| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Widzew Łódź po 24 latach przerwy wreszcie pokonał Legię Warszawa. Bohaterem gospodarzy był Fran Alvarez. Hiszpan w 93. minucie pokonał Dominika Hładuna. – Cieszymy się, ale nadal jest to mecz warty trzy punkty. Za dwa dni będziemy myśleć o kolejnym starciu. Jako sportowcy nie możemy zbyt długo żyć takimi spotkaniami – powiedział Bartłomiej Pawłowski, kapitan Widzewa.
Przez 90 minut piłkarze obu drużyn nie rozpieszczali kibiców swoją grą. Z perspektywy Widzewa to wszystko okazało się jednak nieistotne. Najważniejszym momentem niedzielnego klasyku z Legią była bowiem 93. minuta. To wtedy Fran Alvarez zdobył upragnioną bramkę i sprawił, że stadion eksplodował.
Zespół trenera Daniela Myśliwca w sezonie 2023/2024 pokonał m.in. Lecha Poznań, Górnika Zabrze i ŁKS Łódź. Do tych najbardziej prestiżowych wygranych dopisał sobie trzy "oczka" w starciu z Legią.
– Im bliżej było końca spotkania, to miałem wrażenie, że przejmujemy inicjatywę. Liczyłem, że bramka w końcu wpadnie. Nie był to mecz, w którym miałem swoje wybitne sytuacje, ale na końcu wygrywa zespół. Cieszę się, że Fran strzelił upragnionego gola i możemy cieszyć się z kompletu punktów. Kiedyś w zespole wszystko wyglądało inaczej. Teraz niektórzy przyjeżdżają i mają problemy z komunikacją w innym środowisku. Trzeba im pomóc. Nie jest to łatwe, ale taka rola doświadczonych piłkarzy, żeby przyspieszać ten proces – powiedział Bartłomiej Pawłowski.
Kapitan łodzian wspomniał o korektach, jakie zostały dokonane po pierwszej połowie. Widzew musiał się szybko otrząsnąć po trudnym początku, jednak z każdą kolejną minutą wyglądał znacznie lepiej. Taktyczne zmiany trenera Myśliwca przyniosły efekt.
– Nie jest tak, że cały mecz można dominować. Legia bardzo mocno zaczęła w pierwszym kwadransie, ale później z biegiem czasu trochę podupadła z sił. W przerwie zrobiliśmy korektę w pressingu. Przed spotkaniem spodziewaliśmy się, że rywal nieco inaczej zagra. Środkowi obrońcy grali bardzo szeroko i to sprawiało nam problem. Trener wskazał, jak powinniśmy się ustawiać. W drugiej połowie Legia zaczęła grać długą piłką, a mnie bardzo cieszy, że to my je zbieraliśmy. Dzięki temu mogliśmy wyprowadzać kontrataki – przyznał Pawłowski.
O spotkaniu z Legią w Łodzi mówiło się od dawna i pewne jest to, że niedzielne spotkanie przejdzie do historii Widzewa. Zwycięstwa ze stołeczną ekipą cieszą najbardziej. Szczególnie gdy czeka się na nie 24 lata...
– Nie słyszałem kibiców Legii. Słyszałem cały czas naszych. Wszystkim bardzo zależało na tym zwycięstwie. Czuliśmy ich niesamowite wsparcie. To był mecz na wypunktowanie przeciwnika, a nie robienie show. Dobre zespoły muszą wygrywać jedną bramką, a my tak właśnie zrobiliśmy. Cieszymy się, ale nadal jest to mecz warty trzy punkty. Za dwa dni będziemy myśleć o kolejnym starciu. Jako sportowcy nie możemy zbyt długo żyć takimi spotkaniami. Kibice długo będą wspominać ten mecz, ale my nie możemy się zachłysnąć. Podtekst tego spotkania jest wiadomy od wielu lat. Mówiło się, że Widzew przez wiele lat nie wygrał z Legią. My nie możemy dawać ponosić się takim rzeczom. Za to nam płacą, żebyśmy dźwigali bagaż tego typu wyzwań. To się nam udało – podsumował kapitan RTS-u.