Robert Lewandowski jest związany z FC Barcelona kontraktem do połowy 2025 roku i zawiera opcję przedłużenia o kolejne dwanaście miesięcy. Niewykluczone zatem, że kolejny sezon może być jego ostatnim w ekipie aktualnego mistrza Hiszpanii. O sytuację Polaka zapytaliśmy Michała Gajdka, jednego z socio katalońskiego klubu i autora podcastu 9CAMPNOU.
Barcelona pozostaje w walce na dwóch frontach. Jej sytuacja nie należy jednak do najłatwiejszych. W ćwierćfinale Ligi Mistrzów zagra z faworyzowanym Paris Saint-Germain, a w La Liga goni Real Madryt, do którego traci osiem punktów. Do tego zarząd klubu musi mierzyć się z perspektywą wyboru nowego trenera na kolejny sezon. Wraz z końcem bieżącej kampanii ze stanowiska ma bowiem ustąpić Xavi Hernandez.
Jak informował w ostatnim czasie "Mundo Deportivo", władze Blaugrany nie zamierzają składać broni i starają się przekonać obecnego szkoleniowca zespołu ze stolicy Katalonii do zmiany zdania. 44-latek wydaje się być na razie nieugięty. Większych wątpliwości w tej sprawie nie ma Michał Gajdek.
– Uważam, że odejdzie i do dyskusji ostatecznie nie dojdzie. Obecnie obie strony nie chcą tej współpracy kontynuować. Xavi po pierwsze sam zrezygnował, a to wiązałoby się z tym, że złamałby dane słowo. On przecież jako piłkarz odchodził na swoich zasadach, kiedy w 2014 roku powiedział, że to będzie jego ostatni sezon na Camp Nou. A Barcelona zdobyła przecież wtedy potrójną koroną, a on i tak odszedł – powiedział dla TVPSPORT.PL.
Zobacz także: Wielkie zainteresowanie finałem. Większość kibiców nie wejdzie na stadion
– Pamiętajmy, że jeszcze jakiś czas temu Joan Laporta podkreślał, że gdyby Xavi nie był Xavim, już by go zwolnił. Wydaje mi się, że są to kwestie medialne. Bardziej przypomina mi to budowanie trenera na ostatnią fazę sezonu. Jeżeli zespół nie osiągnie jakiś super wyników, np. nie wygra Ligi Mistrzów, to Xavi odejdzie na 100 procent. Po pierwsze nie będzie powodu, żeby on tę decyzję zmieniał, a po drugie Laporta będzie musiał zmienić tego trenera, żeby samemu czuć się bezpiecznie – zaznaczył.
Nasz rozmówca jest zdania, że tylko ewentualna wygrana w Lidze Mistrzów bądź obrona tytułu mistrza Hiszpanii może doprowadzić do pozostania Xaviego na ławce trenerskiej. Do tego jednak wciąż daleka droga. Kluczowe mogą okazać się już najbliższe tygodnie.
– W przypadku ewentualnego triumfu w Lidze Mistrzów, perspektywa klubu może rzeczywiście się zmienić. Z kolei nie sądzę, żeby ta perspektywa zmieniła się u samego Xaviego, bo wtedy znowu będzie mógł odejść w glorii chwały. Nie spodziewam się, aby miał tę pracę kontynuować. Powiem więcej. Jestem przekonany, że w momencie, kiedy Barcelona przegra ten sezon, powiedzmy zostanie wyeliminowana w dwumeczu przez Paris Saint-Germain i ulegnie w ligowym El Clasico Realowi Madryt, to najpóźniej kolejnego dnia Laporta ogłosi nazwisko nowego trenera na kolejne rozgrywki – stwierdził.
Osobną kwestią pozostaje przyszłość Roberta Lewandowskiego w szeregach Blaugrany. Polak jest związany z Katalończykami kontraktem ważnym do czerwca 2025 roku. Jeżeli spełni pełne warunki, umowa może zostać automatycznie przedłużona o kolejne dwanaście miesięcy. W kuluarach mówi się, że już za rok miejsce kapitana biało-czerwonych byłby w stanie zająć Erling Haaland z Manchesteru City.
Zobacz także: Z Manchesteru City do Barcelony? "Pytał o podatki w Hiszpanii"
– To jest bardzo realny scenariusz. Jak najbardziej można się spodziewać, że następny sezon będzie jego ostatnim w stolicy Katalonii. Tego bym się spodziewał. Pamiętajmy, że w kolejnej kampanii Blaugrana ma wrócić na Camp Nou, co dałoby większe wpływy do klubowej kasy z tytułu sprzedaży biletów. A to mogłoby oznaczać z kolei, że zarząd mógłby sobie bardziej pozwolić na duży transfer w postaci klasowego napastnika. Nie zdziwiłbym się, gdyby Laporta latem 2025 roku uderzył choćby nawet w stronę Erlinga Haalanda, choć trudno powiedzieć, na ile jest to w ogóle realne. Strzelałbym, że może tu nastąpić taka wymiana pokoleniowa. A może Vitor Roque jednak się sprawdzi i za rok będzie to w przypadku Brazylijczyka inaczej wyglądało – zaznaczył Michał Gajdek.
"Lewy" w trwającej kampanii prezentuje solidną formę, pozostając najlepszym strzelcem Barcelony. Do tej pory rozegrał 40 spotkań na wszystkich klubowych frontach, w których zdobył dwadzieścia bramek oraz zanotował dziewięć asyst. 35-letnie snajper pozostaje również w grze o Trofeo Pichichi.
Na ten moment ma na swoim koncie trzynaście trafień, co daje mu siódmą pozycję. Stawce przewodzą Artem Dowbyk oraz Jude Bellingham – obaj strzelili po szesnaście goli. Przypomnijmy, że przed rokiem nasz rodak nie miał sobie równych. Wówczas 23 razy skierował piłkę do siatki rywali, a drugi w klasyfikacji Karim Benzema zaliczył dziewiętnaście bramek.
– Bardzo mu tego życzę, aby wywalczył ten tytuł, ale to jest smutne, kiedy na chwilę obecną przegrywa rywalizację o koronę króla strzelców La Liga z takimi piłkarzami, jak Artem Dowbyk z Girony, Ante Budimir z Osasuny czy Borja Mayoral z Getafe. Te trzynaście trafień Polaka w 30 kolejkach to dość przeciętny wynik. Pamiętajmy też, że drużynę czekają jeszcze naprawdę trudne mecze. Oprócz Realu, to przecież wyjazdowe starcia z Gironą czy zawsze niewygodną Sevillą, a poza tym nie wiadomo, czy Blaugrana dalej nie będzie grała co trzy dni. Mam nadzieję, że dobije do 20 bramek i ostatecznie po to trofeum sięgnie – akcentował jeden z socio katalońskiego klubu.
Zobacz także: Trener PSG ocenił siłę Barcelony. Wspomniał o Lewandowskim
Dodajmy, że jeżeli chodzi o ligowe rozgrywki, Robert Lewandowski nie będzie dostępny na najbliższe spotkanie z Cadiz FC (13 kwietnia). Reprezentant Polski musi pauzować z powodu nadmiaru żółtych kartek. Do dyspozycji Xaviego Hernandeza powinien być za to na mecz z Realem Madryt (21 kwietnia) oraz – wcześniej – na obie potyczki z Paris Saint-Germain (10 i 16 kwietnia).