Szkoda, że w Budapeszcie Wojtek Nowicki nie został mistrzem świata. Miał na to największą szansę w życiu. Teraz, za moją sprawą, już takiej nie będzie miał – tak wielką formę na olimpijskie lato 2024 zapowiada Paweł Fajdek, rekordzista Polski w rzucie młotem. – Wydaje mi się, że stać mnie wciąż na rzucanie po 83,5 metra. Reszta jest kwestią zdrowia. Rok temu dostałem po uszach, w tym ma być inaczej. Nawet na treningi wstaję rano – mówi 35-latek w rozmowie z TVPSPORT.PL. W sobotę 20 kwietnia Fajdek zaczyna sezon. Na początek będzie mityng w Kenii.
Spowiedź Anny Kiełbasińskiej. "Znów przyszło załamanie"
MICHAŁ CHMIELEWSKI, TVPSPORT.PL: – Dawno nikt nie przyczepił się do ciebie o nic w Internecie.
PAWEŁ FAJDEK: – Dawno nie dawałem powodów.
– Za jakie słowa ci się najbardziej oberwało? Ja zapamiętałem szczególnie echa występu w Kanale Sportowym – tego, gdzie mówiłeś, że w każdym kraju rzucają młotem, a nie w każdym grają w piłkę.
– Ale to głównie użytkownicy Twittera i głównie piłkarscy mieli do mnie jakieś pretensje. Ja tam staram się nie wchodzić. Okej, czasem coś poczytam, ale żeby się odzywać? To musi mnie już coś naprawdę zainteresować, żeby się wypowiedzieć. I kiedy się wypowiem, to się często zaczyna. Tam jest takie bagno, że brakuje słów. Mam nudności, obserwując poziom dyskusji na tym portalu.
– Są tam też wartościowe konta, na przykład lekkoatletyczne.
– Ale ich jest mało. Do tego, nawet kiedy zaczniesz już jakąś merytoryczną rozmowę, zaraz zlatuje się stado baranów, którzy wszystko wiedzą lepiej i atakują cię z anonimowych kont. To bez sensu. Robi się gnój, chaos i w efekcie chcąc dobrze, tylko się irytujesz.
– Nie powiesz, że czasem nie lubisz celowo wetknąć kija w mrowisko?
– Lubię mówić szczerze to, co myślę.
– Jak o kadrze piłkarzy po meczu z Mołdawią.
– Chwilę postękali i zapomnieli. Nie będę z tego powodu się zamykał, jedyny wniosek to może taki, żeby czasami dwa razy przemyśleć, czy warto w ogóle zabierać głos. A tak? Ja nie mam też zamiaru celowo komuś czegoś wytykać, bo sam nie lubię, kiedy coś takiego leci w moją stronę. Są jednak sytuacje, które – tak uważam – wymagają komentarza.
– Zdaniem wielu, taka twoja postawa ma dużo plusów. Ty generalnie nie jesteś typem osoby publicznej, która chucha na swój wizerunek. W świecie instagramowych karier to rzadkość.
– Jestem po prostu taki, jaki jestem.
– Nie masz wrażenia, że zrzucanie PR-owej maski jest dzisiaj po prostu trudne? Na szalę rzucasz na przykład atrakcyjność dla potencjalnych firm, które chciałyby wejść we współpracę, zostawić jakieś pieniądze za reklamę. I tak dalej.
– Nie zniósłbym sam siebie, gdybym miał udawać kogoś, kim nie jestem. Dobrze mi, że moje konto na Instagramie służy temu, co ja chcę, a nie temu, co ktoś mi każe. Mam rodzinę, nie szukam atencji u kobiet ani nic z tych rzeczy. Mogę sobie na to pozwolić. Nie dla mnie są zdjęcia na huśtawce z Malediwów albo udawanie przed ludźmi, ile to ja nie mam pieniędzy albo jaki to nie jestem szczęśliwy. Nie dotyczy mnie bycie influencerem – z wyboru. Nie powiem, obrywa mi się za to czasami, że coś napiszę nie tak, jak może powinienem; że wrzucę coś, co może nie wypada. Ale ja wiem, że mam tam też grono swoich kumpli, którzy akceptują mnie takiego, jaki jestem. Rozumieją humor albo jakiś przytyk, bo wiedzą, że on idzie w dobrej wierze. Którzy wiedzą, że to idzie od kogoś, kto wie, jak się osiąga sukces i zna też smak własnych porażek. I to jest ekstra.
– Szczerość jest dzisiaj w cenie?
– Chyba jak nigdy wcześniej.
– Ile chcą za tę twoją cechę, i za charyzmę, zapłacić organizacje freakfightowe?
– Nie powiem, ktoś tam się kontaktował. Ale na to przyjdzie jeszcze czas. To są rzeczywiście niezłe pieniądze, jednak na razie są igrzyska, a potem mistrzostwa świata. Będzie co robić na stadionie. Oktagon musi chwilkę zaczekać.
– Byle kogo tam nie biorą. I na byle kogo nie czekają.
– Bo to jest biznes, oni chcą mieć kogoś, kto przyciągnie im zainteresowanie. Fajnie należeć do takiego grona. To też pokazuje, że jednak mój sposób bycia w przestrzeni publicznej nie musi oznaczać tylko wizerunkowych strat, haha!
– Oglądałeś walkę Piotrka Liska?
– Chciałem. Miałem wykupioną transmisję, tyle że na chwilę przed jego wejściem stream się zawiesił. Odwiesił się, gdy było już po wszystkim. Widocznie miałem tego nie oglądać, tak sobie to tłumaczę.
– Lubisz jeszcze rzut młotem?
– Nie no, nudne jest to już jak cholera. Tylko że ja już jestem za stary, żeby się przebranżawiać.
– W jakim stopniu na to zniechęcenie wpłynął ostatni sezon?
– Nie wiem. Ale tak, nie będę ukrywał, że od poprzedniego roku dostałem wpie…ol – taki, który wzmaga głód porządnych rzutów w tym roku i następnych. Po tym, jakie spotkały mnie perypetie zdrowotne, tamtego lata nie byłem w ogóle przygotowany do startowania. Starałem się, żeby szósty raz zostać mistrzem świata. Szósty raz z rzędu, to było dla mnie ważne. Niestety, los nie chciał mi tego dać. Uważam, że to, co stało się na MŚ w Budapeszcie, i tak miało wartość. Widocznie nie dało się lepiej, nie po skręceniu kostki itd. Ale wiesz, co? Dzisiaj sądzę, że nie mogę sobie niczego zarzucać, bo koniec końców z niczego i tak zrobiłem tam rzut na 80 metrów. To nie jest słaby wynik, jedynie przeciętny. A mimo to spośród Polaków, którzy tam wystąpili, miałem jeden z najlepszych rezultatów. Byłem czwarty w finale.
– Ktoś kazał ci się z tego tłumaczyć?
– Nie. Ja sam przed sobą musiałem. Dzisiaj uważam, że to po prostu była sytuacja jak w F1: mały pit-stop, dolanie paliwa i teraz wyjeżdżam znowu na tor. W dodatku na nowych oponach, bo trafiłem do stajni Adidasa. Jestem też w nowym klubie. Skoro mój trener Szymon Ziółkowski jest z Poznania, to ja też tam poszedłem.
– Co złego było w Katowicach? Transfery w lekkoatletyce, umówmy się, nie grzeją tak, jak piłkarskie.
– Nie wywiązali się, że tak powiem, z pewnych ustaleń. Niemniej, rozstaliśmy się w przyzwoitych relacjach. Bez awantur. Poznań dał mi fajne warunki, do tego bonusy za ewentualne medale, stypendium od marszałka, dodatek za kwalifikację olimpijską. Teraz muszę za to wszystko jedynie odpłacić się sukcesami. W ogóle, uważam, że to miasto ciekawie rozwija lekkoatletykę. Oby mityng pamięci Czesława Cybulskiego rósł dalej tak, jak rośnie.
– Poznań rośnie bardziej niż urósł wam przed rokiem Ethan Katzberg – mistrz z Budapesztu?
– Nie obchodzi mnie to, jak on rośnie, mówiąc szczerze. Wiem, że teraz był przez dwa miesiące na obozie w Portugalii. Ale nie pytałem, Skupiam się na sobie. Z całym szacunkiem, ale jego wynik z MŚ [81,25 m – przyp. red.] to żadna sensacja, nic historycznego. Ot, chłopak miał dzień. Tyle. Przykre, że Wojtek Nowicki takiego akurat nie miał. Niewiele brakło, a ja mogę powiedzieć, że miał największą szansę w życiu, aby zostać mistrzem świata. Już takiej nie będzie miał. Za moją sprawą.
– Mocno.
– Mocne to ja mam cele na najbliższy czas.
– Paweł, ciebie – 35-latka – stać jeszcze na takie turbo mocne rzucanie?
– A ile to jest "turbo mocne"?
– Powiedzmy, że 83,5 metra.
– No to wydaje mi się, że mnie stać. Pracuję na to bardzo ciężko. Reszta to kwestia zdrowia.
– To, że pracujesz, najlepiej potwierdza fakt, że trwa twoje zgrupowanie w RPA, a rozmawiamy rano. Ty, jak wiemy, nie wstajesz rano.
– Kochany, ja w lutym na zgrupowaniu tu w RPA wstawałem o siódmej, żeby o godz. 9 już rzucać. Śniadanko, stadion, potem regeneracja, bo robiło się zbyt gorąco. O 22 do łóżka. Stary się robię, ja rzucam dłużej niż żyją niektórzy nasi reprezentanci. W tym wieku już się nie chce świrować.
– To starość czy świadomość, że zaraz Paryż?
– Chyba i to, i to. Tu sobie film obejrzę, tam wcześniej zdrzemnę, dbam o siebie. Wiem, po co tutaj przyjechałem i że mam robotę do wykonania. Muszę odrobić to, co straciłem przed rokiem z powodu kontuzji. Wtedy bez sensu goniłem i wydawało mi się, że pięć tygodni normalności wystarczy na Budapeszt. Nie wystarczyło, to była dobra lekcja. Teraz jest inaczej. Jest, odpukać, zdrowie. Żeby takie zostało, trenujemy z Szymkiem mądrze.
– Co to znaczy?
– To, że jeśli boli, jeśli nie masz dnia, to po prostu chwilę odpuszczasz. I to daje świetne efekty.
– Do tego, żeby tak trenować, trzeba się z trenerem dobrze rozumieć.
– Szymon sam rzucał młotem, będąc starym dziadem. Doskonale mnie rozumie. W pewnym wieku piłowanie się na umór nie daje nic dobrego. Jeden trening, który nie zostanie zrobiony, bo leje, jest zimno albo po prostu nie mam sił, nie ma już takiego znaczenia. Bo kolejny będzie bardziej wartościowy, kiedy wypocznę i zrobi się milej na zewnątrz. Ja dzisiaj umiem już nawet w Spale nie wyjść na stadion, tylko zostać w środku i rzucać w siatkę. Kiedyś? Nie do pomyślenia.
– Który raz pojedziesz rzucać w Kenii? To już w tę sobotę.
– Drugi.
– Myślisz, że od tamtej pory, gdy po zawodach odwożono cię karetką, coś się tam zmieniło?
– Mam nadzieję, że teraz w Nairobi w porę sprzątają już ludzkie zwłoki z poboczy dróg. Po pierwszej wizycie nie byłem przekonany, żeby wracać. Ale z drugiej strony, jeżeli oni marzą o mistrzostwach świata, a World Athletics nadal organizuje tam ważny cykl, to chyba jednak zrobili jakiś postęp. Przekonamy się.
– Jedziesz tam, bo musisz, czy lubisz taką egzotykę? Właściwie, wasz kalendarz młociarski rok w rok wygląda podobnie: Stadion Śląski, jakieś Węgry, Bydgoszcz, Poznań. Raczej lokalnie niż światowo.
– Jadę tam, bo akurat będę kończył zgrupowanie w RPA. Ekipa wróci sobie do Polski, a ja zrobię międzylądowanie w Kenii. To po prostu było racjonalne, w ten sposób ułożyć kalendarz i zrobić sprawdzian bez tracenia kilku dni na podróże. Faktycznie, my nie mamy latem zbyt wielu występów, a to lato rozegra się praktycznie tylko w maju i czerwcu. W lipcu mam zdaje się jeden start, potem są igrzyska. W Nairobi jest okazja się pokazać, zarobić parę złotych, więc dlaczego nie?
– Tak wcześnie w sezon jeszcze nie wchodziłeś.
– Wszyscy w tym roku tak wchodzimy. Natalia Kaczmarek też w sobotę biegnie przecież na Diamentowej Lidze w Chinach.
– A potem od razu leci do Miami. To, że ME są już na początku czerwca – najwcześniej w historii – nakazało zmienić coś w przygotowaniach?
– Nie wydaje mi się. My zawsze zakładamy, że formę należy robić na czerwiec, lipiec i sierpień. Rzym wpisuje się w to okienko, więc luz.
– Jak wygląda twój kalendarz?
– Po Kenii jest chwila przerwy i w połowie maja rzucam we Francji. Zaraz potem jest Memoriał Kusocińskiego. Następnie będzie Forbach i Nancy. Dalej lecimy na mistrzostwa Europy i robi się czerwiec. Potem jest Memoriał Szewińskiej i Memoriał Cybulskiego, a także mistrzostwa Polski w Bydgoszczy. Jak zwykle będą też Węgry. Reszta się klaruje, ale nie będzie tego dużo.
– A gdzie na tej liście Diamentowa Liga w Oslo?
– Muszą zrobić w tym roku oszczep i chyba coś z dysków i nie wyrobią się już z młotem. Paryż też z nas zrezygnował. Odstrzelili nas znowu. Brakuje słów, ale już nie mam siły się wkur…
– Start na Węgrzech będzie tuż przed Paryżem. Przyjadą już pewnie wszyscy, włącznie z Amerykanami.
– Mocne eliminacje i prężenie bicepsów, nie? Będę gotowy. Czekam.
– Mając tyle lat i doświadczenia, co ty, wciąż wszystkie występy traktuje się jak finały olimpijskie?
– Nie. Tylko finał olimpijski. I może faktycznie na tych Węgrzech będzie warto się dobrze pokazać.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.