| Piłka nożna / Reprezentacja kobiet
Reprezentacja Polski rozpoczęła eliminacje Euro 2025 od dwóch porażek. I choć nikt w drużynie nie porzuca wiary w awans, realnie warto zacząć myśleć o barażach. By wywalczyć dogodną pozycję na ich starcie, trzeba zerkać w kierunku pozostałych grup. Tylko najsłabsze z czwartych miejsc nie zagwarantuje sobie rozstawienia.
Gol-marzenie na nic. Polki oddalają się od Euro [skrót]
Bardzo ważny krok w kierunku mistrzostw Europy biało-czerwone wykonały w ubiegłym roku. Wygrywając grupę dywizji B Ligi Narodów z Serbią, Ukrainą i Grecją, wskoczyły do czołowej szesnastki kontynentu. Teraz rywalizują w "elicie". Dzięki temu mogą walczyć o bezpośredni awans do przyszłorocznego turnieju, a udział w barażach mają zapewniony.
Sytuacja wygląda następująco: drużyny z pierwszych i drugich miejsc każdej z grup zapewnią sobie udział w mistrzostwach Europy. Te z trzecich i czwartych wezmą udział w dwustopniowych barażach. Na początek zagrają tam z czołowymi ekipami dywizji C, a więc w najgorszym razie Rumunią, Albanią, Słowenią, Grecją czy Białorusią. To zestaw rywalek, z którymi zwycięstwa będą wymagane.
Schody zaczynają się później. Do finału baraży przystąpi czternaście drużyn, spośród których rozstawienie uzyska siedem najwyżej sklasyfikowanych w grupach. Jeśli więc nie dojdzie do sensacji, siedem ekip z dywizji A zostanie dolosowanych do sześciu z dywizji B oraz jednej, tej najsłabszej, z "A".
Będąc nierozstawionym trudno liczyć na rywalki nie będące co najmniej na poziomie Islandek czy Austriaczek, z którymi Polki właśnie przegrały. Rozstawienie otwiera znacznie bardziej przyjazne możliwości. Oczywiście, wylosowanie Portugalii lub Walii i tak nie postawi naszej reprezentacji w roli faworyta, ale można będzie zmierzyć się też z kimś pokroju Chorwacji, Ukrainy lub Irlandii Północnej. A w takich starciach biało-czerwone będą już w znacznie lepszej pozycji wyjściowej.
NIE BYĆ OSTATNIM
No i właśnie: warunkiem, by mieć gwarantowane rozstawienie, jest nie zostanie najgorszym spośród czwartych miejsc. Zważając na to, że dotychczas zespoły z pierwotnej dywizji A zdecydowanie ogrywają te, które zaczynały w "B" (z jednym wyjątkiem), można przyjąć, że Polki muszą mieć na uwadze to, jakie wyniki uzyskują Irlandki, Finki i Czeszki.
A te, niestety dla nas, rozpoczęły Ligę Narodów całkiem udanie. Dużą niespodziankę sprawiły reprezentantki Finlandii, które we wtorkowy wieczór ograły Włoszki 2:1. Trzy punkty to bardzo solidna zaliczka. Irlandki i Czeszki mają na koncie po dwie porażki, lecz nadal są wyżej od Polek. Pierwsze przegrały 0:1 z Francją i 0:2 z Anglią. Jak na klasę rywalek, to niezłe wyniki. Drugie strzeliły po golu zarówno Dunkom, jak i Hiszpankom, przegrywając oba spotkania po 1:3 (za nimi w tabeli są Belgijki).
Nasza reprezentacja po dwóch spotkaniach ma najgorszy bilans bramkowy w tym gronie (a w całej lidze przebija nas tylko wspomniana Belgia, która eliminacje rozpoczęła od katastrofalnego 0:7 z Hiszpanią). Szczególnie przed dwumeczem z Niemkami ważne będzie, jakkolwiek brutalnie to zabrzmi, by nawet jeśli przegrywać, to możliwie jak najniżej się da.
Nina Patalon, selekcjonerka reprezentacji Polski, podczas konferencji pomeczowej zaznaczyła, że nie odbiera szans swojemu zespołowi i chce walczyć o awans. My oczywiście też nie przesądzamy, że nasza kadra skończy rozgrywki grupowe na czwartym miejscu. Uzyskanie wyższego będzie jednak bardzo trudnym zadaniem. A w tej sytuacji do ostatniej kolejki trzeba będzie walczyć o punkty i pilnować bilansu bramkowego. Tak, by nawet w najgorszym wypadku zostawić co najmniej jedną z drużyn za plecami.
Wyniki drużyn, które awansowały do dywizji A w zeszłym roku:
1. Finlandia – 3 pkt (2-5)
2. Irlandia – 0 pkt (0-3)
3. Czechy – 0 pkt (2-6)
4. Polska – 0 pkt (1-6)