21 mar 2024 | Siatkówka / Rozgrywki Ligowe

Wygrały na przekór niedowiarkom. "Wiele osób umniejszało naszemu sukcesowi"

BKS Bielsko-Biała z Pucharem Polski (fot. Justyna Matjas/Piotr Sumara/tauronliga.pl/PAP)

Aleksandra Jagieło to prezeska BKS BOSTIK ZGO Bielsko-Biała. Jej klub po 15 latach sięgnął po Puchar Polski. W TVPSPORT.PL mówi o świętowaniu sukcesu, kapitan Julii Nowickiej i sytuacji Chemika Police.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Czytaj też: Dwukrotny mistrz świata zmieni klub

Wilfredo Leon zagra w polskiej lidze! Znamy klub [NASZ NEWS]

Czytaj też

Wilfredo Leon zagra w polskiej lidze! Znamy klub [NASZ NEWS]

Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Jaka była pani pierwsza myśl, kiedy na konto zespołu z Bielska-Białej wpadł ostatni punkt w finałowym meczu Pucharu Polski?
Aleksandra Jagieło: – Pierwsza myśl to: "Nareszcie" (śmiech). Przy późniejszej analizie przyszło przeświadczenie, że to zakończenie bardzo trudnego okresu w historii klubu. Mam nadzieję, że to rozpoczęcie zupełnie innego rozdziału pełnego sukcesów.

To była dla nas wisienka na torcie. Od jakiegoś czasu wszyscy mówili, że jest u nas świetnie, bo inwestujemy w polski sztab, dajemy szansę rodzimemu trenerowi i przychodzą do nas młode zawodniczki, rozwijają się. Klub jest stabilny finansowo, transparentny... Mimo to brakowało tego czegoś, co przypieczętuje wszystkie rzeczy, nad którymi pracowaliśmy wspólnie od czterech lat. Puchar Polski jest dopełnia pewien etap w życiu klubu.

– Jak duży to jest zastrzyk pewności siebie przed play-off? Jesteście wiceliderami po fazie zasadniczej. Mimo to cały czas mówiono, że to dlatego, że w drugim meczu z wami Rysice grały słabszym składem, że ŁKS Łódź był w niepełnym zestawieniu... Czujecie, że zdobycie Pucharu Polski zmieniło patrzenie na BKS Bielsko-Biała jako klub?
– Uważam, że spisujemy się bardzo dobrze. Nasza gra jest solidna, pokazujemy, że możemy walczyć o najwyższe cele. Mimo to słyszałam o tym, co zostało wspomniane. Kiedy wygrałyśmy pierwszy mecz z ŁKS, to było to po kadrze, więc przeciwnik był zmęczony, później robiłyśmy serię zwycięstw na "słabszych rywalach", następnie miałyśmy szczęście w losowaniu...

– Czyli jednym zdaniem: skumulowaliście zapas szczęścia całej Tauron Ligi na jeden sezon?
– Dokładnie tak. Wiele osób umniejszało naszemu sukcesowi. Myślę, że najlepszą odpowiedzią na to było to, co robiliśmy, czyli ciężka praca i kroczenie od zwycięstwa do zwycięstwa. Tak spokojnego sezonu sportowo nie pamiętam.

Puchar Polski to jednak zupełnie inny turniej, rządzi się swoimi prawami. Przyjeżdżając do Nysy w piątek, widziałam po zespole niesamowitą koncentrację, jakby wszystkim przyświecał jeden konkretny cel. Rozmawiałam z Bartłomiejem Piekarczykiem, trenerem BKS, i pytałam wtedy jakie ma przeczucia. Tak bardzo wierzył, że wygramy trofeum. Jego wiara wynikała z tego, że widział dziewczyny na treningu, jak pracują i w jakiej są formie. Powtarzał, że są do tego przygotowane.

– Jak świętowałyście?
– Poimprezowało się troszeczkę.

– Było do rana?
– Tak (śmiech). To było jednak bardzo zasłużone i w pewnych granicach. Julia Nowicka, nasza kapitan, od razu podkreśliła, że świętujemy do wtorku do 15:00, a później zaczyna się misja play-off. Wszystkie dziewczyny ją poparły. Myślę, że plusem jest również fakt, że wchodzimy w fazę play-off. W przeciwieństwie do nas siatkarze wracali do fazy regularnej i rywalizowali niemal od razu po wygraniu Pucharu Polski.

– Julia Nowicka jest bardzo dojrzała jak na swój wiek, prawda?
– Nawet ostatnio powiedziałam Julce, że znamy się od 2017 roku. Kiedy kończyłam karierę, Julka rozpoczynała pracę w Bielsku-Białej. Na przestrzeni tych lat widzę jak dojrzała. Jest bardzo świadomą siebie zawodniczką, wie, jaką pracę należy wykonać. To niekwestionowana liderka, kapitanka. Nadaje rytm zespołowi i widać, że ten w nią wierzy.

– W ostatnim czasie mówi się nie tylko o waszym sukcesie w kontekście żeńskiej siatkówki, ale również wycofaniu się Grupy Azoty z Chemika Police. Czy to był szok dla pani, że klub–lider ma takie problemy będąc sponsorowanym przez spółkę skarbu państwa?
– Grając w Chemiku byłam w momencie, gdy następowała zmiana władzy politycznej. W zarządzie doszło do rotacji. Niestety, trzeba liczyć się z ryzykiem, że sytuacja może się zmienić, kiedy zmienia się władza polityczna, a ma się spółkę skarbu państwa za sponsora.

Nie wiem, jakim budżetem operowali w Policach, ale mam nadzieję, że klub przetrwa ten trudny moment i uda się znaleźć firmy, które zechcą wesprzeć wielokrotnego mistrza Polski. To bardzo ważne dla samej ligi. Wizerunkowo jako rozgrywki na pewno bardzo ucierpimy, jeśli co sezon jakiś zespół będzie "odpadać". To wpłynie na poziom ligi. Wierzę jednak, że Chemikowi uda się to przetrwać.

Nie zmienia to faktu, że mam mieszane uczucia. Pamiętam jak cztery lata temu byliśmy w podobnej sytuacji. W tamtym momencie nie przychodziło mi do głowy, żeby mówić o tym publicznie. Starałam się naprawić sytuację, szukając pomocy u władz Miasta Bielska-Białej. Wydaje mi się, że można się choć trochę przygotować na takie okoliczności. Liczę jednak na to, że klub upora się ze swoimi problemami.

Czytaj również:
– Powrót gwiazdy. Zagrozi polskiemu zespołowi w awansie do finału LM?
– Europejskie puchary i gwiazda gwarantowane? Prezes wyjaśnia
– Do play-off przez mękę. Spore kłopoty ZAKSY

Wilfredo Leon zagra w polskiej lidze! Znamy klub [NASZ NEWS]