| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Goncalo Feio ma za sobą debiut w roli trenera Legii Warszawa. – Musiałem wyłączyć emocje – przyznaje portugalski szkoleniowiec po remisie 1:1 z Rakowem Częstochowa. Jak wyglądał pierwszy mecz 34-latka w nowej pracy?
Przed debiutem Goncalo Feio najwięcej mówiono nie o kwestiach piłkarskich, a o jego charakterze czy potencjalnym zachowaniu. – Czyny znaczą więcej od słów. Wiem, że na tym stanowisku w Legii trzeba świecić przykładem. Popełniłem błędy i nie ucieknę od nich, ale jestem też człowiekiem, który najpierw wymaga od siebie – podkreślał Portugalczyk w dniu rozpoczęcia pracy.
Obserwowaliśmy nowego trenera Legii przy okazji jego debiutu. Debiutu szczególnego, bo przeciwko klubowi, w którym pracował przez ponad dwa lata jako asystent Marka Papszuna. W Częstochowie mistrzowie Polski zmierzyli się z Wojskowymi. Stawka była wysoka, bo gra o europejskie puchary zwiększa tempo.
Kilkadziesiąt minut przed rozpoczęciem meczu, Feio po raz pierwszy pojawił się na murawie częstochowskiego stadionu. Portugalczyk miał czas, by spojrzeć na miejsce, w którym spędził ponad dwa lata swojego życia. Wkrótce później przybył też Dawid Szwarga, trener Rakowa i były współpracownik z czasów sztabu Papszuna.
Feio miał okazję zamienić kilka zdań ze Szwargą. O czym rozmawiali obaj trenerzy? To pewnie pozostanie tajemnicą. Faktem jest jednak, że specjalnie na mecz Rakowa z Legią udał się Papszun. Były szkoleniowiec Medalików obserwował starcie swoich byłych współpracowników. Dodatkowo został głośno powitany przez kibiców. Według spikera, szkoleniowiec zjawił się na obiekcie w Częstochowie po raz pierwszy od maja. Na trybunach zasiadł obok Michała Świerczewskiego, właściciela klubu.
Feio przed swoim debiutem musiał udzielić wywiadu oficjalnemu nadawcy. Miał też czas, by obserwować rozgrzewkę i przekazać ostatnie wskazówki w szatni. Kiedy nastał czas meczu, to szkoleniowiec Wojskowych jako pierwszy poszedł na ławkę. 34-latek wręcz poprowadził swój sztab oraz zawodników.
Feio nie zmienił w Legii swojego stylu prowadzenia drużyny. Od początku spotkania Portugalczyk był obecny przy linii bocznej. Szybko wziął się także za notowanie swoich przemyśleń i uwag dotyczących spotkania. Pokusił się o pierwsze notatki już w 9. minucie rywalizacji.
Nie brakowało gestykulacji w kierunku zawodników. Feio żył meczem wraz z drużyną. Kiedy był czas, by uspokoić grę, wskazywał na to charakterystycznym gestem. Nie brakowało też oklasków w przypadku udanych wyborów ze strony legionistów. W drugiej połowie szkoleniowiec obejmował też praktycznie każdego zawodnika schodzącego z murawy przy okazji zmiany.
Feio zdecydowaną większość meczu spędził przy boisku. Czasami subtelnie starał się wywierać presję na sędziach, choć zdecydowanie większa temperatura panowała na ławce Rakowa. To wśród gospodarzy emocje były większe. Latały butelki, a nawet bezrękawniki. Sztab Medalików regularnie wyrażał dezaprobatę względem decyzji sędziego Piotra Lasyka. Swoją irytację Szwarga podkreślał także po zakończeniu spotkania. – To był błąd arbitra. Zawodnik został kopnięty i nie rozumiem, czemu ktoś nie wykonał pracy i w 35. minucie nie sprawdził sytuacji z pomocą systemu VAR – twierdził szkoleniowiec.
Debiutujący trener Legii kilka razy w trakcie meczu konsultował się ze swoim sztabem. Czasami obok boiska pojawiał się Inaki Astiz. Hiszpan stawał przy linii zazwyczaj w momentach, za które odpowiada, czyli w przypadku defensywnych stałych fragmentów gry.
W trakcie meczu Feio rozmawiał też ze swoimi zawodnikami. Dostrzegliśmy między innymi indywidualne rozmowy z Josue czy Tomasem Pekhartem, który zdobył bramkę dla Legii. Kiedy sędzia zakończył rywalizację, Portugalczyk poszedł na środek boiska, podał rękę arbitrom i dziękował za mecz swoim graczom oraz rywalom.
Feio po meczu poszedł pod sektor kibiców gości wraz z zawodnikami Legii. Fani stołecznej drużyny krzyknęli tylko hasło: Legia to My. Potem wszyscy poszli do szatni, do której udali się też właściciel Wojskowych Dariusz Mioduski oraz Jacek Zieliński będący dyrektorem sportowym stołecznej ekipy.
Po meczu Feio był pytany o powrót do Częstochowy. – Cenię Raków i spędziłem w tym klubie ponad dwa lata. Zdobywałem trofea, byłem częścią tego projektu. Mam też szacunek do innych miejsc, w których pracowałem. To wszystko towarzyszyło mi przed meczem. Czułem też ekscytację związaną z debiutem w Legii. Jednocześnie po ostatnim gwizdku byłem rozczarowany, bo moja filozofia zakłada tylko zwycięstwa. W Legii trzeba wygrać lub... wygrać – stwierdził Portugalczyk.
– Praca trenera w trakcie meczu jest powiązana z analitycznymi zadaniami. Musiałem wyłączyć emocje. Debiut w roli szkoleniowca Legii to powód do dumy. Taki dzień wiele znaczy, ale kluczowa i docelowa jest kwestia wygrywania – podkreślił Feio, który podpisał przy Łazienkowskiej kontrakt do końca 2025 roku.
Feio rozpoczął pracę w Legii od remisu 1:1 z mistrzami Polski. Kolejny test stołecznej drużyny nadejdzie 21 kwietnia. Wtedy warszawianie zmierzą się na własnym stadionie ze Śląskiem Wrocław. Transmisja rywalizacji w TVP 2, a także na TVPSPORT.PL, w aplikacji mobilnej oraz poprzez Smart TV.