| Piłka nożna / Betclic 1 Liga
To byłby jeden z największych powrotów w historii polskiej ligowej piłki. Po półfinale Pucharu Polski prezes Wisły Kraków Jarosław Królewski spotkał się z byłym właścicielem klubu, Bogusławem Cupiałem. – Pan Cupiał bardzo dobrze bawił się w swojej loży w towarzystwie Macieja Skorży. W przyszłości różne rzeczy mogą się wydarzyć – powiedział Królewski.
Wielki dzień Wisły Kraków. Po 16 latach przerwy Biała Gwiazda znów w finale Pucharu Polski. Takie sukcesy są łączone z Bogusławem Cupiałem, bo to za jego czasów krakowianie zdobywali ostatnie trofea. Były właściciel klubu wciąż ma swoją lożę na stadionie i pojawił się na niej w środę przy okazji meczu z Piastem. Wcześniej w przestrzeni medialnej pojawiły się plotki o jego możliwym powrocie.
Co na to Jarosław Królewski? – Pan Cupiał ma w związku z tym meczem bardzo miłe chwile. Po spotkaniu byłem u niego, w loży prezydenckiej. Decyzję co do ewentualnego powrotu zostawmy jemu. Ja nie mogę się za niego wypowiadać – powiedział prezes Wisły.
– Zachęcał pan go do powrotu?
– Pan Cupiał jest na tyle fajnym i szalonym człowiekiem, jak ja, że różne rzeczy mogą się w przyszłości zdarzyć.
– A co powiedział po tym meczu?
– Że bardzo się cieszy, że jest na stadionie Wisły Kraków. Był z nim Maciej Skorża, więc myślę, że mają tam dobrą imprezę.
– Jak to możliwe, że pokonaliście Piasta kilka dni po tak słabym spotkaniu jak to z Chrobrym?
– W środę pokazaliśmy jakość tego zespołu, jak dużo zależy od "mentalu". Nie chcę usprawiedliwiać chłopaków, ale w sobotę myślami byli juz trochę przy meczu Pucharu Polski. Oczywiście to się nie powinno zdarzyć. Dziś mamy szansę wygrać zarówno awans do Ekstraklasy ja i Puchar Polski. To jest mały krok w budowaniu "mentalu" tej drużyny. Jakość jest. Nie popełnialiśmy dziś tyle błędów co przez całe spotkanie w Głogowie.
– Przed wami wielki finał w Warszawie.
– Ja się przede wszystkim cieszę, że nasi kibice pojadą na stadion w Warszawie. Gdy przez cały sezon nie mogli nigdzie jeździć. Że będą mogli o coś powalczyć. Zobaczymy, jak ten finał będzie wyglądać. To drobna rzecz, z której możemy się cieszyć, ale nie ukrywamy, że najważniejszy dla nas jest awans do Ekstraklasy. To najważniejsze, ale cieszmy się też z tego awansu. Jesteśmy społecznością, która buduje wiele rzeczy, ale też dużo przegraliśmy przez głupie błędy. Zagraliśmy dobry mecz i mimo tych osłabień pokazaliśmy się z dobrej strony. W Pucharze Polski dwa razy wygraliśmy z zespołem z Ekstraklasy. Moja teoria, że nam się lepiej z nimi gra niż z zespołami z 1 ligi znów się potwierdza.
– Wierzy pan, że PZPN ureguluje sprawę kibiców Wisły?
– Te absurdy, które znajdują się w argumentacji przyczyn nieobecności naszych kibiców urągają ludzkiej inteligencji. Musimy coś z tym zrobić. Nie wyobrażam sobie, by kibice Wisły nie pojechali na Stadion Narodowy. Casus Lecha pokazał, że zakaz mógł być zniesiony, więc mam nadzieję, że widzimy się na Narodowym i będzie to mały prezent dla tej społeczności, która dużo wycierpiała przez ostatnie lata. I mały kamień węgielny na to, co chcemy budować, bo jest potencjał w tej drużynie. Nie jesteśmy jednak regularni, a bez tego trudno osiągnąć coś wielkiego.
– Ma pan jakąś informację zwrotną od PZPN w sprawie obecności kibiców Wisły na finale?
– Rozmawiałem z prezesem PZPN Cezarym Kuleszą podczas spotkania ligi biznesowej 1 Ligi. Nie wyobrażam sobie, by nas potraktowano inaczej niż kibiców Lecha, którzy w podobnej sytuacji dostali dyspensę. Myślę, że kibice Wisły pojadą na Stadion Narodowy.
– Za to pobiliście rekord frekwencji na stadionie Wisły.
– Tak, to oficjalna informacja. Przychód z tego meczu to około miliona złotych. Dla mnie ważne jest to, że zaczynamy wygrywać ważne mecze. To jest ważne dla psychiki naszej drużyny. Widzimy co się dzieje w tabeli i musimy być gotowi na baraże.
– Co odpowiedział prezes?
– Powiedział, żebym złożył pismo. Myślę, że to jest oczywiste, że nasi fani pojadą na ten mecz. Byłoby to totalnie nie fair, tym bardziej, że precedensy w przeszłości były.
– Jakiego spodziewa się pan finału, bez względu na rywala?
– Wiecie jak wyglądają takie mecze. Drużyna nie stawiana w roli faworyta może niespodziewanie zwyciężyć. Choćby po jakimś "centrostrzale". W środę zaprezentowaliśmy się bardzo dobrze. Piast skupił się na zagrywaniu długich piłek. To Wisła grała w piłkę. Szkoda, że skuteczność znów była dramatyczna. Kacper Duda to chyba ostatecznie musi pójść na egzorcyzmy. Mógł spokojnie strzelić gola i zamknąć mecz.
– To było przetarcie przed ewentualnymi barażami?
– Dla mnie przede wszystkim ważny jest niedzielny mecz z Motorem. Drużyna musi zapomnieć o tym, co się stało w środę. Przed nami mecz o sześć punktów, który przybliży nas do celu jakim jest awans do Ekstraklasy. Dzisiejsza noc jest dla chłopaków, ale potem skupiamy się na głównym celu.
– Jak ustabilizować formę zespołu? Trener nie wykluczył, że konieczny może okazać się wstrząs.
– To jest bardzo mądry człowiek. Wie, kiedy krzyknąć, a kiedy powiedzieć coś takiego, co sprawi, że drużyna uwierzy w siebie. Zobaczcie, jak dużo zależy od koncentracji. W środę Colley był wybitny w obronie. Pozostali zawodnicy z formacji defensywnej praktycznie bezbłędni. A co się działo w Głogowie? Sami widzieliście. Ale trzeba też doceniać pracę innych. Głogów od paru meczów wygląda świetnie. Wygrali, bo byli lepsi i dobrze nas rozpracowali.
– Pogodził się pan z tym, że zagracie w barażach?
– Nie. Uważam, że mecz z Lechią Gdańsk będzie dla nas bardzo istotny. Przed Lechią i Arką ciężkie mecze. Widzimy co się dzieje w 1. Lidze. Pamiętajcie, że 8 kwietnia zeszłego roku zakończyliśmy serię zwycięstw, a potem przegraliśmy cztery mecze i nie awansowaliśmy.
– Co z licencją na europejskie puchary?
– Nie ma co ukrywać, że od wielu lat Wisła nie łapie się na licencje UEFA. Nie ukrywam, że przez ostatnie trzy miesiące bardzo ciężko pracowaliśmy na to, by dać sobie formalną szansę na grę w europejskich pucharach. Bardziej inteligentni ludzie zrozumieją, po co było nam potrzebne, przed końcem procesu licencyjnego, wsparcie Socios. Właśnie, by dać sobie szanse nie tylko na krajową licencję, ale i na inne warunkowania, które nas dotyczyły. To pierwszy taki okres licencyjny od lat, gdy zostaliśmy zapytani przez PZPN o jeszcze kilka rzeczy do spełnienia w kontekście UEFA. Będziemy walczyć.
– Rozmawiamy chwilę po meczu. Twitter zapłonie?
– Już zapłonął. Proszę pamiętać o jednym. Po tylu latach tutaj trzeba do tego podchodzić z dystansem i pokorą. Ten awans to mały podarunek dla ludzi, którzy przez te kilkanaście lat nie mieli takich emocji. Piłka nożna powinna dawać emocje. Czasami oczywiście za dużo negatywnych emocji to nic dobrego. Ale emocje powinny być i po to tu jesteśmy. To ciężka praca wielu ludzi, sztabu szkoleniowego, ale też trenera Rude. Robi ciężką pracę. Uważam, że to był świetny wybór z naszej strony.
– Premia za zdobycie Pucharu Polski została wyznaczona?
– Mamy pomysł na to, ale jak mnie znacie, wymyśliłem coś bardzo "hardkorowego". Interesują mnie tylko dwa cele. "Winners take it all". Premie będą wówczas, gdy będziemy mieć awans do Ekstraklasy i Puchar Polski.
Królewski na portalu X zajął twarde stanowisko wobec obecności fanów Białej Gwiazdy podczas finału PP. "Jeśli kibice Wisły nie zostaną wpuszczeni na Stadion Narodowy, klub odda mecz walkowerem. Nikt z osób zatrudnionych w klubie nie zjawi się tego dnia na meczu" – czytamy we wpisie.