rozłąką z rodziną. Bardziej odpowiadałaby mi rola agenta, kogoś w tym stylu.
Góralski zdradził, że ma w swoich planach wytatuować na plecach... portrety trenerów, którzy pomogli mu w piłkarskiej karierze. Znajdą się podobizny selekcjonerów m.in. Adama Nawałki, Jerzego Brzęczka, Czesława Michniewicza, czy Michała Probierza.
– Od Adama Nawałki otrzymałem pierwsze powołanie do reprezentacji narodowej. U Jerzego Brzęczka grałem dość regularnie w kadrze narodowej, zapracowałem na zagraniczny transfer. Co do Czesława Michniewicza – jestem przekonany, że gdyby nie moja kontuzja, zabrałby mnie na mundial do Kataru. Zawsze podchodził do mnie bardzo w porządku i chcę mu podziękować. Do trenera Michała Probierza mam wielki szacunek za to, że zadzwonił do mnie i ściągnął z Wisły Płock do Jagiellonii Białystok, pozwalając mi wskoczyć na poziom Ekstraklasy. W Płocku pracowałem z trenerem Marcinem Kaczmarkiem, u niego stawiałem pierwsze kroki w seniorskim futbolu na profesjonalnym poziomie. Trenerzy Robert Tomczak i Marcin Maćkowski prowadzili mnie w juniorskich zespołach Zawiszy Bydgoszcz. To bardzo dobrzy ludzie, którym wiele zawdzięczam, cały czas mam z nimi kontakt. W Victorii Koronowo, w trzeciej lidze, prowadził mnie Zbigniew Stefaniak. Spędziłem u niego pół roku, woził mnie na treningi. Aleksiej Szpilewski dał mi szansę w Kajracie, zdobyłem pod jego wodzą trofea w Kazachstanie i występowałem w europejskich pucharach. Stawkę uzupełnia prezydent Kajrat Boranbajew, który wciąż darzy mnie szacunkiem. Nawet gdy byłem kontuzjowany, pozwolił mi wyjechać do Polski na leczenie, opłacał wszelkie koszty.
0 - 2
Holandia
0 - 0
Litwa
16:00
Litwa
18:45
Holandia