Reprezentacja Polski awansowała na Euro 2024. O wszystkim zadecydowała seria rzutów karnych, w której biało-czerwoni pokonali Walijczyków 5:4. Kulisy tego konkursu zdradził selekcjoner Michał Probierz.
Probierz zaskoczył ws. Euro 2024. "Mam nadzieję, że... tam pojadę"
Robert Lewandowski, Sebastian Szymański, Przemysław Frankowski, Nicola Zalewski, Krzysztof Piątek – w tej kolejności Polacy podchodzili do rzutów karnych. Każdy z nich wywiązał się ze swojego zadania znakomicie.
Już przed meczem z Estonią Michał Probierz zapewnił, że jego zawodnicy ćwiczą "jedenastki" podczas treningów. Pewnych sytuacji nie da się jednak przewidzieć na zajęciach. Do karnych podeszli chociażby dwaj zmiennicy – Szymański i Piątek. Selekcjoner przyznał, że te zmiany nie były podyktowane ewentualnym konkursem.
– Strategię na karne ustaliliśmy po zakończeniu meczu. Rozmawialiśmy z zawodnikami, bowiem trudno jest wrzucić kogoś "na konia", że będzie strzelał – powiedział Probierz na pomeczowej konferencji.
Trener Polaków nie ujawnił dalszej kolejności strzelców, ale wskazał zawodnika, który na tej liście znajdował się na samym końcu. – Musieliśmy jednego piłkarza odsunąć – to Taras Romanczuk – ze względu na czerwoną kartkę Walijczyka w ostatniej akcji. Przygotowaliśmy to już po dogrywce – dodał Probierz.
To oznacza, że gdyby konkurs "jedenastek" trwał przez co najmniej 10 serii, do piłki musiałby podejść też Wojciech Szczęsny. Bramkarz Juventusu i tak został bohaterem, wyłapując uderzenie Daniela Jamesa. Ta interwencja dała nam awans na Euro 2024.