| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Michał Nalepa latem przeniósł się z Lechii Gdańsk do Zagłębia Lubin, ale dopiero teraz zaczął regularnie występować w podstawowym składzie. 31-letni stoper nie ukrywa, że była to dla niego nietypowa sytuacja, bo wcześniej przez długi czas nie miał problemów z miejscem w wyjściowej jedenastce. – Trudno było się z tym pogodzić, bo to było dla mnie coś nietypowego – wyznał obrońca Miedziowych w rozmowie z TVPSPORT.PL.
👉 Arboleda mocno o trenerze Lecha: masakra i katastrofa
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – To pierwszy moment w sezonie, w którym na dłużej zagościłeś w podstawowym składzie Zagłębia. Nie było chwili zwątpienia w to, czy podjąłeś dobrą decyzję przenosząc się do Lubina?
Michał Nalepa: – Nie. Pierwsza runda rzeczywiście była trudna, ale teraz wiele wskazuje na to, że wszystko zmierza w dobrą stronę. Podpisałem kontrakt na dwa lata z opcją przedłużenia o rok, więc absolutnie nie myślałem o tym, by odpuścić. Nie poddawałem się, rzetelnie pracowałem i wierzyłem, że doprowadzi mnie to do dobrej formy.
– Dlaczego do niedawna miałeś problemy z regularną grą?
– Być może nie do końca wykorzystałem szanse, które otrzymałem od trenera? Jeśli nie grasz regularnie, trudno o właściwy rytm, zwłaszcza na pozycji stopera. Po dłuższej przerwie od gry potrzeba trochę czasu. Tak stało się teraz. Potrzebowałem przetarcia, a za takie uważam dwa pierwsze wiosenne występy. Potem wszedłem już na właściwe tory.
– We wrześniu w meczu ze Stalą Mielec obejrzałeś dwie żółte kartki i musiałeś dość szybko opuścić boisko. Później zagrałeś dopiero w listopadzie. Myślisz, że trener Waldemar Fornalik miał do ciebie o to pretensje?
– Przede wszystkim tamte kartki nie były słuszne i uważam, że decyzja sędziego o wyrzuceniu mnie z boiska była błędna. Nie wydaje mi się, by spotkanie w Mielcu jakoś znacząco wpłynęło na moją sytuację. Patrzę na to nieco szerzej i sądzę, że po prostu w kilku spotkaniach nie zagrałem na zadowalającym poziomie.
– Trudno było ci odnaleźć się w tej sytuacji? W Lechii Gdańsk przez lata byłeś raczej pewniakiem do gry w wyjściowej jedenastce.
– Gdy przychodziłem do Zagłębia, wiedziałem, że na środku obrony jest spora konkurencja, ale wierzyłem w to, że będę grał. Faktycznie była to nowa sytuacja, bo przez poprzednie dziesięć lat zazwyczaj byłem podstawowym zawodnikiem drużyn, w których występowałem. Trudno było się z tym pogodzić, bo to było dla mnie coś nietypowego. Z drugiej strony, pamiętam początki w Lechii, gdzie w pierwszym sezonie zostałem nawet przesunięty do rezerw. Najważniejsze w każdym takim momencie jest to, by nie zniechęcić się i udowadniać sobie oraz innym, że zasługuje się na grę.
– Jak po ponad pół roku oceniasz potencjał waszego zespołu?
– Mamy spore możliwości. Widziałem to już latem, gdy klub dokonał ciekawych transferów. Najlepiej o potencjale zespołu może świadczyć to, że dwukrotnie w tym sezonie pokonaliśmy Pogoń Szczecin. Za pierwszym razem, latem, było czuć, że Portowcy mają gorszy moment. Ostatnio zmierzyliśmy się już z nimi jednak w chwili, gdy byli w bardzo dobrej dyspozycji. Wygraliśmy zasłużenie, co pokazuje, że stać nas na wiele. Stworzyliśmy sporo sytuacji, zachowaliśmy czyste konto… To na pewno budujące dla całej drużyny.
– Waldemar Fornalik to drugi były selekcjoner po Franciszku Smudzie, z którym współpracujesz. Jak byś go scharakteryzował?
– Gdy prześledzimy jego karierę, zobaczymy, że to szkoleniowiec, który potrafi świetnie przygotować zespół na rundę rewanżową, czego najlepszym przykładem są jego wyniki z Piastem Gliwice. Być może to samo zrobi z Zagłębiem. Na razie wyniki są obiecujące i można mieć nadzieję, że rozegramy dobrą rundę.
– Czujesz, że jesteście silniejsi niż jesienią?
– Wydaje się, że tak, pokazuje to lepsza gra w obronie. Zimą pracowaliśmy nad tym, by poprawić grę defensywną, bo traciliśmy za dużo bramek. Już teraz wygląda to lepiej, a wpływa na to fakt, że w pracę w obronie bardziej angażują się wszyscy, nie tylko bramkarz i defensorzy.
– Do Zagłębia przeniosłeś się z Lechii, która miała wówczas olbrzymie problemy organizacyjne. W Lubinie chyba tego nie zaznałeś…
– Zdecydowanie, w klubie nie brakuje nam niczego do codziennej pracy, mamy bardzo dobre warunki. Co do Lechii, to nie chciałbym jej wspominać wyłącznie przez pryzmat ostatnich trudnych miesięcy. Zawsze będę miał olbrzymi sentyment do tego klubu i miasta. Przeżyłem tam mnóstwo fantastycznych chwil zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym. Gdańsk zawsze będę nosił głęboko w sercu. Zarówno o byłym klubie, jak i o obecnym, mogę mówić wyłącznie pozytywnie.
– Skoro już jesteśmy przy Lechii. Ostatnio rozmawialiśmy w lipcu, gdy odszedłeś z Gdańska. Wtedy przyszłość twojego byłego klubu rysowała się ciemnych barwach. Jesteś zaskoczony tym, że dzisiaj biało-zieloni są liderami pierwszej ligi?
– Rzeczywiście, było bardzo źle i jestem pozytywnie zaskoczony tym, czego udało się tam dokonać. Kiedy odchodziłem, to nie miałem pewności, czy Lechia w ogóle przystąpi do rozgrywek. Z klubu odchodzili wszyscy – zawodnicy, pracownicy… Obecny wynik to wielka zasługa trenera Szymona Grabowskiego. Szkoleniowiec Lechii dostał dobrych zawodników, ale nie jest łatwo zbudować mocny zespół w tak krótkim okresie. W szatni pojawili się piłkarze z różnych krajów i to, że Lechia będzie w czołówce, wcale nie było takie oczywiste. Trener Grabowski zdołał jednak to zrobić. Mam nadzieję, że w następnym sezonie spotkam się z moim poprzednim klubem już w Ekstraklasie.
– Wracając do Ekstraklasy. Kto zostanie mistrzem?
– Dzisiaj absolutnie nie podejmę się typowania. Co tydzień dochodzi do jakiegoś zaskakującego wyniku i potyka się ktoś z czołówki. Mogę tylko powiedzieć, że liczę na niespodziankę. Chciałbym, by mistrzem został ktoś spoza tych, którzy byli wymieniani wśród faworytów przed startem sezonu.
– A które miejsce Zagłębia da ci powody do zadowolenia?
– Widzimy, jak nieprzewidywalna jest liga. Miesiąc temu wskazałbym inny cel, dzisiaj jesteśmy w lepszym położeniu i już można patrzeć na to z innej perspektywy. Za trzy tygodnie to znów może się zmienić, dlatego na razie wolę zachować spokój i nie chcę składać żadnych górnolotnych deklaracji. Z pewnością wierzę w to, że złapiemy serię zwycięstw, która zaprowadzi nas jak najwyżej.
Następne