| Piłka ręczna / Europejskie puchary
Industria Kielce rozegra w środę pierwszy mecz fazy play-off Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych z duńskim GOG. Mistrzowie Polski mają za sobą bardzo trudny okres, w którym mierzyli się nie tylko z rywalami, ale i z dużą liczbą kontuzji. Na jednego z liderów drużyny wyrósł w tym czasie Michał Olejniczak. W grze 23-latka widać spory postęp. – Odkąd jestem w Kielcach, to właśnie teraz czuję się najpewniej. I czuję, że trener Dujszebajew mi ufa – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL.
👉 Syprzak wraca do Płocka, ale... z PSG. "Nie mogę się doczekać"
Maciej Wojs, TVPSPORT.PL: – Wchodzimy w decydującą część sezonu, a za tobą i twoimi kolegami z zespołu prawdziwy maraton gry w dość okrojonym składzie. Czujesz się zmęczony?
Michał Olejniczak: – Po tak ciężkiej rundzie jesiennej i po mistrzostwach Europy każdego dopada zmęczenie, ale to naturalna kolej rzeczy. Prędzej czy później zawsze odczuwa się skutki grania. Natomiast jeśli chodzi o nas, to jesteśmy dobrze przygotowani. Cały czas staramy się podtrzymać formę fizyczną i kiedy tylko możemy, to idziemy na siłownię albo robimy trening biegowy. Zresztą najważniejsze mecze dopiero nadchodzą, tak że staram się nie myśleć o zmęczeniu.
– Chyba trudno o to, skoro od dłuższego czasu gracie w ok. 12-osobowym składzie.
– Wiesz, jak brakuje materiału ludzkiego do grania, to ludzie czasami szukają wymówek. Przed meczem z Płockiem mogliśmy przecież powiedzieć: jedziemy w dwunastkę czy dziesiątkę, powalczymy, a co będzie to będzie. A u nas generalnie podejście było całkiem odwrotne. Jeśli ktoś myślał, że jedziemy do Płocka powalczyć, to się grubo mylił. Nasz cel był jasny: jedziemy po zwycięstwo. Mamy 12 osób do gry i jedziemy wygrać ten mecz. Tałant [Dujszebajew] zawsze powtarza, że dopóki mamy siedmiu ludzi na boisku, to będziemy walczyć. Myślę, że nie tylko ten mecz z Wisłą, ale i ostatnie nasze spotkania w Lidze Mistrzów były doskonałym potwierdzeniem słów Tałanta. Wykonaliśmy z chłopakami dużo dobrej roboty. Ja im gratuluję za wkład, który dają w ostatnich meczach.
– Czekaj. Z ręką na sercu: naprawdę wierzyłeś, że w takim składzie personalnym jesteście w stanie wygrać w Płocku? Przegraliście cztery z pięciu poprzednich spotkań z Wisłą, graliście na ich terenie, w dodatku rywal był w naprawdę niezłej dyspozycji. Serio?
– Serio. Wierzyliśmy, że jesteśmy w stanie to zrobić. Zmieniliśmy podejście do tych meczów z Wisłą. Wiedzieliśmy jaki jest bilans ostatnich pięciu spotkań. Wiedzieliśmy też z kim się mierzymy – że to nie jest już ta Wisła sprzed paru lat, tylko zespół, który solidnie depcze nam po piętach i którego oddech czujemy na karku. Podeszliśmy do tego spotkania z wielkim szacunkiem i respektem do rywala. I myślę, że to był klucz.
– A kto był twoim zdaniem faworytem?
– Myślę, że Płock. Przyjeżdżasz w dwunastkę, masz kłopoty zdrowotne praktycznie od początku sezonu... Są zawodnicy, którzy we wszystkich meczach "łupią" naprawdę sporą liczbę minut. Nie ma już szans na taką rotację, jak wcześniej. Przez cały ten sezon wygląda to tak: kto jest zdrowy, ten jedzie na mecz. W poprzednich latach trener miał tu większe pole do manewru. Wisła była faworytem tego meczu i tak też do tego podchodziliśmy.
– Pytam nie bez powodu, bo to nawiązanie do słów trenera Sabate, który po meczu z wami stwierdził, że Wisła nigdy nie jest faworytem w starciu z Kielcami. Nie zgadzam się z tym. Moim zdaniem, po raz pierwszy od kilku lat, biorąc pod uwagę wszelkie okoliczności, w tym konkretnym meczu to Wisła była faworytem.
– Jestem tego samego zdania. Patrząc na bilans naszych ostatnich bezpośrednich spotkań, na te wszystkie finały Pucharu Polski i w ogóle na grę Wisły, która z sezonu na sezon wygląda coraz lepiej, oraz dodając do tego nasze osłabienia kadrowe, to w tym meczu Wisła niewątpliwie była faworytem.
– Kończymy temat Wisły. W środę rozegracie pierwszy mecz fazy play-off Ligi Mistrzów z GOG. Wydaje mi się, że sporo osób lekceważy ten zespół.
– A to bardzo niebezpieczna drużyna. W poniedziałek mieliśmy analizę wideo i pierwsze słowa, jakie podczas niej padły, to że przed nami mecz, który trwa 120 minut. Nic nie rozstrzygnie się w środę w Danii, bo będzie to tylko pierwsza połowa całego spotkania. Ale to naprawdę bardzo solidny zespół. Mają aktualnego króla strzelców Ligi Mistrzów – [Emila] Madsena. Po drugiej stronie rozegrania stoi Aaron Mensing, który ma niesamowity rzut z drugiej linii. Mam wrażenie, że nie gra mu roli, czy rzuca z dziewiątego, czy z jedenastego metra. Nasi bramkarze będą mieli co robić i myślę, że będą mieli dużo trudniej niż w normalnym meczu. Ale standardowo: podchodzimy do rywala z pełnym szacunkiem, żeby przez te 120 minut ani na chwilę nie stracić koncentracji.
– Długo wydawało się, że waszym rywalem w play-offach będzie Montpellier. Tyle, że Francuzi wygrali na koniec w Barcelonie i ostatecznie przeskoczyli GOG w tabeli. Byłeś rozczarowany takim rozstrzygnięciem?
– Nie, nic takiego nie przeszło mi przez głowę. Liga Mistrzów w tym sezonie jest niezwykle wyrównana. Na własnej skórze przekonaliśmy się, co to znaczy grać z teoretycznie słabszym rywalem – ci teoretycznie słabsi rywale w rzeczywistości są praktycznie na tym samym poziomie, co my, więc to naprawdę są niewygodni przeciwnicy. To trudne mecze. Wymagają one od nas jeszcze więcej siły, respektu i koncentracji.
– Zmiana zaszła też w kontekście ćwierćfinału, bo w nim zamiast z Barceloną, możecie zagrać z broniącym tytułu Magdeburgiem.
– To duża zmiana, bo to dwa zespoły, które grają różną piłkę. Magdeburg to aktualni mistrzowie Europy i świata. Mają fenomenalne ostatnie sezony. Barcelona z kolei w każdym meczu pokazuje swoją siłę rażenia. To są już mecze na najwyższym poziomie. Ale myślę, że nie ma co kalkulować, kto z nich jest słabszy czy gorszy. Jeśli awansujemy, to trafimy po prostu na bardzo mocnego rywala. Tyle, że przy tym zdajemy sobie sprawę, że sami jesteśmy takim niewygodnym rywalem dla innych.
– Obaj wspomnieliśmy już o kontuzjach. W tym sezonie chyba każdy zawodnik waszej drużyny miał mniejsze lub większe problemy zdrowotne. Jesteś w stanie ocenić kogo kontuzja była dla was największym ciosem?
– Problemy każdego zawodnika bolą, ale ta kontuzja Szymona [Sićki] nas dobiła. To był gwóźdź do trumny, bo Szymek był w tamtym momencie naszym jedynym zdrowym lewym rozgrywającym. Przy tym miał niesamowity start jesieni, kiedy był liderem klasyfikacji strzelców Ligi Mistrzów. Bardzo mi przykro, że tak to się potoczyło... Później doszły kolejne kontuzje, bo dzień przed meczem z PSG wypadł nam Nicolas Tournat, inni koledzy też mieli mniejsze lub większe urazy. To wszystko nie pomagało, dawało wiele wątpliwości i stwarzało duży ból głowy trenerowi. My sami funkcjonowaliśmy w takiej niepewności, bo przecież nie wiedzieliśmy jak będziemy grali, kto z kim na jakiej pozycji... Za nami naprawdę trudny czas. Teraz powinno być nieco lepiej. Do gry wrócił Tomek Gębala, który pomoże nam na lewym rozegraniu. Niedługo wrócą też Nico [Tournat] i Dani [Dujshebaev]. W końcu zagramy w nieco większym składzie personalnym.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Fatalna kontuzja kadrowicza. Potwierdzona najgorsza diagnoza
– Jak oceniasz waszą obecną formę?
– Myślę, że na pewno wyglądamy dużo lepiej niż na jesień. Gramy szybciej. I ładniej dla oka. W obronie wykonujemy dużą pracę, która daje efekty. Myślę, że jest jak najbardziej na plus.
– Jesienią miałem wrażenie, że męczyliście się grą ze sobą. Nie w takim kontekście, że w zespole nie było chemii, tylko, że te puzzle nie były ze sobą dopasowane. Teraz wygląda to inaczej. Mam wrażenie, że problemy kadrowe rozwinęły was i staliście się bardziej nieprzewidywalni dla rywali. Skrzydłowy gra na kole, rozgrywający na skrzydle... Trudno was rozszyfrować. To wasz atut.
– Być może. Ale nawiąże jeszcze do meczu z Wisłą – dotychczas te spotkania odbywały się na zasadzie: ty wiesz, że ja wiem. Patrząc w protokół można było wywnioskować kto pojawi się na jakiej pozycji, a gdzie kogoś zabraknie. Cieszę się, że mamy zawodników, którzy potrafią spełnić różne role – nie tylko na pozycjach, na których występują na co dzień, a przy tym są w stanie być tak samo pełnowartościowym zawodnikami. Te mecze pokazały też wachlarz taktyczny trenera Dujszebajewa. Mając tak ogromne braki kadrowe, był to w stanie wszystko poukładać. To udowadnia, że jest doskonałym taktykiem.
– Doskonałym przykładem zawodnika, który odnajduje się na różnych pozycjach, jesteś ty. W tym sezonie grałeś już chyba wszędzie poza bramką.
– No nie... Chyba jeszcze nie było mnie na prawym skrzydle. Bo na lewym już grałem. Na kole też się przebiegłem do kontry. Choć nie ukrywam, chciałbym pograć nieco więcej na środku.
– Bo ty nadal czujesz się środkowym, tak?
– Chcę grać na środku, ale powoli zdaję sobie sprawę, że po prostu będę rozgrywającym. Takim, który zagra i na środku, i na lewej stronie, i jak będzie potrzeba, to też po prawej. W trakcie meczu są sytuacje, w których znajdujesz się na różnych pozycjach i musisz sobie radzić. Myślę, że bycie uniwersalnym może być moją przewagą.
– A w obronie wolisz grę na dwójce czy na środku?
– Na ten moment na dwójce, bo czuję tam większy komfort i większą pewność siebie. Na środku dopiero co zacząłem grać. Żeby osiągnąć stabilną formę i pewność, potrzeba sporo meczów. Myślę jednak, że te zadania, które ostatnio są mi powierzane, wykonuję dobrze. I cieszę się, że też mogę łatać dziury. Czuję zaufanie od Tałanta. W ostatnim czasie stawia mnie na tych najtrudniejszych pozycjach. Wydaje mi się, że w obecnej piłce ręcznej chyba najtrudniejszą pozycją to gry w obronie jest prawa trójka. Większość drużyn co chwilę gra "Jugo lewo" i co chwila któryś rozgrywający atakuje cię jeden na jeden. Nic nie ujmując kolegom po bokach, ale myślę, że to jedna z najbardziej odpowiedzialnych pozycji. A przy tym cały czas musisz kontrolować kołowego i ustawienie swoich kolegów, cały czas trzeba się komunikować. Taka gra pochłania masę energii. Zapytałem ostatnio Arcziego Karalioka jak on to robi, że gra na środku w obronie, potem biegnie jeszcze do kontry i przepycha się na kole. Odpowiedział, że to kwestia przyzwyczajenia. Mam nadzieję, że też przyzwyczaję się do tych warunków, bo dostaję ostatnio w kość.
– Powiedziałeś istotną rzecz o zaufaniu ze strony trenera Dujszebajewa. Pamiętam, że w poprzednich sezonach regularnie o tej porze roku pojawiał się temat: co dalej z Michałem Olejniczakiem? Zostanie w Kielcach? Odejdzie? Wypożyczą go? Różne były tego powody. Teraz takiego tematu nie ma, bo nie tylko w ocenie dziennikarzy i kibiców stałeś się bardzo ważną postacią zespołu. Odczuwasz to?
– Tak. Tak jak powiedziałeś, co roku te wątpliwości – mniejsze lub większe – pojawiały się. A teraz jest inaczej. Odkąd jestem w Kielcach, to właśnie teraz czuję się najpewniej. I czuję też, że tego zaufania również mam teraz najwięcej. A to z kolei dodaje pewności siebie. Jeżeli w obronie radzisz sobie na dwójce, a trener przesuwa cię jeszcze na trójkę, to znaczy, że w ciebie wierzy. Wierzy, że jesteś gościem, który jest w stanie tam bronić. A przy tym to kwestia wiary w swoje możliwości i uwierzenia, że: hej, ja sobie tam poradzę.
– Jesteś w stanie wskazać element, w którym wykonałeś największy postęp w trakcie tego sezonu?
– Niewątpliwie obrona. I wiem, że to jest widoczne. Ale myślę też, że do grudnia miałem całkiem niezły okres w ofensywie. Dużo grałem, dużo więcej też rzucałem niż w poprzednich sezonach. Myślę, że starałem się więcej brać na siebie. Starałem się też więcej rzucać z rozegrania, bo warunkami fizycznymi przecież nie odstaję od moich kolegów z pozycji, a oni zawsze te statystyki mieli trochę lepsze niż ja. Zmieniłem w tym względzie podejście i myślę, że to są te największe zmiany.
– A w którym elemencie musisz wykonać jeszcze największy krok albo widzisz największy deficyt?
– Rezerwy są na pewno w podejmowaniu decyzji. Tyle, że to taka rzecz, której uczysz się cały czas. Nigdy przecież nie będziesz miał sytuacji treningowych na meczu. Mecz to całkiem inny świat i podejmowanie decyzji pod presją wyniku zawsze jest trochę trudniejsze.
– Na koniec krótko o kadrze. Za wami mistrzostwa Europy, przed wami eliminacje mistrzostw świata i kolejnego Euro. Od roku pracujecie z Marcinem Lijewskim. W jakim miejscu jesteście jako reprezentacja i gdzie zmierzacie?
– Myślę, że wraz ze zmianą trenera rozwój kadry trochę się spowolnił. Żebym został dobrze zrozumiany – całkowicie zmieniliśmy system grania. Do tego doszli nowi zawodnicy, których trzeba wprowadzić do zespołu i którzy muszą obyć się z grą w reprezentacji. Na to wszystko potrzeba czasu. Trener Lijewski nie miał też tyle zgrupowań, ile wcześniej miał trener Rombel. Mam nadzieję, że jeszcze wiele dobrego przed nami. Najważniejsze granie dopiero nadchodzi. Przed nami eliminacje do dwóch dużych turniejów i to będą realne sprawdziany dla tej kadry. Po ostatnim Euro nie ma co wyciągać pochopnych wniosków – zbyt krótko ze sobą pracujemy. Z biegiem czasu na pewno będzie lepiej.
– Portugalia, Rumunia i Izrael to wasi rywale w eliminacjach Euro. Jak oceniasz tę grupę?
– Losowanie nie było łaskawe, ale... to będzie dla nas duży sprawdzian. Żeby kadra dalej się rozwijała, musimy grać na dużych imprezach. Te mecze będą nas kosztować dużo sił i nerwów. Rumunia jest bardzo niebezpiecznym rywalem. Portugalia gra fenomenalną piłkę ręczną i ma braci Costa, ostatnio zresztą biła się o wyjazd na igrzyska. Z Izraelem z kolei nasza kadra miała już styczność wcześniej i nie było wcale tak łatwo, jak mogłoby się wydawać.
– A Słowacja? Z nią zagracie w maju o awans na MŚ. W styczniu pokonaliście tego rywala różnicą 20 goli na turnieju w Hiszpanii.
– Rzeczywiście tak było, ale nie wiem w jakim składzie personalnym zagrali w tych ostatnich meczach prekwalifikacji z Izraelem. Nie mam więc pojęcia, czy to była ta sama ekipa. Ciężko tu cokolwiek ocenić, choć rzeczywiście, nasza przewaga w tamtym meczu była spora. Nie ma co jednak kalkulować.
– Przekalkulujmy jedną rzecz: kolejne dwa turnieje mistrzowskie – MŚ 2025 i Euro 2026 – odbędą się z udziałem reprezentacji Polski. Zgoda?
– Jak najbardziej. Jestem tego niemal pewny.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.