Przejdź do pełnej wersji artykułu

Stoch rozbił rywali w Vikersund. Pokaz lotów i... klepania buli

Kamil Stoch miał w przeszłości w Vikersund wiele powodów do radości (fot. PAP/EPA) Kamil Stoch miał w przeszłości w Vikersund wiele powodów do radości (fot. PAP/EPA)

Tej francy to nie cierpię – powiedział Kamil Stoch o skoczni w Vikersund po ostatnim konkursie tegorocznego Raw Air. Fatalny skok nie powinien jednak zatrzeć innych, pozytywnych wrażeń z największego obiektu na świecie. 19 marca 2017 roku Polak zwyciężył tam z ogromną przewagą. Wtedy to rywale, a nie on, lądowali na buli.

👉 Planica? Tu już nie ma co latać! Tu trzeba dzwonić

Vikersund 2017 to jeden z najpiękniejszych weekendów w historii lotów narciarskich. Konkurs indywidualny poprzedziła drużynówka, w której zawodnicy raz za razem przeskakiwali granicę 200 metrów. Piotr Żyła ustanowił wtedy ówczesny rekord Polski (245,5 m), natomiast Stefan Kraft ustał najdłuższy skok w historii (253,5 m).

Czytaj też:

Aleksander Zniszczoł z prawej (fot. PAP/EPA)

"Formę i radość skakania widać tylko u jednego skoczka"

Podobnie jak w sobotę, tak i w niedzielę lotów było co niemiara. Już w pierwszej serii dwunastu zawodników przekroczyło 230 metrów. Rywalizację na odległości wygrał niespodziewanie Kevin Bickner. Amerykanin zadziwił wszystkim skokiem na 244,5 m. O dziwo, na półmetku rywalizacji był dopiero… dwunasty.

Rywalizacja o zwycięstwo w konkursie, jak i całym Raw Air (to była premierowa edycja), rozgrywała się między Andreasem Wellingerem (242 m), Kamilem Stochem (238,5 m) i Stefanem Kraftem (237,5 m). Właśnie w takiej kolejności przystępowali do drugiej serii, natomiast w Raw Air Polak i Austriak byli na odwrotnych pozycjach.

Zanim doszło do decydującej batalii, działo się dużo ciekawych rzeczy. Richard Freitag, Jernej Damjan i Gregor Schlierenzauer rozczarowali, spadając w zasadzie na bulę. O wiele dalej, bo aż na 245,5 m, lądował Johann Andre Forfang. Pokonał o metr Bicknera, który w finałowej próbie doznał groźnego upadku.

Niewiele brakowało, aby tak samo zakończył się skok Krafta. Liderem Pucharu Świata mocno szarpnęło tuż po wyjściu z progu. Austriak wyratował się przed upadkiem i wyciągnął z tej beznadziejnej sytuacji aż 215 m. Mimo to wypadł z podium i był ostatecznie piąty.

Nie wiedziałem, jak skoczył Stefan. Nie słyszałem okrzyku radości, ani takiego "uuuu", jak się niesie czasami po dalekich lotach. Byłem skoncentrowany wyłącznie na swoim skoku – powiedział po zawodach Stoch. Lider polskiej kadry stanął na wysokości zadania, bowiem względem pierwszej serii ubyło mu ledwie 1,5 m.

Niewytłumaczalna była natomiast niemoc Wellingera, bowiem zakończył skok już na 166 m. Niemiec stracił nie tylko prowadzenie w konkursie (skończył dopiero 18.), ale i zwycięstwo w całym Raw Air. Trofeum przypadło Kraftowi, choć Stochowi do triumfu w cyklu zabrakło tylko 25,5 punktu.

22. wygrana Polaka w Pucharze Świata stała się faktem. Stoch znów zbliżył się do Krafta w klasyfikacji generalnej (na 31 punktów), który tego dnia przerwał fenomenalną serię dziewięciu konkursów z miejscem na podium. Choć w Planicy Kraft znów był nie do zatrzymania, to Polak na zakończenie sezonu mógł z czystym sumieniem powiedzieć: zrobiłem wszystko co mogłem.

PŚ w Vikersund, 19 marca 2017 – wyniki:

1. Kamil Stoch – 466,6 p (238,5 i 237 m)
2. Noriaki Kasai (Japonia) – 448 (239,5 i 241,5)
3. Michael Hayboeck (Austria) – 430,4 (241,5 i 222,5)
4. Johann Andre Forfang (Norwegia) – 428,7 (242,5 i 245,5)
5. Stefan Kraft (Austria) – 424,8 (237,5 i 215)
6. Peter Prevc (Słowenia) – 423,1 (235,5 i 232,5)

14. Maciej Kot – 387,2 (221,5 i 221)
17. Dawid Kubacki – 372,2 (214 i 232)

18. Andreas Wellinger (Niemcy) – 371,8 (242 i 166)
23. Piotr Żyła – 335 (195 i 207)

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także