Przejdź do pełnej wersji artykułu

Marcin Komenda powołany do reprezentacji Polski siatkarzy. Czy dostanie szansę od Nikoli Grbicia?

/ Marcin Komenda (fot. PAP)
Marcin Komenda (fot. PAP)

Marcin Komenda to rozgrywający Bogdanka LUK Lublin. W ostatnim czasie jego klub rywalizował o półfinał PlusLigi z Projektem Warszawa. W złotym secie lepsi po wzbudzającym dyskusję challenge okazali się stołeczni siatkarze. W TVPSPORT.PL zawodnik komentuje tę sprawę, mówi o przedłużeniu umowy i powołaniu do reprezentacji Polski siatkarzy

Wybitny sezon lidera kadry! Pobił rekord, musi... kupić pizzę

Czytaj też:

2,59 procenta i do transferu nie doszło. Prezes o "zgubieniu priorytetów" (fot. PAP)

Piotr Maciąg, prezes Asseco Resovia Rzeszów, o braku transferu medycznego za Stephena Boyera i wyzwaniach PlusLigi

  • Marcin Komenda gra bardzo dobry sezon w Bogdance LUK Lublin
  • W ostatnim czasie jego drużyna rywalizowała z Projektem Warszawa o półfinał PlusLigi. W złoty secie przegrała, a mecz zakończył kontrowersyjny challenge
  • Rozgrywający został powołany do reprezentacji Polski siatkarzy

Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Czy ostatnia akcja rywalizacji ćwierćfinałowej i sam challenge długo siedziały ci w głowie?
Marcin Komenda: – Szczerze mówiąc, sama akcja może nie tak długo, bardziej mecz, a konkretnie złoty set. Starcie regularne wygraliśmy 3:0 i w krótkim złotym secie przegraliśmy "na żyletki", dwa razy był w nim potrzebny challenge. Takie krótkie partie są o tyle nieprzyjemne, że nie da się przewidzieć, czy komuś "siądzie" lepiej zagrywka. Jedna, dwie akcje na styku potrafią zadecydować o tym, kto wygra całą rywalizację.

Zdaję sobie jednocześnie sprawę, że pierwszy mecz u siebie przegraliśmy 1:3 i przed wyjazdem do Warszawy wiedzieliśmy, że nawet jeśli wygramy 3:0, to czeka nas złoty set. To on miał w naszej rywalizacji zadecydować o wszystkim. 

Oczywiście, takie sytuacje zawsze siedzą w głowie, natomiast teraz już nic nie zrobimy, takie są reguły gry. Sędzia musiał podjąć jakąś decyzję. Dla nas była trudna do zaakceptowania.

– Ile razy oglądałeś ten challenge w domu?
– Nie oglądałem, ale widziałem zdjęcia, screeny z niego, a tak naprawdę piksele. Nawet teraz trudno mi powiedzieć, czy popełniłem błąd czy nie. Sędziowie mieli więc trudny orzech do zgryzienia i było pewne, że decyzja, którą podejmą, zdenerwuje jedną bądź drugą drużynę. Niestety, werdykt był dla nas niekorzystny. Nie gramy w półfinale, ale, tak jak już wspomniałem, nic z tym nie zrobimy. Musimy się skupić na tym, żeby wywalczyć piąte miejsce. Dla naszego klubu to będzie duży sukces, bo z nim zapewne przyjdą europejskie puchary. 

Nie zmienia to faktu, że kiedy od półfinału dzielą dwie, trzy piłki, to jest to bardzo trudne do zaakceptowania. Myślę jednak, że każdy z nas przed sezonem brałby pierwszą szóstkę naszej ligi w ciemno. 

– Co było trudniejsze przed ćwierćfinałem: to, że porażka w pierwszym meczu mocno utrudnia drogę do awansu, bo nie ma trzeciego spotkania, czy też sam fakt, że przed złotym setem było piętnaście minut przerwy, które drużynę "w gazie" mogą wybić z rytmu, a tę przegrywającą nieco "odciąć" od wcześniejszego przebiegu gry?
– Zasady, które w tym roku obowiązują w play-off, stawiają zespół, który przegra pierwszy mecz za trzy punkty pod ścianą. To nie było łatwe. Każdy z nas jednak wiedział, że tak będzie. Reguły były jasne od początku sezonu. Wydaje mi się poza tym, że ta faza nie jest łatwa dla drużyn, które przez cały sezon grały dobrze i przegrywały niewiele spotkań. Jeden gorszy dzień i rywalizacja mogła się odwrócić. To emocjonujący play-off, ale pozwala też na niespodzianki. Ostatecznie jednak pierwsza czwórka po rundzie zasadniczej awansowała do półfinału.

Co do pytania, to wydaje mi się, że przerwa dała trochę więcej zespołowi, który przegrał regularny mecz. Przede wszystkim dała czas, żeby pozbierać myśli i wrócić na właściwe tory. Team, który wygrał, wypadł nieco z rytmu. Jestem jednak ostatni do tego, żeby powiedzieć, że przegraliśmy złotego seta przez to, że wystąpiła wspomniana pauza. Mieliśmy wszystko w swoich rękach. Mogliśmy zdobyć dodatkowe dwa, trzy punkty w złotym secie. Zawsze można powiedzieć, że coś wybiło z rytmu. To nie jest usprawiedliwienie.


– Jakie wrażenie zrobiły na tobie słowa Damiana Schulza, który powiedział, że to może być jego ostatni sezon?
– Trochę mnie zdziwiły. Rozmawiamy o pewnych rzeczach, więc wiedziałem, jaka jest sytuacja Damiana. Mam jednak nadzieję, że było to powiedziane nieco w emocjach i koniec końców nie skończy kariery. Liczę na to, że znajdzie jakiś fajny klub. Gra bardzo dobry sezon. Szkoda by było, jeśli byłby jego ostatnim.

– Będziesz w kolejnym roku w Lublinie, prawda?
– Dokładnie tak. Przedłużyłem umowę cztery miesiące temu. Mam nadzieję, że w kolejnym sezonie będziemy szli cały czas w górę, tak jak do tej pory.

– Jesteś podekscytowany kolejnym sezonem ze względu na transfery, o których tak głośno?
– (śmiech) Na pewno! Nie mogę się doczekać kolejnego sezonu. Mam nadzieję, że trwające rozgrywki zakończymy na piątej lokacie, która da nam puchary. Przyszły sezon może być fajną sprawą i bardzo się cieszę na to, jak to wszystko może w nim wyglądać.

– Niezależnie od wszystko, marketingowo Bogdanka LUK Lublin bardzo dużo ostatnim czasie zyskała, prawda?
– Zgadza się. Wydaje mi się, że ostatnimi czasy powstało bardzo dużo artykułów na temat naszego klubu. Całe środowisko sportowe, siatkarskie w Lublinie jest bardzo zżyte i bardzo nam kibicuje. Często mamy halę wypełnioną po brzegi, kibice naprawdę mocno nas wspierają. Koniunktura związana z naszym klubem idzie mocno do przodu, a artykuły, czy to wszystko, co się działo ostatnimi czasy wokół naszego klubu, na pewno pomaga w tym, żebyśmy wchodzili na coraz wyższy poziom.

– Znalazłeś się na liście Nikoli Grbicia na sezon olimpijski. Jak przyjąłeś to powołanie?
– Bardzo się ucieszyłem, kiedy trener zadzwonił i poinformował mnie, że mam przyjechać na zgrupowanie i jestem w szerokiej kadrze. To na pewno duży zaszczyt i przyjemność, że będę mógł trenować w tak zacnym gronie i rozwijać się pod okiem serbskiego trenera. Zobaczymy na jak długo zostanę z grupą. Mam nadzieję, że pokażę się z dobrej strony i trener uzna, że można mi dać szansę w meczu.

– Czy były konkretniejsze informacje na temat twojej roli?
– Mogę powiedzieć tylko tyle, że na zgrupowaniu zjawię się 29 kwietnia i od tego momentu będę trenować. Co potem się wydarzy – czas najlepiej pokaże.

Czytaj również:
– Erik Shoji o sezonie Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: to "komiczna" część tych rozgrywek
– Nikola Grbić i powołania do reprezentacji Polski siatkarzy. Zastanawiające nieobecności i nowe twarze przed igrzyskami
– One powalczą o wyjazd do Paryża! Selekcjoner pogratulował... pytania

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także