| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Całe szczęście, że sędzia Paweł Raczkowski w meczu Śląsk – Warta nie podyktował rzutu karnego w 69. minucie i że sędzia wideo Jarosław Przybył nie wezwał go do monitora, bo pewnie znowu mielibyśmy w Polsce wielki bałagan z interpretacją kontaktu piłki z ręką. Odgwizdanie "ręki" w tej sytuacji byłoby stosowaniem domniemania winy zamiast domniemania niewinności, czyli byłoby sprzeczne z "Przepisami gry" i duchem gry.
Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłkę już w polu karnym zagrał głową Tommaso Guercio ze Śląska Wrocław. W ten sposób zmienił kierunek lotu w sposób zaskakujący dla stojącego tuż za nim Niilo Maenpaa’y z Warty, który odruchowo odwrócił głowę, aby nie dostać piłką w twarz. Robiąc to, dotknął piłkę ramieniem w okolicy barku. Ta część ręki znajduje się powyżej pachy, więc dotknięcie piłki nie było przewinieniem.
Było jednak lub mogło być mylące dla jego kolegi z drużyny, Martona Eppela, który najpierw był około półtora metra za Maenpaą i po chwili był za nim blisko dwa metry. Nawet jeśli kontakty piłki kolejno z Guercio i Maenpaą nie były mylące dla Eppela, to pewne jest, że po zmianie kierunku lotu piłki miał on bardzo mało czasu na reakcję.
Gdy Guercio zagrywał piłkę głową, Eppel już miał odchyloną lewą rękę. Miał odchyloną podobnie lub mniej niż inni zawodnicy obu drużyn, którzy byli w pobliżu. To było naturalne odchylenie ręki, wynikające z ruchu, poruszania się po boisku, zmiany ustawienia ciała i wynikające ze zmieniającej się sytuacji. Tak jak inni zawodnicy będący w pobliżu, którzy mieli odchylone ręce, także Eppel nie odchylił jej w intencji zagrania nią piłki.
Gdy piłka odbijała się lub ocierała o bark lub plecy Maenpaa’y, Eppel miał rękę nieco bardziej odchyloną niż ułamki sekund wcześniej. Przypuszczalnie z takich samych powodów lub dlatego, że być może chciał ją schować za siebie. Po chwili piłka poleciała w kierunku klatki piersiowej Eppela, odbiła się od niej (to bardziej prawdopodobne), być może dotknęła przylegającej do ciała prawej ręki (to możliwe, to jest dozwolone) albo tylko otarła się o ciało tego zawodnika (to też możliwe) i następnie trafiła go w rękę, gdy prawie miał ją już schowaną za siebie.
Argumentem za podyktowaniem rzutu karnego jest tylko ułożenie ręki Eppela. Była odchylona od ciała, a więc powiększała tak zwany obrys ciała. Argumentów przeciwko rzutowi karnemu w tej sytuacji jest więcej – są wymienione powyżej. Do tego można dodać, że to piłka robiła ruch w kierunku ręki, a nie ręka w kierunku piłki. Ręka wręcz cofała się, uciekała od piłki, lecz nie zdążyła. Dlaczego? Być może dlatego, że po drodze, w bliskiej odległości od Eppela, była zagrywana, odbijała się lub ocierała o dwóch innych zawodników, co nagle i dwa razy skracało czas na reakcję Eppela.
W takich okolicznościach podyktowanie rzutu karnego byłoby dużym błędem. Prawdopodobnie dlatego sędzia wideo Jarosław Przybył nawet nie wezwał sędziego głównego Pawła Raczkowskiego do monitora. Przybył zapewne sam zobaczył na powtórkach wideo, że zbyt wiele przemawia za czystym przypadkiem, brakiem intencji, czyli całkowitą niewinnością Eppela, aby niepotrzebnie zawracać głowę Raczkowskiemu.
Sam Raczkowski miał w tej sytuacji trochę szczęścia w nieszczęściu. Po rozmowie z Erikiem Exposito pozostał w jego pobliżu, w pobliżu linii diagonalnej, która jest główną osią poruszania się sędziego głównego po boisku. Po chwili okazało się, że było to bardzo nieszczęśliwe ustawienie. Raczkowski miał fatalny kąt do obserwacji toru piłki w polu karnym i postępowania kolejnych zawodników. Prawdopodobnie nie mógł widzieć, co dokładnie działo się z piłką i wymienionymi powyżej zawodnikami. Na szczęście Przybył na powtórkach prawdopodobne widział wszystko.