Po trzynastobramkowym meczu numer 4, piąte starcie GKS-u Katowice z Re-Plast Unią Oświęcim nie obfitowało w aż tyle trafień. Przez trzy czwarte podstawowego czasu zobaczyliśmy tylko jednego gola, a ostatecznie po raz trzeci z rzędu zwycięzcę wyłoniła dogrywka. Skończyło się 3:2 (1:0, 0:0, 1:2, 1:0) dla gospodarzy.
Gospodarze od początku rzucili się na rywali i mieli zdecydowaną przewagę. W pierwszej tercji oddali niemal dwa razy więcej strzałów i wygrali trzy razy więcej bulików niż rywale. To przełożyło się na jednego gola, w przewadze, gdy Linus Lundin po jednym z uderzeń nie zamroził krążka i dobił go do bramki Joona Monto.
Unia poprawiła poziom swojej gry w drugiej tercji. Co prawda na jej początku znów karę złapał Karl Ackered, ale to osłabieni goście stworzyli w kolejnych dwóch minutach najlepszą sytuację, gdy świetny kontratak niecelnym podaniem zmarnował Henry Karjalainen.
John Murray i tak miał jednak mnóstwo pracy, gdyż rywale raz za razem uderzali na jego bramkę. Raz krążek nawet w niej wylądował, ale jeszcze przed strzałem Krystiana Dziubińskiego sędzia liniowy odgwizdał spalonego. Obraz gry niespecjalnie zmienił się i na początku trzeciej tercji. Unia wchodziła w nią w przewadze i w ciągu minuty z małym hakiem Murray musiał trzy razy bronić.
Bramkarz był w wielkiej formie, szczególnie że GKS grał w osłabieniu sześć z pierwszych ośmiu minut tej części meczu, ale w końcu skapitulował i to akurat w sposób trochę go obciążający. Dziubiński wykończył założony w przewadze zamek strzałem z zerowego kąta i wcisnął krążek przy bliższym słupku.
Goście nie poszli jednak za ciosem i pozwolili na przesunięcie ciężaru gry do swojej tercji. To ich kosztowało bardzo dużo, gdyż po karze dla Romana Diukowa Aleksi Varttinen w power playu świetnie przymierzył spod niebieskiej. Tyle że gospodarze po chwili sami złapali karę, co szybko wykorzystali rywale, a dokładnie Mark Kaleinikovas, który uderzył bez przyjęcia spod lewego bulika.
Po raz trzeci z rzędu o wyniku meczu finałowego rozstrzygnąć musiała dogrywka. Ta toczyła się od początku w bardzo dobrym tempie, cios za cios. Dość powiedzieć, że przez ponad 4,5 minuty nie było żadnej przerwy w grze. Więcej okazji miał chyba GKS, choć to Dziubiński i Ackered obijali słupki. Skuteczniejszy był Sam Marklund, który na niecałe dwie minuty przed końcem dogrywki rozstrzygnął wynik.
Katowiczanie są więc o jeden mecz od zdobycia trzeciego tytułu mistrzowskiego z rzędu, ale to nie będzie takie proste. Szósty mecz finału Tauron Hokej Ligi bowiem rozegrany zostanie w piątek w Oświęcimiu. Transmisja oczywiście w TVP Sport!