| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe
Sezon 2023/2024 Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zakończy na dziewiątym lub dziesiątym miejscu PlusLigi. To olbrzymie zaskoczenie. W TVPSPORT.PL Erik Shoji, libero drużyny, mówi o kulisach trwających rozgrywek, urazach, zwolnieniu Tuomasa Sammelvuo i pożegnaniu Piotra Szpaczka.
Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Które czynniki sprawiły, że Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle była dla ciebie wyjątkowym klubem przez ostatnie lata?
Erik Shoji: – Przede wszystkim klub jest świetnie zorganizowany. Trwający sezon jest trudny, ale generalnie nie można narzekać na aspekt organizacyjny oraz ludzi, z którymi na co dzień się współpracuje. Dla mnie jednak najważniejszym czynnikiem są zawodnicy. To osoby, z którymi świetnie się dogaduję, które są wyjątkowo waleczne. Cieszy mnie ich towarzystwo.
– Myślisz, że był w tym element magii? Do pewnego momentu nawet jeśli zespół z Kędzierzyna-Koźla przegrywał, to zazwyczaj kończyło się tym, że potrafił wyjść z kłopotów.
– Klasycznym tego przykładem było zeszłoroczne wygranie Ligi Mistrzów po bardzo trudnej porażce w mistrzostwach Polski z Jastrzębskim Węglem. Klub zapracował na reputację silnego mentalnie, co powodowało, że inne drużyny wiedziały, że łatwo nas nie pokonają, ponieważ będziemy walczyć do końca. Wspaniałe było być tego częścią. Tak, była w tym magia.
– Poprzedni sezon kadrowy był długi i wyjątkowo wyczerpujący. Czy w którymkolwiek momencie pomyślałeś sobie, że może on znacząco wpłynąć na występujące po nim zmagania klubowe?
– W tamtym czasie chyba o tym nie myślałem. Kiedy jest się w "chwili", myśli się tylko o tym, by przeć do przodu. Pamiętam jednak, że kwalifikacje reprezentacja Polski grała w Chinach, my jako kadra USA ten turniej mieliśmy zaplanowany w Japonii. Przez to jeszcze bardziej czuło się, że lato z drużyną narodową było wyjątkowo długie i wyczerpujące. Chwilę po zakończeniu sezonu reprezentacyjnego zaczęły się zmagania PlusLigi. Nie mieliśmy wiele czasu na odpoczynek.
Tak jak powiedziałem, początkowo nie myślałem o konsekwencjach tak rozbudowanych zmagań kadrowych. Im dalej w sezon klubowy, tym bardziej zacząłem zauważać jednak jak znaczący miał on wpływ na drużyny złożone w dużej mierze z reprezentantów. Pojawiało się coraz więcej urazów.
– Kiedy dostrzegłeś pierwszy sygnał, że nie wszystko w tym sezonie w ZAKSIE może się układać tak "gładko" jak wcześniej?
– Nie sądzę, że wcześniejszy sezon był aż tak gładki. PlusLigę skończyliśmy na czwartym miejscu po fazie zasadniczej i musieliśmy walczyć, by dostać się do finału. Nie zmienia to faktu, że w trwających rozgrywkach wszystko zaczęło się dobrze. Wygraliśmy Superpuchar i pierwsze mecze. Nagle jednak "uderzyły" w nas mniej lub bardziej przypadkowe urazy i coraz większe zmęczenie. To był początek coraz większych kłopotów.
– Czułeś się zmęczony?
– Tak, ale dużo bardziej mentalnie i emocjonalnie niż fizycznie.
– Popraw mnie, jeśli się mylę, ale przez cały sezon jako jeden z niewielu nie mierzyłeś się z poważniejszymi problemami zdrowotnymi, prawda?
– Tak. Ja i Twan Wiltenburg pozostawaliśmy w zdrowiu. Nawet wywiązała się między nami "zabawna" rywalizacja o to, kto dłużej "przetrwa", ponieważ tylko my byliśmy dostępni do gry w każdym meczu. Raz jednak byłem chory w starciu przeciwko Aluron CMC Warta Zawiercie, więc chyba wygrał mój kolega (śmiech). Nie zmienia to faktu, że samo to, że natura naszej "rywalizacji" była właśnie taka, było bardzo smutne. Przykro mi, że nasza drużyna musiała przez to wszystko przejść. Nadal jednak twierdzę, że mentalna i emocjonalna fatyga była dla mnie bardziej znacząca niż fizyczna.
– Co robiłeś, by sobie z nią poradzić?
– Wciąż pracuję nad umiejętnością radzenia sobie z tym. Staram się w jakiś sposób "uciekać" od siatkówki, ale jest to dla mnie praktycznie niemożliwe. Myślę, że każdy kto mnie zna o tym wie. Pomagają mi rozmowy z rodziną, kolegami z drużyny na temat tego, jak możemy odpowiedzieć na trudne sytuacje.
– Sezon 2023/2024 trwał w najlepsze. Dość nieoczekiwanie po serii zwycięstw, ale w obliczu generalnie słabszych występów klubu, zwolniony został Tuomas Sammelvuo. To było dla ciebie zaskoczenie?
– Nie byłem zdziwiony decyzją; byłem zaskoczony czasem jej podjęcia. Myślę zresztą, że każdy był. Zapadła ona po trzech wygranych meczach. Spodziewałem się, że taki obrót spraw może nastąpić. Za nami wcześniej było kilka trudnych porażek. Przegraliśmy z PGE Skrą Bełchatów 0:3, ulegliśmy Olympiakosowi... Domyślałem się, że w tamtym momencie może dojść do zmian w sztabie. Ostatecznie stało się to później.
– Czy potwierdzisz, że w pewnym momencie Piotr Szpaczek, poprzedni prezes klubu, po jednym z meczów pojawił się w waszej szatni na "trudną rozmowę"?
– To prawda, że prezes wszedł do naszej szatni. Nie jestem jednak upoważniony do zdradzenia tego, co do nas powiedział. To prywatna sprawa drużyny. Z drugiej strony taki ruch nie jest niczym niezwykłym. W europejskich klubach zdarza się, że prezesi pojawiają się w szatni i przeprowadzają rozmowy z zespołem. W mojej karierze się to wcześniej zdarzało.
– Adam Swaczyna przejął stery po Tuomasie Sammelvuo. To było zaskoczenie? To w końcu jego debiut w roli głównego szkoleniowca.
– Nie sądzę, by Adam życzył sobie takiego obrotu spraw. Myślę, że to najzupełniej naturalne i zrozumiałe, że w przyszłości dostałby pracę jako pierwszy trener. Bardzo kibicuję mu w jego szkoleniowiej podróży. Jednocześnie jednak myślę, że zarówno on, jak i my nie spodziewaliśmy się, że sezon tak się potoczy i obejmie stery w zespole po kimś, z kim chwilę wcześniej współpracował, odnosił sukcesy, a ten następnie został zwolniony.
Doceniam jednak to, jak Adam ciężko pracuje przez cały sezon. Nie jest łatwo być drugim trenerem, a następnie stać się pierwszym i jedocześnie wykonywać swoje wcześniejsze obowiązki bez dodatkowej pomocy. Kieruje drużyną, przygotowuje mecze, prowadzi statystyki – ma naprawdę dużo pracy! Radzi sobie z tym znakomicie. Niezależnie od okoliczności chce ciężko pracować. Zawsze daje z siebie sto procent.
– Czy w którymś momencie tego sezonu pomyślałeś sobie, że od tego danego momentu powinno być lepiej, bo przykładowo, któryś z twoich kolegów wrócił do gry?
– Częścią "żartu" w naszej drużynie w tym sezonie było to, że jedna osoba wracała do zdrowia, a druga błyskawicznie zaczynała mierzyć się z problemami. To "komiczna" część tych rozgrywek. Wydaje mi się, że w ciągu roku "wstrzymywaliśmy oddech", myśląc, że może uda nam się zachować zdrowie i poprawić grę jako zespół. Było jednak tak trudno przez to, że chłopaki nieustannie wypadali z gry, że nic się nie poukładało tak, jak powinno.
– Na początku wspomniałeś, że ZAKSA zachowywała reputację bycia wyjątkowo silną mentalnie drużyną. Czy w tym sezonie inne teamy mogły poczuć, że łatwiej was złamać?
– Myślę, że częściowo mogło pojawić się takie przekonanie. Drużyny zawsze chcą skorzystać z tego, że jest szansa na pokonanie teoretycznie mocniejszego rywala. To codzienność sportu. Jeśli chodzi o nas, to w przeszłości zdarzało się, że brakowało nam zawodnika, góra dwóch. Byliśmy w stanie wypełnić powstającą przez to lukę innymi, mocnymi siatkarzami. W tym sezonie nie "wypadła" nam jednak jedna, dwie osoby, a czasami cztery, pięć. Przeciwnicy byli jak rekiny, które wyczuwały zapach krwi w wodzie – ruszyli nas nas z dużą pewnością siebie. Nie odpowiedzieliśmy na to właściwie i nie graliśmy na wystaczającym poziomie.
– Zapytałam cię już o to, czy zaskoczeniem było to, że trener Sammelvuo został zwolniony. A czy niespodzianką była zmiana na stanowisku prezesa klubu?
– Odpowiem krótko: nie, nie byłem zaskoczony.
– Wiem, że w twojej drużynie byłeś jedną z postaci, które starały się podtrzymać "ducha" zespołu. Jak to robiłeś?
– Przede wszystkim nie było to łatwe. Na pewno nie było tak, że każdego dnia przychodziłem na trening i byłem w wyśmienitym nastroju. To było niemożliwe. Generalnie jednak zawsze jestem nastawiony optymistycznie do świata i gotowy na ciężką pracę. Tak wychowali mnie rodzice, to część mojej osobowości. Starałem się więc podnosić kolegów na duchu, kibicować im i cieszyć się punktami, które zdobywaliśmy.
Czuję, że mam w sobie światło i ogień. Bardzo trudno jest je ugasić. W tym sezonie było tego blisko, ale całe szczęście to nadal jest we mnie i wciąż chcę być pozytywną osobą dla innych.
– Czy sądzisz z perspektywy czasu, że wygrana w Warszawie z Projektem mogłaby dla was coś zmienić w końcówce rundy zasadniczej? To mógł być punkt zwrotny?
– To dobre pytanie. Myślę, że to spotkanie dodało nam pewności siebie niezależnie od wyniku. Jednocześnie w mojej ocenie mogliśmy być zbyt pewni siebie, stając naprzeciwko drużyny z Suwałk. Pomyśleliśmy, że skoro byliśmy równym przeciwnikiem dla stołecznej ekipy, możemy następnie spokojnie pokonać niżej notowanego od niej rywala. Przeciwnik nas jednak dopisał do swojego konta trzy punkty.
– Jak fakt braku gry o medale wpłynął na drużynę?
– Dwa mecze ze Skrą nie będą miały aż takiego znaczenia. Nie obawiam się też o "vibe" drużyny. Większość zespołu to bardzo pozytywne osoby. Mamy wiele własnych celów i ambicji. Wierzę, że tak będzie do końca.
– Największa lekcja, którą wyciągniesz z tego sezonu?
– Trudne pytanie. Wydaje mi się, że chyba to, że niezależnie od tego, jak źle się dzieje, trzeba sobie z tym poradzić. Złe rzeczy zawsze będą się przytrafiać. Kluczem jest więc właściwa odpowiedź na nie.
– Słyszałam, że zostajesz w ZAKSIE na kolejny sezon. To prawda?
– Nie mogę w tym momencie odpowiedzieć na to pytanie, wybacz proszę (śmiech).
Czytaj również:
– Lepiej późno niż... później. Ćwierćfinał last minute
– Mateusz Bieniek kończy 30 lat. Co z igrzyskami w Paryżu? "Głęboko wierzę, że to się wydarzy"
– Klub bez sponsora, a... walczy o mistrzostwo Polski!
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.