| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Legia Warszawa pojawia się w wielu rozdziałach życia Aleksandara Vukovicia. W niedzielę serbski szkoleniowiec po raz pierwszy zmierzy się z Wojskowymi przy Łazienkowskiej jako trener rywali. Czy 44-latek pokona stołeczną ekipę, która znajduje się w kryzysie?
Dwa razy zdobył mistrzostwo Polski jako piłkarz. Kolejne dołożył samodzielnie prowadząc Legię Warszawa do tytułu. Do tego zapisał w CV puchary (dwa krajowe, jeden ligowy), a także Superpuchar. To sukcesy należące do Aleksandara Vukovicia, który przy Łazienkowskiej poznawał ekstraklasowy futbol, a z czasem też rozwijał się jako trener. Dziś Serb prowadzi Piasta Gliwice, a w niedzielę po raz pierwszy zmierzy się z byłym klubem na stadionie w stolicy. – To będzie wyjątkowa sprawa. Nie powiem, że czeka mnie mecz, jak każdy inny – twierdzi 44-letni szkoleniowiec.
Aleksandar Vuković wraca na Łazienkowską
Historia łącząca Vukovicia i Legię ma kilka rozdziałów. Serb pojawił się przy Łazienkowskiej w 2001 roku, nieco przez przypadek. Wojskowi mieli już ustalone warunki kontraktu z Radosławem Sobolewskim. Na przeszkodzie stanęła Wisła Płock, która odrzuciła propozycję na poziomie miliona marek. Prowadzący Wojskowych Dragomir Okuka postanowił sięgnąć po piłkarza, którego znał ze swojego kraju. – Biorę zawodnika, który ma podobny styl do Sobolewskiego – uważał szkoleniowiec.
Okuka znał Vukovicia z Milicionara Belgrad. Wojskowi szybko ustalili warunki wypożyczenia pomocnika z Partizana. Po roku okazało się, że współpraca ma sens i Legia wykupiła gracza, który szybko zdobył miejsce w drugiej linii. "Vuko" okazał się graczem, który dołożył cegiełkę do zdobycia wytęsknionego w stolicy mistrzostwa Polski.
Pierwszy etap skończył się w 2004 roku, kiedy Vuković odszedł do Ergotelisu. Rok później Serb zdecydował się na powrót do Warszawy. Wtedy, wraz z doświadczeniem, rosła jego rola w kontekście wsparcia młodych zawodników. Do dziś Ariela Borysiuka uważa się za wychowanka piłkarza z Bałkanów.
Ponowne pojawienie się pomocnika zbiegło się wkrótce z czasem z kolejnym tytułem dla Legii. W 2006 roku Vuković wraz ze stołeczną drużyną mógł świętować mistrzostwo. Łącznie zawodnik urodzony w Banja Luce zapisał na koncie 239 spotkań w barwach Wojskowych. Do tego doszło 19 bramek i masa wspomnień. Piłkarska historia zakończyła się w 2009 roku, a scenariusz był podobny. Vuković znów odszedł do Grecji, gdzie reprezentował Iraklis Saloniki. Po kilku miesiącach nastąpił powrót do Polski, ale już nie na Łazienkowską, a do Korony Kielce.
Vuković dał się zapamiętać także w Kielcach, choć… Legia zastanawiała się nad zatrudnieniem Serba w w 2012 roku. Wojskowi zgłosili się do pomocnika po sprzedaży Borysiuka. Doświadczony piłkarz zdecydował się odrzucić ofertę. – Jestem za stary na ten powrót. Mam gablotkę w legijnym muzeum i niech tak zostanie – mówił raptem kilka tygodni wcześniej.
Vuković chciał skoczyć w ogień dla Legii?
Kiedy Vuković skończył karierę piłkarską, szybko wziął się za pracę szkoleniową. Najpierw był w sztabie Korony, potem wrócił na Łazienkowską, gdzie od 2015 roku był asystentem w trzecioligowych rezerwach. Na przełom nie było potrzeba nawet 12 miesięcy. W październiku Serb trafił do ekipy Stanisława Czerczesowa.
Vuković trafił na czas, gdy przy Łazienkowskiej regularnie zmieniali się trenerzy. Serb był w sztabach Czerczesowa, Besnika Hasiego, Jacka Magiery, Romeo Jozaka, Deana Klafuricia, a nawet Ricardo Sa Pinto. W zależności od trenera, rola szkoleniowca się zmieniała. Z pewnością mocno zaznaczył swoją obecność za kadencji jedynego Polaka w tym zestawieniu. Vuković uzupełniał się charakterami z Magierą. Jeden próbował być oazą spokoju, a drugi wzniecał płomień w drużynie.
Zanim Magiera pojawił się w Warszawie, Vuković po raz pierwszy samodzielnie poprowadził Legię. Serb był wówczas tymczasowym trenerem i bezbramkowo zremisował z Wisłą Kraków. Podobną rolę pełnił po zwolnieniu Klafuricia, gdy wygrał z Piastem (3:1), przegrał z F91 Dudelange (1:2) oraz zanotował wynik 0:0 z Lechią Gdańsk. – Vuković to serce Legii, a klubowi potrzeba też rozumu – mówił Dariusz Mioduski, właściciel stołecznej ekipy. Słowa te padły po wyborze Sa Pinto na trenera.
Po czasie Vuković zastępował Sa Pinto, a sam właściciel zmienił pogląd na Serba. – Teraz wciąż ma serce, ale posiada też wiedzę, którą zdobył przez poprzednie miesiące. Sporo przeszedł i zmienił się – dodawał Mioduski na łamach Przeglądu Sportowego. W kwietniu 2019 roku Serb otrzymał misję doprowadzenia Legii do końca sezonu. Potem podpisał nowy kontrakt, choć nie zdobył mistrzostwa Polski.
Historia miała jednak szczęśliwy finał, bo już w kolejnym – pandemicznym sezonie – Vuković mógł cieszyć się z tytułu. Został zwolniony we wrześniu, gdy Wojskowym nie poszło idealnie w eliminacjach europejskich pucharów. Na stanowisku zastąpił go Czesław Michniewicz, ale… to nie był koniec.
Kontrakt Vukovicia wciąż był wypłacany, gdy pod koniec 2021 roku Legia znów zgłosiła się do Serba. Wojskowi notowali najgorszy sezon od lat, byli w strefie spadkowej. – Byłem zaskoczony, ale wracałem dla klubu. Można się poparzyć, ale paliła się Legia. To oznaczało, że pali się też mój dom – mówił szkoleniowiec. Misja była trudna, ale skończyła się udanie. Warszawianie obronili swoje miejsce w PKO BP Ekstraklasie, choć było jasne, że klub wchodzi w etap rewolucji i odnowy. To wszystko miało się już jednak wydarzyć bez Vukovicia.
Jacek Zieliński został dyrektorem sportowym Legii zimą. Przez całą rundę wiosenną obserwował sytuację i miał zdecydować o tym, kto będzie odpowiadał za odbudowę. W grze byli Marek Papszun, Kosta Runjaic i Vukovic. Jeszcze w trakcie sezonu Serb usłyszał, że to nie on będzie dalej pracował przy Łazienkowskiej. Swego rodzaju żalu nie dało się ukryć, ale było jasne, że z ostatnią kolejką wspólna przygoda po raz kolejny dobiegnie końca.
Nowy etap w Piaście Gliwice
Vuković zapisał się w legijnej historii. Serb stał się także swego rodzaju ikoną Korony Kielce. Było jednak jasne, że kolejny krok będzie okazją do napisania nowego rozdziału. W październiku 2022 roku na zatrudnienie 44-latka zdecydował się Piast Gliwice, który żegnał się z Waldemarem Fornalikiem.
– Nie wypieram się Legii. Sentyment pozostaje, ale jestem też oddany swojej pracy. Nie ma możliwości, by trenować warszawian przez całe życie. Nie mam wpływu na to, jak odbierają mnie ludzie, którzy nie znają mnie bliżej. W tej chwili całe serce oddaje Piastowi, choć zdaję sobie sprawę, że jestem identyfikowany z Legią – mówił Vuković, kiedy pierwszy raz mierzył się z Wojskowymi, wkrótce po przejęciu Piasta.
Vuković ma za sobą już 49 meczów w roli trenera Piasta. Kolejny mecz będzie jubileuszowym i przypadnie akurat na spotkanie z Legią. Na razie Serb nie zdołał pokonać Wojskowych. W lutym przegrał 0:1, a w rundzie jesiennej zremisował 1:1. Mecz miał dodatkowy smak, bo w trakcie rywalizacji oraz po ostatnim gwizdku sędziego doszło do konfrontacji z Runjaicem.
– Nie podał mi po meczu ręki, a to brak szacunku – twierdził obecny szkoleniowiec Wojskowych. – Nie będę go szukał po całym stadionie. Mówię po polsku, serbsku i chorwacku. Nie lubię, szczerze, języka niemieckiego, a szkoleniowiec Legii nie może się do mnie odezwać inaczej niż w ten sposób. Byłoby dobrze, gdyby dało się z nim porozmawiać inaczej – odpowiadał Vuković.
Niewiele brakowało, by Vukovicia zabrakło na ławce trenerskiej przy Łazienkowskiej, bo po meczu z Puszczą Niepołomice Serb obejrzał czerwoną kartkę. Ostatecznie Komisja Ligi zawiesiła wykonanie kary. 44-latek będzie świętował jubileuszowy, bo 50. mecz w roli szkoleniowca Piasta w Warszawie.
– Nie doświadczyłem jeszcze prowadzenia drużyny przy Łazienkowskiej jako trener gości. To dla mnie pierwsza okazja i wyjątkowa sprawa. Zmierzymy się z trudnym rywalem, który nie jest w łatwej sytuacji – podkreśla Vuković, który przed meczem ponownie użył hasła doskonale pasującego do warszawskiej drużyny. Legia przystąpi do rywalizacji mając za sobą sześć spotkań bez zwycięstwa.
– Z doświadczenia wiem, że w Legii nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje i mówi. To chyba jedna z tych chwil – dodał Serb.
Powrót Vukovicia do Warszawy nie będzie jedynym. W składzie Piasta nie brakuje zawodników z przeszłością przy Łazienkowskiej. W przeszłości barwy Wojskowych reprezentowali także Ariel Mosór, Jakub Czerwiński, Filip Karbowy, Grzegorz Tomasiewicz, Miłosz Szczepański oraz Walerian Gwilia, który w ostatnich dniach podpisał kontrakt do końca sezonu.
Początek meczu Legii Warszawa z Piastem Gliwice w niedzielę (17.03) o godzinie 17:30. Wcześniej na antenie TVP Sport konfrontacja ŁKS-u z Rakowem Częstochowa (17.03, 15:00). Spotkanie będzie można także obejrzeć na TVPSPORT.PL, w aplikacji mobilnej oraz poprzez Smart TV.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP, w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.