{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Artur Boruc podsumował karierę. "Mogło być jeszcze... śmieszniej"

W lipcu miną dwa lata, od kiedy Artur Boruc zakończył piłkarską karierę. Były bramkarz był gościem audycji "Ludzie" w Programie Trzecim Polskiego Radia. W rozmowie z Wojciechem Zawiołą podsumował przygodę z futbolem. – Jestem niesamowicie dumny, chociaż patrząc z szerszej perspektywy mogło być śmieszniej i radośniej – ocenił 44-latek.
👉 "Boruc zagrał mecz, wziął prysznic i chciał się bić z 300 kibicami"
Artur Boruc przez lata był kluczową postacią reprezentacji Polski, błyszczał też m.in. w Legii Warszawa i Celtiku Glasgow. Zakończył profesjonalną karierę w wieku 42 lat, chociaż w przeszłości deklarował, że nie zamierza grać w piłkę zbyt długo.
– Przy tym co robiłem, chciałem też dobrze żyć. W taki sposób, jaki mi odpowiadał. Czasami było to sprzeczne z kanonem profesjonalizmu, ale taki byłem i starałem się tego nie zmieniać – zaznaczył były piłkarz w rozmowie z Wojciechem Zawiołą.
Były bramkarz został poproszony o porównanie swojego pojęcia o profesjonalizmie do podejścia Roberta Lewandowskiego. – Każdy z nas trochę inaczej podchodzi do swojego zawodu. Robert jest profesjonalistą w stu procentach, nie ma zbyt wielu momentów na rozluźnienie się i radzi sobie z tym świetnie, więc chylę czoła.
– Ja byłem troszeczkę innym sportowcem. Osobą, która potrzebowała rozładować napięcie w trochę inny sposób. Do obowiązków starałem się podchodzić uważnie, choć zdrowie nie zawsze pozwalało mi być aż tak zmotywowanym czy skoncentrowanym na treningu jak powinienem – dodał Boruc.
Zapytany, czy jego podejście było profesjonalne, odpowiedział: – Jeśli chodzi o lata dziewięćdziesiąte i dwutysięczne jeszcze to było w ramach profesjonalizmu, później na pewno troszeczkę mniej. Od 2010 roku świadomość piłkarzy w Polsce zmieniła się bardzo. Wszyscy zaczęli zmieniać podejście do zawodu, do piłki nożnej. Było coraz mniej hucznych imprez czy wyskoków. Wszyscy skoncentrowali się coraz bardziej na piłce, bo i piłka poszła do przodu. Coraz szybsza, coraz bardziej fizyczna... Dlatego też ludzie chcieli się do niego dostosować – podkreślił były golkiper.
– Właściwie się nie zmieniałem. Czułem, że inaczej wszystko funkcjonuje, ale starałem się brnąć tymi samymi torami, którymi jechałem dość długo. Jestem niesamowicie dumny, chociaż patrząc z szerszej perspektywy mogło być jeszcze śmieszniej i radośniej. Przy powrocie do Warszawy starałem się być bardzo profesjonalnym piłkarzem i myślę, że to troszeczkę mnie zblokowało w sensie tej radości i cieszenia się z życia, bo zależało mi na tym, żeby w domu było spokojnie, czysto i przyjemnie.
"Liść" od życia
65-krotny reprezentant kraju wyjaśnił również, dlaczego jego kariera potrwała tak długo. – To pokłosie tego, że w Bournemouth zacząłem grać trochę mniej, zacząłem siedzieć na ławce. To było trochę ułatwienie dla mnie, w treningu całkiem dobrze wyglądałem, głowa dojeżdżała, ale moje ciało nie do końca. To, że siedziałem na ławce i było trochę łatwiej pozwoliło dobrnąć do tego czasu, gdy wróciłem do Legii i starałem się wyglądać jak profesjonalny piłkarz. Trochę męczyłem się z piłką przez ostatnie kilka lat. Propozycja od Legii była na tyle konkretna, że postanowiłem spiąć się trochę i starać się sprostać wymaganiom – mówił.
Boruc opowiedział też o zmianie w sposobie myślenia dotyczącej planów po karierze. – Świadomość nabyłem w trakcie kariery, kiedy po Fiorentinie miałem okres, gdy nie miałem klubu. Na początku przebierałem w ofertach, nie były to najfajniejsze propozycje, ale mogłem pozwolić sobie na kręcenie nosem.
– Później po dwóch miesiącach, gdy biegałem gdzieś w parku, siedziałem na kanapie, brałem pod uwagę scenariusz, że to może być ostatni dzwonek dla mnie i mogę nie znaleźć tego klubu. Zacząłem myśleć, co będzie jak rzeczywiście nie będę już miał zastrzyku gotówki, który miałem do tej pory i zacząłem zastanawiać się nad moim życiem. Dostałem jeszcze angaż w Southampton i zaczęły się przyjemne momenty. Wtedy dostałem jednak "liścia" od życia, który dał mi do myślenia, że trzeba więcej robić z tym wszystkim – ujawnił.
Wyznał też, jak wygląda jego obecne życie. – Sposób na życie ciągle próbuję wdrożyć. Wtedy powstał pomysł na to, co bym chciał robić. Nie do końca to idzie, czasu jest zbyt wiele, brakuje tego reżimu treningowego. Ta decyzja (o zakończeniu kariery) była dość rozciągnięta. To było powolne meblowanie tego mieszkanka w taki sposób, w jaki chciałem. Jeszcze w czasach piłkarskich pozakładałem biznesy, które do teraz prosperują. Nie narzekam. Cały czas brakuje mi jednak szatni, atmosfery tam i trochę też, nazwijmy to, reżimu. Nie znaczy to, że jestem nieszczęśliwy – podkreślił.
***
PKO BP Ekstraklasa 2023/24, mecz 29. kolejki: Legia Warszawa – Śląsk Wrocław [szczegóły transmisji na żywo]
Kiedy mecz: niedziela, 21 kwietnia o godzinie 17:30
Gdzie i o której transmisja: od 16:40 w TVP Sport, TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej, Smart TV i HbbTV, od 17:05 w TVP 2
Kto skomentuje: Dariusz Szpakowski, Grzegorz Mielcarski
Prowadzący studio: Patryk Ganiek
Reporter: Maja Strzelczyk
Gość/ekspert: Robert Podoliński