{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Weteran znów błyszczy formą. Kibice widzą go w... pierwszym zespole
Jakub Kłyszejko /
Szymon Pawłowski w tym sezonie zdobył osiem bramek w drugiej lidze. Ostatnio pięknymi trafieniami zapewnił rezerwom Lecha Poznań punkt w starciu z drugą drużyną ŁKS-u Łódź. W niedzielę o 15:00 pierwszy zespół Kolejorza zagra na stadionie im. Władysława Króla. – Nie wybieram się na ten mecz (śmiech). Nie ma takich pomysłów ani planów. Skupiam się na drugiej lidze i swoich zadaniach, jakie mam – powiedział nam 17-krotny reprezentant Polski.
Lider powiększył przewagę. Sprawdź aktualną tabelę drugiej ligi
Jakub Kłyszejko, TVPSPORT.PL: – Patrząc na twój ostatni występ w Łodzi, można powiedzieć o kolejnej młodości czy mimo wszystko zbliżającym się "ostatnim tańcu"?Szymon Pawłowski, piłkarz drugoligowego Lecha II Poznań: – Nie chciałbym, żeby był ostatni. Za dobrze się czuję, aby kończyć. Piłka dalej sprawia mi dużo radości i staram się wykorzystać swoje momenty, kiedy mogę jeszcze pograć.
– Twój kontrakt z rezerwami Lecha wygasa z końcem czerwca. Chciałbyś, aby został przedłużony?
– Teraz najważniejsze dla nas jest utrzymanie. To cel, który został postawiony przed drugą drużyną. Mam kontrakt do czerwca. Niebawem usiądziemy z władzami akademii i podejmiemy decyzję. Patrząc na swoją dyspozycję i stan fizyczny, na pewno nie chciałbym jeszcze kończyć z piłką.
– Po zdobyciu bramek na stadionie ŁKS-u przypomniały się ekstraklasowe czasy? Jeszcze nie tak dawno regularnie grywałeś na takich obiektach.
– Sam mecz wyglądał trochę jak sparing, bo trybuny były puste. Sam stadion jest ładny, ale miałem okazję grać na nim jeszcze w pierwszej lidze z Zagłębiem Sosnowiec. Doskonale znałem ten obiekt.
– Druga liga to nie jest zbyt niski poziom dla ciebie? Kibice Lecha twierdzą, że w takiej formie powinieneś być w pierwszym zespole…
– Patrząc na mój PESEL i to, jak wszystko wygląda w piłce, przychodząc do drugiego Lecha, nie myślałem o tym, żeby przez rezerwy trafić do "jedynki". Skupiałem się na tym, jakie są moje zadania i co mogę dać tym młodym chłopakom. Chciałem im pomóc w rozwoju. Cieszę się, że ciągle dobrze się czuję. Piłka cały czas sprawia mi wiele radości. Trenuję z młodymi zawodnikami, którzy są szybcy, skoczni, żądni wygrywania, robienia kariery. Ciągle jestem wiodącą postacią w zespole i z tego jestem zadowolony.
– W ostatnim czasie nie było czasem rozmów o powrocie do pierwszego zespołu?
– Nie było żadnych takich rozmów. Nikt ze mną nie rozmawiał na ten temat, nie było takiego pomysłu. Nawet pół żartem, pół serio. Pierwszy zespół ma swoją kadrę, dobrych piłkarzy i pierwszeństwo ma młodzież.
– Dopytuję, bo Lech w niedzielę dokładnie na tym samym stadionie zagra z ŁKS-em.
– Nie wybieram się na ten mecz (śmiech). Nie ma takich pomysłów ani planów. Skupiam się na drugiej lidze i swoich zadaniach, jakie mam. Chcę pomagać doświadczeniem i umiejętnościami młodym chłopakom na boisku i poza nim.
– Jakie jeszcze są twoje zadania w rezerwach Lecha?
– Przede wszystkim mam wspierać młodzież i pomóc młodszym kolegom. Przeskok z juniora do seniora jest najtrudniejszy w piłce nożnej. Chcę z nimi dużo rozmawiać, wspierać ich w trudniejszych momentach, czasami wstrząsnąć niektórymi. Druga liga to piłka seniorska i powoli oni muszą wychodzić spod parasola. Chcę pomagać również na boisku, w takich sytuacjach, jak w meczu z ŁKS-em. Raz wchodzę z ławki, raz zaczynam od początku. Wszystko zależy od tego, jaka jest potrzeba w danym meczu.
– Kibice Lecha mogą być spokojni o kolejny młody narybek do pierwszego zespołu?
– Tutaj wszystko dynamicznie się zmienia. Teraz w formie jest jeden zawodnik, za dwa, trzy miesiące „wyskoczy” ktoś inny. Niektórzy dojrzewają szybciej, inni potrzebują więcej czasu. Wszystko jest bardzo dynamiczne. W czerwcu lub sierpniu ktoś inny może być w świetnej formie. Niedawno przyszedł do nas Kornel Lisman. Grał wcześniej w FASE Szczecin. Zagrał pół roku w drugiej lidze, pojechał na obóz i jest w pierwszym zespole. Doznał kontuzji więzadeł w kolanie, może otrzymał zbyt duże obciążenia, ale chłopak nagle zrobił ogromny postęp. W ciągu kilku miesięcy z zespołu juniorskiego trafił do pierwszej drużyny Lecha. Czasami tak to działa. Jedni muszą czekać dłużej, inni szybciej pokazują swoje umiejętności.