Reprezentacja Polski wygrała po rzutach karnych z Walią i awansowała na mistrzostwa Europy. Włodzimierz Lubański jest zadowolony z występu biało-czerwonych, lecz przestrzega, że na Euro 2024 będą oni musieli zaprezentować jeszcze wyższy poziom. – Ta wygrana da zawodnikom olbrzymi zastrzyk pewności siebie. Teraz oczekiwania jednak wzrosną – podkreślił legendarny piłkarz kadry w rozmowie z TVPSPORT.PL.
👉 Mocne słowa byłego kadrowicza. "Nie mamy z wami szans"
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Jakie są pana odczucia po tym, co zobaczył pan w meczu w Cardiff?
Włodzimierz Lubański: – Najważniejsze jest to, że cel został osiągnięty, a o stylu można dyskutować. Takie spotkania zawsze są specyficzne, wiążą się z wielkimi nerwami. Widać było, że zawodnicy bardzo chcieli awansować, a w takim meczu należy zrobić wszystko, by po prostu wygrać.
– Za co pochwaliłby pan biało-czerwonych?
– Przede wszystkim za wielkie zaangażowanie oraz determinację. To spotkanie było bardzo intensywne, ale nasi zawodnicy wytrzymali to tempo. Byliśmy też bardzo skupieni. Graliśmy na wymagającym terenie, nie wolno zapomnieć, że Walijczycy w eliminacjach pokonali u siebie nawet Chorwatów. Trzeba było się napracować i nasi piłkarze to zrobili. Dało się dostrzec, że pojechali tam po to, by zwyciężyć.
– Ten mecz zwiastuje koniec trudnego okresu reprezentacji?
– Dzisiaj trudno to przewidzieć. W czerwcu pojedziemy na mistrzostwa Europy, a oczekiwania kibiców wzrosną, mimo że zmierzymy się z bardzo mocnymi rywalami. Trzeba powiedzieć sobie wprost – to, co wystarczyło na Walię, nie wystarczy na Holandię czy Francję. Z własnego doświadczenia wiem jednak, że takie zwycięstwa, jak to nad Walijczykami, dodają zawodnikom wiele pewności siebie. Nasi kadrowicze pojadą na turniej z większą wiarę we własne możliwości.
– Już pojawiły się głosy, że na Euro 2024 raczej nie wyjdziemy z grupy. Pan podziela to zdanie?
– Nie, ponieważ jeszcze nigdy nie zdarzyło się, by ktoś doznał porażki jeszcze przed rozpoczęciem meczu. Jest jeszcze czasu na przygotowanie, piłkarze mają przed sobą spory okres gry w klubach. To, że Holendrzy i Francuzi będą faworytami, jest oczywiste, ale wcale nie oznacza, że na pewno z nami wygrają.
– Jeśli mamy na coś narzekać, to na grę w ataku. Polacy nie mieli zbyt wielu sytuacji podbramkowych.
– Cały czas będę zwracał uwagę na stawkę meczu. To był naprawdę dobry występ pod względem zespołowym. Widać było, że nasi reprezentanci chcieli za wszelką cenę doprowadzić sprawę awansu do końca i dokonali tego. Wytrzymali presję w rzutach karnych i nie zgodzę się, że było to szczęście. To były umiejętności, dzięki którym wykorzystaliśmy pięć "jedenastek". Wszystkiego dopełniła świetna postawa Wojciecha Szczęsnego, który popisał się kluczową interwencją.
– W reprezentacji trwa przemiana pokoleniowa. Jak długo jeszcze potrwa przebudowa drużyny?
– Trudno wskazać dzisiaj jakiś konkretny termin. Im więcej będzie takich pozytywnych chwil jak te w Cardiff, tym będzie nam łatwiej. Ta wygrana to olbrzymi zastrzyk pewności siebie zwłaszcza dla tych, którzy są dopiero na starcie przygody z reprezentacją. Awansowali na turniej, a teraz muszą utrzymać tę dyspozycję, a najlepiej wskoczyć poziom wyżej. Ważne jest to, by teraz przez pewien moment wśród zawodników nastąpiło zadowolenie i satysfakcja. Zasłużyli na to. Kolejny przystanek to mistrzostwa Europy, ale piłkarze poradzili sobie już z pierwszym, ważnym etapem. Zobaczyli, że mogą zrobić coś dużego.
– Jaka przyszłość czeka reprezentację bez Wojciecha Szczęsnego i Roberta Lewandowskiego?
– Każda generacja ma kiedyś swój koniec i nie inaczej będzie w przypadku tych zawodników. Oni też odejdą i staniemy przed koniecznością zastąpienia ich. Okoliczności będę o wiele bardziej sprzyjające, jeśli będziemy osiągać dobre wyniki w kolejnych cyklach eliminacyjnych.
– To był szósty mecz kadry za kadencji Michała Probierza. Jak ocenia pan dotychczasową pracę selekcjonera?
– Odnoszę wrażenie, że pomiędzy nim i zawodnikami jest duże zrozumienie. Piłkarze i selekcjoner znaleźli wspólny język. Probierz wydobył też z naszych reprezentantów to, co było niezbędne – wiarę we własne umiejętności i piłkarską złość. Reprezentanci chcieli udowodnić, że stać ich na wydostanie się z trudnej sytuacji. Zobaczymy, jak będzie wyglądała współpraca trenera z zawodnikami w następnych miesiącach, bo przed drużyną narodową kolejne wymagające zadania.
– Dlaczego wcześniej w tych eliminacjach mieliśmy aż takie problemy?
– Trudno to ocenić, gdy nie jest się bliżej drużyny. Wydaje mi się, że kłopotem była atmosfera oraz współpraca z poprzednim selekcjonerem, chociaż oczywiście pozostajemy na etapie spekulacji. Uważam, że bariera językowa była tutaj istotna. Sam doskonale wiem, że parę motywujących słów od trenera już przed samym spotkaniem może bardzo zmotywować zawodnika. Gdy jesteście w stanie się komunikować, jest też łatwiej o zrozumienie pewnych oczekiwań szkoleniowca. Podejrzewam, że to miało wpływ.
– Po przygodach z Paulo Sousą i Fernando Santosem powinniśmy zrezygnować już z zatrudniania selekcjonerów z zagranicy?
– Trudno to jednoznacznie stwierdzić. Wszystko będzie zależało od tego, czego będziemy potrzebowali w danym momencie w reprezentacji. Bardzo cieszy mnie jednak to, że kolejny awans na prestiżową imprezę wywalczył szkoleniowiec z naszego kraju.
– Jaka przyszłość maluje się przed reprezentacją Polski?
– Czekam, by zawodnicy potwierdzili dobrą grę z ostatnich meczów podczas kolejnych spotkań. Kadrowicze dali nam nadzieję na to, że stać ich na grę na wysokim poziomie w ważnych starciach. Obyśmy w czerwcu byli świadkami kontynuacji.
Następne
Euro w telewizji. Takie imprezy mają przed sobą przyszłość
Szokujące kulisy finału Euro. Policja udaremniła atak ISIS
Trener uczestnika Euro 2024 podał się do dymisji!
Bohater Hiszpanii dotrzymał słowa. Wygląda jak... "Mała Syrenka"
Anglicy niemal pewni. To on zastąpi w kadrze Southgate'a!
Lewandowski łamie przepisy? "Absolutnie jest do zmiany"
Anglicy dziękują Southgate'owi. Piękne słowa Beckhama
17-latek z najładniejszym golem na Euro! UEFA zadecydowała [WIDEO]
Hiszpanie w opałach. Skargę do UEFA złożył na nich... Gibraltar
niedziela, 14.07, 21:00
środa, 10.07, 21:00
wtorek, 09.07, 21:00
sobota, 06.07, 21:00
sobota, 06.07, 18:00