Niesamowity rollercoaster przeżyli kibice w Łodzi. Walczący o utrzymanie ŁKS jeszcze przed doliczonym czasem gry remisował z Lechem 2:2, ale ostatecznie... pozostał z niczym. Kolejorza, a być może także posadę trenera Mariusza Rumaka, uratował golem w końcówce Filip Marchwiński. Poznaniacy byli o krok od drugiej wpadki z rzędu.