| Piłka nożna / Betclic 1 Liga
Miała być szybka droga w górę tabeli, a sytuacja Wisły Kraków jest coraz trudniejsza. Biała Gwiazda nie wygrała od trzech spotkań i po remisie z Wisłą Płock wypadła z pierwszej szóstki 1. ligi.
Albert Rude objął drużynę Wisły Kraków w trakcie przerwy zimowej. Krakowianie zimowali na siódmym miejscu w tabeli, ale do liderującej Arki Gdynia mieli tylko trzy punkty straty. Cała czołówka była w zasięgu ręki. Na górze tabeli było bardzo ciasno i każda następna kolejka ligowa mogła przynieść spore zmiany.
Dziś Wisła nadal jest siódma, ale na tym podobieństwa się kończą. Lechia Gdańsk ma nad krakowianami 11 punktów przewagi. Arka – dziesięć. Obie trójmiejskie ekipy wyraźnie uciekły reszcie stawki i coraz więcej wskazuje na to, że solidarnie w bezpośredni sposób awansują do PKO Ekstraklasy.
Na miejscach barażowych są GKS Katowice, Górnik Łęczna, Motor Lublin i GKS Tychy. Wszystkie te cztery kluby uzbierały do tej pory 45 punktów. Wisła ma o trzy oczka mniej. Szanse na bezpośredni awans stopniały do zera, są dziś tylko matematyczne. W Krakowie muszą natomiast drżeć o miejsce barażowe.
Wynika to z bardzo słabej postawy drużyny w lidze. Za kadencji Rude krakowianie zdobyli 11 punktów w ośmiu meczach. W tabeli za rok 2024 są na... dziesiątym miejscu. GKS Katowice i Lechia Gdańsk w tym samym czasie zdobyły po 21 punktów. A to, jak na krótką perspektywę czasową, stanowi przepaść.
Co więcej, odkąd Wisła spadła z PKO Ekstraklasy, tak słabo nie punktowała za żadnego trenera.
Jerzy Brzęczek – 17 punktów w 12 meczach, średnia 1,41 pkt na mecz
Radosław Sobolewski – 68 punktów w 39 meczach, średnia 1,74 pkt na mecz
Mariusz Jop – 6 punktów w 2 meczach, średnia 3,00 pkt na mecz
Albert Rude – 11 punktów w 8 meczach, średnia 1,37 pkt na mecz
Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę tylko ten sezon, Wisła lepiej punktowała za kadencji Sobolewskiego (1,47 pkt na mecz).
Nie można zapomnieć, że mając Rude za sterami Wisła awansowała do finału Pucharu Polski. Postawa w lidze jest jednak bardzo rozczarowująca.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że w krakowskim klubie postawiono mocny nacisk na Puchar Polski. Prezes Jarosław Królewski od dłuższego czasu forsuje tezę, że zbudowany przez niego zespół lepiej radziłby sobie w Ekstraklasie niż w 1. lidze. Bardzo zależało mu więc na dobrej postawie drużyny w spotkaniach z Widzewem Łódź i Piastem Gliwice.
Ten plan się powiódł. Wisła pokonała obu ekstraklasowych rywali, ale w międzyczasie przegrała dwa mecze z rzędu, a w miniony weekend w samej końcówce uratowała remis z Wisłą Płock. Przed spotkaniem z Widzewem krakowianie tracili sześć punktów do lidera, teraz aż jedenaście.
Czy zapomniano o lidze? – Nie myślę, by tak było. Klub bardzo jasno przedstawił nam nasze cele i wszyscy wiemy, że od awansu lub jego braku uzależnione są nasze dalsze kariery. Bardzo cieszymy się z awansu do finału, ale musimy pamiętać o naszej roli w lidze. Nasz cel się oddala i musimy zareagować. Teraz – mówił po meczu z Motorem Lublin, który zakończył się kompromitującą, domową porażką 1:3. Krakowianie większość meczu grali w dziesięciu i nie potrafili zniwelować straty jednego zawodnika.
Rude próbuje pobudzić swój zespół do gry na odpowiednim poziomie od początku pracy w Krakowie i wychodzi mu to bardzo przeciętnie. Po awansie do finału Pucharu Polski laurkę w jego kierunku wygłosił Królewski.
– Po tym sukcesie mało mówi się o roli trenera. Uważam, że był to nasz bardzo dobry wybór. Trener Rude to bardzo mądry człowiek, który zawsze wie, co powiedzieć, by pobudzić zespół – mówił prezes Wisły zaraz po półfinałowym starciu z Piastem.
W lidze jednak tego nie widać. Biała Gwiazda z Rude za sterami w trzech domowych meczach zdobyła… trzy punkty.
Po remisie w Płocku Rude był stosunkowo zadowolony. Po ostatnich meczach poprzeczka poszła tak mocno w dół, że tym razem cieszył się z tego, że jego zespół w ogóle podjął rywalizację.
– Świetnie rywalizowaliśmy od pierwszej do ostatniej minuty. Rywal kończy mecz z jednym celnym strzałem, po którym padła bramka. A my do samego końca szliśmy do przodu, kreowaliśmy sytuacje i wreszcie zdobyliśmy bramkę – mówił zaraz po meczu.
Na pewno nie był to najgorszy mecz Wisły za jego kadencji, ale remisami tego sezonu krakowianie już nie uratują.