| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe
Magdalena Stysiak, liderka reprezentacji Polski siatkarek, sięgnęła ostatnio po Puchar Turcji. To pierwsze takie trofeum w jej karierze. Atakująca w rozmowie z TVPSPORT.PL mówi o sukcesie, rywalizacji z Melissą Vargas oraz swojej przyszłości.
Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Puchar Turcji to twoje pierwsze klubowe trofeum. Emocje z nim związane muszą być więc niesamowite, prawda?
Magdalena Stysiak: – Wygrać je to bardzo miłe uczucie, coś wspaniałego. Dodatkowym tłem jest to, że udało się to osiągnąć z tak dobrym klubem, jakim jest Fenerbahce Stambuł i to po raz pierwszy od siedmiu lat! To niesamowita adrenalina, która do tej pory we mnie jest. Kiedy patrzę na medal, czuję, że jest to coś fajnego. Zawsze zdobywałam srebra, nigdy wcześniej nie było mi wydane wygrać złota. W końcu się udało.
– Co było kluczem do zwycięstwa w finale?
– Eczacibasi to bardzo dobra ekipa, która ma wiele zmienniczek. Kiedy rozmawiałyśmy na temat finału Pucharu Turcji z Edą Erdem, obie stwierdziłyśmy, że to będzie świetny mecz. Obstawiałyśmy wynik 3:2.
Wiele czynników złożyło się na nasze zwycięstwo, ale przede wszystkim ważne było to, że w drugim secie trener dał odpocząć pierwszoszóstkowym zawodniczkom. Kiedy weszły w trzecią, czwartą partię, zagrały niesamowicie! Całą drużyną się wspierałyśmy, cały czas byłyśmy z tymi dziewczynami. Starałyśmy się pomagać na tyle, ile możemy. Dostałam swoje szanse, aczkolwiek więcej było ich w półfinale. Najważniejsza jest jednak wygrana. Myślę, że po porażce z Monzą w Lidze Mistrzyń, która spowodowała, że nie weszliśmy do finału, to nas podniesie do góry.
– Jak bardzo potrzebowałyście tego zwycięstwa?
– Bardzo. Najbardziej szkoda nam pierwszego półfinału Ligi Mistrzyń, w którym przegrałyśmy 0:3. Grałyśmy w nim po prostu źle. Triumf w kolejnym starciu z Monzą nie wystarczył nam jednak do awansu, bo przegrałyśmy też "złoty set". Musiałyśmy się podnieść po czterech dniach od znaczącej porażki. Wygrana w Pucharze Turcji na pewno dodała nam wiary i pomoże w walce o mistrzostwo Turcji.
– Jak się czujesz w związku z tym, że Fenerbahce Stambuł wzmocniła Melissa Vargas, która gra na twojej pozycji?
– Patrzę na to wyłącznie pozytywnie. Do tej pory miałam bardzo udany sezon, do stycznia zagrałam chyba 25 spotkań. Uważam, że te rozgrywki są jednymi z najlepszych, które miałam w życiu – i siatkarsko, i fizycznie, i mentalnie. Jestem zadowolona, że dałam sobie radę w takim klubie jak Fenerbahce.
Melissa Vargas to super zawodniczka, ona jest najlepsza. Gra, jest Turczynką... Kiedy podpisywałam kontrakt, wiedziałam, że wróci w styczniu i to ona stanie się pierwszą atakującą. Myślę, że z perspektywy klubu fajnie jest mieć w zespole dwie takie zawodniczki na zmianę. Wszystko zależy od decyzji trenera, ale jeśli obie będziemy w dobrej formie, możemy wygrać wszystko. Dodatkowo Melissa jest bardzo dobrą osobą również poza boiskiem, więc bardzo dobrze się dogadujemy. Zawsze będziemy się wspierać.
– Co do trenera.... Natrafiłam na wideo, w którym Stefano Lavarini zbierał do kieszeni konfetti po wygranej w Pucharze Turcji. Czy to prawda, że wylądowało ono później na twojej głowie?
– Zbierał, ale nie wylądowało ono na mnie (śmiech). Nie mam pojęcia po co zabrał to konfetti. Po prostu podszedł do nas i powiedział, że chce wziąć trochę do domu. Myślę, że to zwycięstwo bardzo go ucieszyło. Dla niego to pierwsze trofeum wygrane w Turcji, więc na pewno jest ono niezwykle ważne.
– Jak po kilku kolejnych miesiącach pracy oceniasz wasze relacje? Zmieniły się przez to, że jesteście razem również w klubie?
– Cały czas mamy dobry kontakt. Staramy się jednak nie rozmawiać o reprezentacji Polski. Pewnie o klubie też nie będziemy rozmawiać w trakcie trwania sezonu kadrowego. Nie zmienia to faktu, że kontakt nadal mamy świetny. Dużo się śmiejemy, czasami pojawiają się lekkie sprzeczki – jak to w rodzinie (śmiech). Jest naprawdę ok.
– Myślisz już o igrzyskach?
– Nie, ponieważ klubowo przed nami wymagający okres. Staram się skupić się na tym, co dzieje się w Stambule. Choć kadra zbliża największymi krokami, robię wszystko, by o tym myśleć. Jak będzie czas, skupię się wyłącznie na niej. Niesamowite jest jednak to, że już za półtora miesiąca zaczynamy Ligę Narodów, a za miesiąc zgrupowanie. Czas tak szybko ucieka! Kiedy w końcu spotkamy się wszystkie razem, będzie czas na myślenie o Lidze Narodów i igrzyskach.
– Jak oceniasz swoje szanse na zostanie w Turcji w kolejnym sezonie klubowym?
– W Turcji zostanę na pewno.
– Czy w Stambule?
– Tak, w Stambule, ale nic więcej nie mogę zdradzić.
Czytaj również:
– Rewolucja w beniaminku? Mogą pojawić się duże nazwiska
– Wygrały na przekór niedowiarkom. "Wiele osób umniejszało naszemu sukcesowi"
– Wilfredo Leon zagra w polskiej lidze! Znamy klub