Ćwierćfinały Ligi Mistrzów już za nami. Oglądaliśmy zacięte mecze i futbol na najwyższym poziomie. Wybraliśmy "jedenastkę" gwiazd tej fazy rozgrywek, w której nie zabrakło nieoczywistych bohaterów.
BRAMKARZ
Andrij Łunin (Real Madryt)
Choć w obu meczach z Manchesterem City aż cztery razy wyciągał piłkę z siatki, popisał się kilkoma interwencjami najwyższej klasy. W serii rzutów karnych zatrzymał uderzenia Bernardo Silvy oraz Mateo Kovacicia. Po raz kolejny potwierdził, że godnie zastępuje między słupkami Thibauta Courtoisa.
OBROŃCY
Joshua Kimmich (Bayern Monachium)
Zarówno w pierwszym, jak i drugim starciu z Arsenalem wystąpił na nietypowej do końca dla siebie pozycji prawego obrońcy. Niemniej to on na Allianz Arena był motorem napędowym swojej drużyny, a w 63. minucie wykorzystał dośrodkowanie Raphaela Guerreiro i strzałem głową pokonał Davida Rayę, zapewniając Bawarczykom awans do półfinału Ligi Mistrzów.
Matts Hummels (Borussia Dortmund)
Ostoja linii defensywy ekipy Edina Terzicia. Zwłaszcza w rewanżowym spotkaniu z Atletico Madryt udowodnił, że mimo już 35 lat na karku, wciąż należy do najlepszych stoperów na Starym Kontynencie. Popisał się kluczowym zagraniem przy bramce autorstwa Juliana Brandta i nic nie umniejsza jego występowi samobójcze trafienie, które zaliczył na początku drugiej części meczu.
Matthijs de Ligt (Bayern Monachium)
Dobry na Emirates Stadium, bezbłędny na Allianz Arena. Świetnie uzupełniał się na środku obrony z Erikiem Dierem. Wyłączył z gry Kaia Havertza i Bukayo Sakę. Dał zespołowi stabilność, w najważniejszych momentach umiał zachować chłodną głowę. Udowodnił, że na dziś nie bez powodu wygrywa rywalizację o miejsce w składzie z Dayotem Upamecano czy Kim Min-jae.
Ian Maatsen (Borussia Dortmund)
Należał do głównych aktorów rewanżowej potyczki z Atletico Madryt. To on w 39. minucie pokonał Jana Oblaka uderzeniem po długim słupku, dzięki czemu niemiecka drużyna na ten moment meldowała się w półfinale Champions League. Kluczowy nie tylko w rozbijaniu ataków przeciwnika, ale i w ich konstruowaniu.
POMOCNICY
Marcel Sabitzer (Borussia Dortmund)
Kluczowy dla losów rywalizacji z Los Colchoneros. Być może w drugim starciu z drużyną Diego Simeone zanotował swój nawet najlepszy występ w barwach BVB. Najpierw zaliczył asystę przy golu Iana Maatsena. Potem to po jego dośrodkowaniu piłkę głową do siatki skierował Niclas Fuellkrug. W końcu sam zadał decydujący cios, kiedy w 74. minucie sprytnym strzałem z okolic linii pola karnego zaskoczył Jana Oblaka i wprowadził wicemistrzów Niemiec do najlepszej "czwórki" Champions League.
Vitinha (Paris Saint-Germain)
Uważny i błyskotliwy z futbolówką przy nodze. Zdobył po bramce w obu starciach z Barceloną. Obecnie najważniejszy żołnierz Luisa Enrique w środku pola zespołu z Parc des Princes. Znakomicie radził sobie w pojedynkach jeden na jednego oraz w walce o górne piłki, co akurat nie jest regułą w przypadku reprezentanta Portugalii.
Rodrygo Goes (Real Madryt)
Nie zawodzi na poziomie Ligi Mistrzów. W potyczkach z Manchesterem City dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Najpierw zmusił do kapitulacji Stefana Ortegę na Santiago Bernabeu, a następnie Edersona na Etihad Stadium. Zresztą Obywatele to jego ulubieni rywale w najbardziej prestiżowych klubowych rozgrywkach na Starym Kontynencie. W najważniejszym momencie sezonu Carlo Ancelotti znów może na niego liczyć.
NAPASTNICY
Raphinha (FC Barcelona)
Długo wydawało się, że to głównie dzięki niemu Blaugrana będzie cieszyła się z awansu do półfinału Champions League. Brazylijczyk w końcu popisał się dubletem na Parc des Princes, a tydzień później otworzył wynik rywalizacji na Montjuic. Jego wysiłki strzeleckie ostatecznie poszły jednak na marne. Stanowił największe zagrożenie dla defensywy Paris Saint-Germain.
Kylian Mbappe (Paris Saint-Germain)
W pierwszym starciu z Barceloną zaliczył bezbarwny występ. Rewanż należał jednak do niego. Zrobił różnicę i po zmianie stron dwa razy zmusił do kapitulacji Marca-Andre ter Stegena. Z dorobkiem ośmiu bramek jest aktualnie najlepszym strzelcem tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Łącznie natomiast ma już na swoim koncie 48 trafień na boiskach Champions League, co daje mu już dziesiąte miejsce w klasyfikacji wszech czasów tych rozgrywek.
Ousmane Dembele (Paris Saint-Germain)
Choć jego liczby w barwach ekipy ze stolicy Francji nie rzucają na kolana, akurat w meczach ze swoim byłym zespołem błysnął formą strzelecką. Skierował futbolówkę do siatki zarówno w pierwszym, jak i drugim spotkaniu. Bez dwóch zdań jeden z bohaterów paryżan. Takimi występami spłaca się aktualnemu liderowi Ligue 1.
19:00
FC Barcelona/Inter Mediolan