| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Raków Częstochowa zremisował 1:1 z Legią Warszawa w PKO BP Ekstraklasie. Trener gospodarzy był po meczu wściekły na pracę sędziego. – To był błąd arbitra – grzmiał Dawid Szwarga.
– Jestem świadomy, jaki klub reprezentuję. Żaden wynik poza zwycięstwem nie może wywoływać zadowolenia. Wiedzieliśmy, że Raków będzie wymagającym rywalem. To nie był najlepszy mecz dla widzów, bo brakowało sytuacji. Obie ekipy miały xG poniżej 0,60. Rywale często grają w przestrzenI, więc trzeba było postawić na wysoki pressing lub obniżenie bloku. Gospodarze zdobyli choćby gola ze spalonego, więc trzeba było zejść niżej i ograniczyć przestrzeń – mówił Goncalo Feio po swoim debiucie w roli trenera Legii Warszawa. Wojskowi zremisowali na wyjeździe 1:1 z Rakowem Częstochowa.
Dawid Szwarga wściekły na sędziego meczu Raków – Legia
– Pierwsza połowa była zamknięta z obu stron. Nie brakowało dyscypliny taktycznej i skutecznej gry w obronie. Legia grała bezpośrednio i trudno było o zbyt wiele odbiorów na połowie przeciwników. Mieliśmy też dwie-trzy sytuacje. W drugiej połowie zabrakło nam między innymi kropki nad ”I” – podkreślił Dawid Szwarga, trener Rakowa.
– Sahinović zagrał dobry mecz. Dwa razy asekurował zespół i solidnie wychodził do dośrodkowań. Nie miał wielu strzałów, by wykazać się swoimi umiejętnościami obronnymi, ale solidnie spisywał się w kontakcie. Z kolei Arsenić nie zawinił przy bramce, a inni zawodnicy, którzy nie zrealizowali swoich zadań. Zszedł z boiska z powodu urazu. Cały świat wie, że Pekhart jest groźny w polu karnym, a i tak zdołał zdobyć bramkę – ocenił Szwarga.
Szwarga był zirytowany decyzją arbitra Piotra Lasyka w pierwszej połowie. – Jestem trenerem Rakowa przez 10 miesięcy i nigdy nie komentowałem pracy sędziego. Rzut karny w 35. minucie był oczywisty. Zawodnik został kopnięty i nie rozumiem, czemu zabrakło systemu VAR. Ktoś nie wykonał swojej pracy. To był błąd sędziego! Brak wygranej nigdy nas nie satysfakcjonuje, ale mimo wszystko szanuję postawę drużyny – podkreślił trener Rakowa.
Debiut Goncalo Feio w roli trenera Legii. Portugalczyk ocenił mecz
– Nie biorę pod uwagę scenariusza, że Legii zabraknie w europejskich pucharach. Pracuję po to, by wygrywać. Wierzę w ten zespół. Debiut w tym klubie był dla mnie wyjątkowym dniem. W przeszłości spędziłem czas w Rakowie, ale zawód trenera polega też na wygaszaniu emocji. Przed meczem jest ekscytacja, ale finalnie... jestem rozczarowany. Naprawdę, nie uznaję innego wyniku od wygranej. I tak samo jest z całą Legia – podkreślił Feio po swoim pierwszym meczu.
– Chcieliśmy zagęścić środek pola i to nam wychodziły. Pozostały dośrodkowania i do czasu wyglądało to dobrze. Do momentu, w którym Raków strzelił gola. Prosiłem przed meczem zespół o poświęcenim i uważam, że drużyna to zrobiła. Zbieraliśmy drugie piłki, choć moglibyśmy mieć z tego coś więcej. Pracując trzy dni jestem zadowolony z odpowiedzi drużyny, choć wynik zdecydowanie nie daje mi radości. Pozostaje nam wyciągnąć wnioski i ciężko pracować, by wygrać za tydzień – stwierdził nowy trener Legii.
– Jeśli będziemy wygrywać, to będziemy robili to wszyscy razem. Z przegranymi będzie tak samo. Konferencje prasowe nie są miejscem na wskazywanie palcem i wytykanie błędów. To będziemy robili za zamkniętymi drzwiami: na treningach i odprawach. Kiedy się nie wygrywa, widzi się pomyłki u innych, może pojawiać się cheć wybielenia. Mocne zespoły tego nie robią. To ja wybieram skład i decyduję o zmianach oraz stylu gry. Jeśli ktokolwiek jest odpowiedzialny, to jestem to ja – powiedział Portugalczyk.
– Ustawienie? To była decyzja strategiczna. Kadra jest zbudowana pod grę trójką obrońców. Postawiliśmy na 3-5-2 czy też 5-3-2. W poprzednim klubie stawiałem na inny system. Znam się na piłce i pracowałem w różnych ustawieniach zawodników. Kluczem jest wyciąganie maksimum od piłkarzy. Najważniejszy był wynik, bo kluczowy był dla mnie produktywny mecz. Niestety nie wygraliśmy, ale za tydzień mamy kolejne spotkanie i znów trzeba będzie podejmować następne strategiczne decyzje. Wierzę w tę drużynę i piłkarzy – dodał Feio.
– Jestem trenerem, który z piłką i bez, chce grać jak najdalej od swojej bramki. Drużyna mocno się poświęciła. Uważam, że można wygrać mecz bez posiadania futbolówki. Momentami pojawiały się taktyczne niedociągnięcia w zamykaniu przestrzeni. Biorę to na siebie, choć miejmy świadomość, że mieliśmy trzy treningi, by przygotować się do spotkania w Częstochowie. Pamiętajmy, że graliśmy z mistrzami Polski, którzy dobrze radzą sobie na własnym stadionie. Trzeba też docenić jakość rywala i jego sztab. Moglibyśmy lepiej wychodzić z piłką i bez niej. Fakt jest taki, że w sobotę rozpoczęła się budowa naszego DNA – zakończył Portugalczyk.