{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Legenda odpowiada: mój wypadek ustawką? To nawet zabawne

Samego wypadku w ogóle nie pamiętam. Wiem, ale to tylko z opowieści, że uderzyłem głową bardzo mocno. W pamięci mam natomiast to, co działo się zaraz po tym zdarzeniu.... Było ciężko, było naprawdę ciężko. Miałem złamaną nogę w dwóch różnych miejscach, do tego ramię, mój kręgosłup także uległ uszkodzeniu, do tego złamane żebra. Ból był momentami ogromny. Leżałem w łóżku, dochodziłem do siebie miesiącami. Dopiero pod koniec roku zacząłem normalnie chodzić – powiedział Chris Froome (dwukrotny brązowy medalista olimpijski i wicemistrz świata, czterokrotny zwycięzca Tour de France. Dwukrotny zwycięzca Vuelta a España oraz zwycięzca Giro d’Italia).
Kwiatkowski nie ukończył Wyścigu Dookoła Kraju Basków
Patryk Pancewicz (TVP Sport): – Pamiętasz swój pierwszy raz w Polsce? Przyjechałeś tu lata temu na Tour de Pologne.
Chris Froome (czterokrotny zwycięzca Tour de France): – Tak, to było dawno temu. Rok 2011, ale doskonale pamiętam, jak ścigałem się w Polsce. To była duża przyjemność.
– Spodziewałeś się, że chwilę po tamtym wyścigu zacznie się pasmo twoich wielkich sukcesów?
– Dosłownie chwilę później, bo przecież zaraz po tym pojechałem Vuelta a Espana i odkryłem w sobie zawodnika do wygrywania wielkich tourów. Więc jakby nie patrzeć, ostatnie szlify przed tym wszystkim odbyły się właśnie w Polsce. (żartobliwie)
– Śmiało można powiedzieć, że ostatnia dekada to był po prostu twój czas. Ale trzeba także dodać, że twój zespół SKY był jak Real Madryt w swoich najlepszych czasach. Jak to wygląda od środka, kiedy w jednej drużynie praktycznie same gwiazdy i jeździsz razem z takimi zawodnikami jak Bradley Wiggins czy Geraint Thomas?
– Kiedy jesteś w zespole, który jest na fali, pewne rzeczy przychodzą łatwiej. Za plecami lidera inni kolarze się napędzają i widzieliśmy to w ubiegłym roku w przypadku Jumbo Visma. Wygrali trzy wielkie toury trzema różnymi kolarzami. To jest podstawa rozwoju zespołu. U nas w Sky wyglądąło to podobnie. Były lata, kiedy to ja byłem tym liderem, który wygrywa wielkie toury. Ale wszyscy chyba wiedzą, że to jest tylko efekt końcowy, efekt pracy, która wykonywana jest wewnątrz drużyny. Żeby być zespołem lepszym od pozostałych, musisz przykładać wielką wagę do szczegółów, które zebrane razem, na koniec robią wielką różnicę.
– My byliśmy dumni, że częścią tego wszystkiego był też Michał Kwiatkowski. Jak Ci się z nim współpracowało?
– Ja naprawdę uwielbiałem z nim pracować. Był bez wątpienia jednym z moich najlepszych kolegów w zespole, który podczas wyścigów potrafił wykonać dla mnie fantastyczną robotę. Pamiętam choćby Tour de France 2017, można powiedzieć, że 90 procent tego sukcesu było jego udziałem. Ja tylko postawiłem kropkę nad "i". Naprawdę był wtedy świetny.
– Wszyscy wiemy, że twoja kariera układała się znakomicie do 2019 roku. Criterium du Dauphine, straszny wypadek w trakcie treningu przed "czasówką"... Jak po pięciu latach wspominasz tamten moment?
– Na pewno jestem bardzo wdzięczny. Samego wypadku w ogóle nie pamiętam. Wiem, ale to tylko z opowieści, że uderzyłem głową bardzo mocno. W pamięci mam natomiast to, co działo się zaraz po tym zdarzeniu.... Było ciężko, było naprawdę ciężko. Miałem złamaną nogę w dwóch różnych miejscach, do tego ramię, mój kręgosłup także uległ uszkodzeniu, do tego złamane żebra. Ból był momentami ogromny. Leżałem w łóżku, dochodziłem do siebie miesiącami. Dopiero pod koniec roku zacząłem normalnie chodzić. Zaczynałem tak naprawdę od zera, albo okolic zera, dlatego powrót do profesjonalnego sportu jest dla mnie czymś niezwykle cennym. Dostałem szansę, by dalej się ścigać, by być tu, robić to, co jest całym moim życiem. Nawet jeśli już teraz nie wygrywam, to i tak jestem wdzięczny i po prostu cieszę się tym. Robię to, co kocham.
– Ale chyba ten moment zmienił wszystko nie tylko w twojej karierze, ale także po prostu w życiu.
– Z pewnością był to punkt zwrotny, w którym przewartościowałem pewne rzeczy w swoim życiu. Przedtem było tak, że ciągle goniłem. Wielki Tour za wielkim tourem. Jeden cel za drugim. Kiedy dodatkowo masz dwójkę małych dzieci, bardzo wiele ważnych chwil może cię omijać. Zresztą nadal pewnie omija, bo dużo czasu spędzam poza domem. Ale patrząc na to wszystko nieco szerzej, czas bez ścigania zmienia postrzeganie wielu spraw. W trakcie rekonwalescencji mogłem spędzać mnóstwo czasu z moimi małymi dziećmi, gdzie do tej pory nigdy nie było tak, że przez kilka miesięcy tata był w domu. To była ta jasna strona trudnego czasu.
– Na pewno też pamiętasz, że w czasie po twoim wypadku pojawiały się teorie spiskowe, że to ustawka, że nie było żadnego wypadku, bo przecież nie ma wideo... Jak trudno czyta się takie komentarze, kiedy jesteś w tak trudnym momencie życia.
– Tak, pojawiały się takie głosy, że ten wypadek nigdy się nie wydarzył. To było nawet zabawne, bo w tym czasie patrzyłem na moje połamane kości i walczyłem z bólem. Ale też w jakiś sposób to rozumiem, bo w kolarstwie ciągle są jakieś podejrzenia, jakieś teorie i historie. Ja wiem doskonale, jak było, bo to mi zdarzył się ten wypadek.
– Wspomniałeś wcześniej, że po tym wypadku nie osiągałeś już tak dobrych wyników. Zmieniłeś zespół i z tego co pamiętam, nie załapałeś się do składu na ubiegłoroczny Tour de France. Domyślam się, że to też nie było łatwe, by usłyszeć decyzję: nie jedziesz.
– To był spory cios, kiedy okazało się, że nie zostałem wytypowany na najważniejszy wyścig, jakim jest Tour de France. Tym bardziej, kiedy mam świadomość, że tych startów nie pozostało mi już tak wiele. Zbliżam się powoli do czterdziestki. Więc tak, opuszczenie poprzedniej edycji było mocno rozczarowujące. Zwłaszcza, że w wyścigach poprzedzających Tour - miałem wiele problemów technicznych, przez co nie mogłem pokazać pełni swojej formy. Tak było w zeszłym roku. Teraz mam z kolei kontuzję ręki, ale pozostaję w treningu, pracuję ciężko i liczę, że w tym roku pojadę.
– Będziesz gotowy?
– Jestem pewny, że tak. Powinienem być gotowy. Niedługo mam w planach rozpocząć obóz przygotowawczy do touru. Później chciałbym wystartować w jakimś wyścigu, może właśnie Criterium do Dauphine, żeby się sprawdzić i pokazać szefom zespołu gotowość
– Zastanawiam się, jak ty to widzisz długofalowo. Czy ten Tour de France mógłby być czymś w rodzaju kropki nad "i", jakąś puentą tej bogatej kariery?
– Dla mnie celem najważniejszym jest sam udział w tym wyścigu. Jeśli udałoby się powalczyć o jakiś etap górski, to byłoby pięknie. To fantastyczny wyścig. Wygranie go zmienia życie, ale nawet triumf etapowy na oczach tych wszystkich kibiców jest czymś, po co to wszyscy robimy. Jeśli by się to udało, biorąc pod uwagę to wszystko, co się działo przez ostatnie lata - to byłbym naprawdę szczęśliwy.
Chris Froome – jeden z najlepszych kolarzy XXI wieku. Cztery razy wygrał Tour de France, dwa razy Vuelta a Espana i raz Giro d'Italia. Dwukrotnie brązowy medalista igrzysk (2012, 2016) w jeździe indywidualnej na czas. Obecnie zawodnik grupy Israel Start-up Nation.