| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Luquinhas potrafił zachwycać kibiców Legii Warszawa. Brazylijczyk ma za sobą grę w New York Red Bulls i Fortalezie, w której nie przebija się do podstawowego składu. Lekiem na zło ma być wypożyczenie do stołecznej drużyny. Czy była gwiazda będzie rozwiązaniem ich ofensywnych problemów?
Droga do sukcesu Luquinhasa nie była usłana różami. Jako nastolatek musiał spać na lotnisku, gdy agent porzucił go bez jedzenia i biletów. Na początku przygody w Portugalii mieszkał w jednym mieszkaniu z trzynastoma innymi zawodnikami. Transfer do Legii Warszawa przyśpieszył karierę Brazylijczyka.
Luquinhas od nowego sezonu znów ma występować przy Łazienkowskiej, choć jeszcze dwa lata temu zanosiło się na definitywny koniec współpracy. – Odejście z Legii było jedyną słuszną decyzją – mówił po transferze do New York Red Bulls. Brazylijczyk ma być nadzieją Wojskowych na zwiększenie kreatywności i potencjału ofensywnego. O ile w Stanach Zjednoczonych filigranowy 27-latek miał niezły czas i regularnie występował w podstawowym składzie, tak ostatnie miesiące po przenosinach do Fortalezy trudno nazwać udanymi.
Przez ponad dwa lata w Legii Luquinhas rozegrał 110 meczów. W tym czasie strzelił dwanaście goli i miał 18 asyst. Brazylijczyk występował przede wszystkim jako skrzydłowy, ale z czasem zaczęto go też ustawiać w roli ofensywnego pomocnika. Ofensywny piłkarz pożegnał się z Łazienkowską po wydarzeniach w autokarze, kiedy gracze Wojskowych zostali zaatakowani przez własnych kibiców. Luquinhas jeszcze zimą został kapitanem Wojskowych, a opaskę przekazał mu trener Aleksandar Vuković.
Brazylijczyk nie był kapitanem Legii zbyt długo. Luquinhas wyprowadził Wojskowych na boisko raptem w jednym sparingu, ale wciąż szukał opcji transferu. Zainteresowana była Fortaleza, ale najlepsze warunki finansowe przedstawił klub z Nowego Jorku. Amerykanie zapłacili trzy miliony dolarów, a sam piłkarz był zachwycony opcją pożegnania z Warszawą i grą w MLS.
Piłkarz sprowadzony przez Legię z Vilafranquense przeniósł się do USA i mógł liczyć także na znaczącą podwyżkę. Brazylijczyk zarabiał w MLS ponad 1,1 miliona dolarów w ramach podstawowej umowy. Przez większość pobytu w Stanach Zjednoczonych mógł liczyć na miejsce w podstawowym składzie.
Luquinhas zagrał w klubie spod znaku byka w 70 spotkaniach, w których zdobył dziesięć bramek i miał czternaście asyst. W nowym zespole znów pokazywał swoje najmocniejsze strony: drybling, dynamikę czy umiejętność wywalczenia fauli blisko bramki przeciwników. Jeszcze w Legii był zawodnikiem, który najczęściej w lidze padał na murawę i zyskiwał rzuty wolne dla swojej ekipy.
27-latek zdobył uznanie w USA, choć nie stał się gwiazdą ligi. Oddawał średnio 1,58 strzału na mecz. Podtrzymywał też statystykę dryblingu, gdzie mijał rywali ze skutecznością 61,8 procent. Regularnie pracował też w defensywie, zaliczając ponad dwa przechwyty/mecz. Po poprzednim sezonie Luquinhasa ponownie chciała pozyskać brazylijska Fortaleza. Finalnie doszło do porozumienia, a Amerykanie otrzymali ponad dwa miliony euro. W kuluarach mówiło się, że dodatkowe środki zostały zapisane w łatwych do realizacji bonusach.
Fortaleza szukała wzmocnień w związku z dodatkowymi środkami, które zostały wpompowane w klub. Luquinhas miał być piłkarzem, który wspomoże zespół jako ofensywny pomocnik. Piłkarz otrzymał też lekką podwyżkę pensji w porównaniu do gry w Nowym Jorku. Dodatkowo miał to być wyjątkowy czas dla 27-latka, który w swoim kraju grał w piłkę jedynie na poziomie juniorskim.
– Widzimy go głównie w środku pola, jako "dziesiątkę". Ma międzynarodowe doświadczenie i niektórzy uważają go za czołowego pomocnika MLS poprzedniego sezonu. Na pewno będzie nam potrzebny do zwiększenia pola manewru w składzie, bo mamy za sobą 78 meczów w poprzednim roku – komentował jego transfer Marcelo Paz, dyrektor generalny Fortalezy.
– Transfer do Fortalezy to spełnienie moich marzeń z dzieciństwa. Zawsze chciałem grać w lidze brazylijskiej, blisko mojej rodziny. Strasznie się cieszę, że mogę występować w tym klubie – podkreślał sam Luquinhas, który rozpoczynał przygodę z nowym klubem od… zaległości. – Sezon w MLS skończył się kilka tygodni temu. Byłem na wakacjach i co prawda trenowałem, ale na pewno nie jestem gotowy na sto procent – podkreślał.
Czas spędzony w Fortalezie nie układa się jednak idealnie dla Luquinhasa. Lokalni dziennikarze zaczęli wspominać o błędzie w kontekście transferu byłego legionisty. 27-latek rozegrał do tej pory raptem dziesięć meczów, a na boisku spędził tylko 229 minut. W tym czasie obejrzał jedynie żółtą kartkę. Pomocnik przegrywa rywalizację z innymi zawodnikami i pojawiał się na murawie głównie w lokalnych rozgrywkach. Obecnie rozpoczęła się liga krajowa, ale dla Luquinhasa nie było nawet miejsca w kadrze meczowej.
Brazylijskie media ganiły Luquinhasa, że nie da się odnotować jego dobrego występu. – Wciąż go poznajemy, a dodatkowo musi rywalizować o miejsce w składzie. Możliwe, że znajdzie się odpowiedni moment, by zagrał więcej. Mamy wiele rozgrywek, w których skorzystamy z innych opcji – mówił kilka dni temu Juan Pablo Vojvoda, szkoleniowiec Fortalezy. – Jest szansa na naprawę błędu. Niech trafi do Legii i spisuje się jak najlepiej, wtedy warszawski klub może sprawić, że odzyskane zostaną pieniądze. W jego umowie będzie opcja wykupu za 1,5 miliona euro – mówił ostatnio na YouTube vloger zajmujący się klubem na kanale Bora Leao.
W tej chwili Luquinhas legitymuje się skutecznością wszystkich akcji w Brazylii na poziomie 55 procent. Wymienił 73 podania, z których 81 procent trafiło do partnerów. Pomocnik wygrał też 44 procent pojedynków z rywalami oraz oddał dwa strzały. Wystarczyły na dobrą sprawę trzy miesiące, by Luquinhas zaczął poszukiwania nowego klubu.
Wiele wskazuje na to, że latem dołączy do Legii i ponownie będzie prezentował się warszawskiej publiczności. Brazylijczyk ma trafić do Polski na roczne wypożyczenie z opcją wykupu. Jego obecna umowa z Fortalezą obowiązuje do 31 grudnia 2027 roku. Wcześniej stało się jasne, że Wojskowi pozyskają też defensywnego pomocnika. Claude Goncalves trafi na Łazienkowską z wolnego transferu po wygaśnięciu kontraktu z Łudogorcem Razgrad.