| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe
BKS Bielsko-Biała we wtorkowy wieczór sięgnął po brązowy medal mistrzostw Polski. Co nie jest regułą w polskim sporcie, klub zarządzany jest przez kobietę, wielokrotną reprezentantkę Polski Aleksandrę Jagieło, która wyprowadziła go na prostą. Wiele osób wymienia ją jako jedną z podstaw sukcesu.
Każdy fan siatkówki w Polsce ma świadomość, jak istotnym dla tej dyscypliny klubem jest BKS Bielsko-Biała. To ośmiokrotny złoty medalista mistrzostw Polski, który swego czasu toczył wyjątkowo emocjonujące batalie z Muszynianką Muszyna. Przez ostatnie lata jednak mu się nie wiodło. Ostatnim medalem, po które sięgnęły bialanki, był brąz w sezonie 2010/2011. Przez kolejne lata klub spadał w klasyfikacji. Najniżej był na ósmym miejscu Tauron Ligi. Dotyczyło to zmagań 2014/2015 oraz 2021/2022.
Wiele czasu w drużynie spędziła Aleksandra Jagieło, mistrzyni Europy w siatkówce z 2003 i 2005 roku. W klubie grała w latach 1999–2004, a także kończyła w nim karierę zawodniczą w sezonie 2017/2018. "Emerytowana" przyjmująca w latach 2018-2020 była dyrektorem sportowym klubu, natomiast 7 marca 2020 roku w trakcie sezonu 2019/2020 została jego prezeską.
Od początku założeniem Jagieło odnośnie do prowadzenia klubu była transparentność, przede wszystkim finansowa. W jednym z wywiadów dla TVPSPORT.PL prezeska przyznała, że zdarzyło jej się przepraszać za nie swoje długi.
– Postawiłam sobie za punkt honoru, że zawsze będę w porządku stosunki do sztabu i zawodniczek. Szczególnie pierwsze dwa lata były dla mnie z tego punktu widzenia bardzo trudne. Pamiętam, że na początku jednego z sezonów musiałam stanąć przed drużyną i powiedzieć, że nie mam pieniędzy. To była jedna z najtrudniejszych sytuacji w mojej pracy – powiedziała. – Przepraszałam wtedy za coś, co nie było przeze mnie spowodowane, to nie były moje błędy. Byłam uczciwa, powiedziałam, że pieniądze będą za miesiąc i robiłam wszystko, by tak się stało. Jeśli pojawiały się inne przesunięcia, robiłam to samo – szłam, przepraszałam i prosiłam o cierpliwość. Zawsze dotrzymywałam słowa – podkreślała Jagieło.
Uczciwość popłaciła. W Bielsku-Białej nie ma osoby, która narzekałaby na organizację siatkarskiego BKS. Wręcz przeciwnie, podkreśla się, że chce się w nim grać. – Stworzyłyśmy tak rodzinną atmosferę... Czujemy ogromne wsparcie od wszystkich. W tym klubie można się skupiać tylko na siatkówce. Co więcej, chce się tu grać nie tylko dla siebie, ale i dla koleżanek i całego środowiska – powiedziała nam po zdobyciu brązowego medalu mistrzostw Polski Julia Nowicka, rozgrywająca i kapitan BKS Bielsko-Biała.
Drogę Jagieło do sukcesu z klubem (przypomnijmy, że poza brązowym medalem w tym sezonie sięgnął po Puchar Polski) należy docenić, bo nie była łatwa. W końcu była kobietą w zdominowanym przez mężczyzn świecie. Przyznawała, że kiedy zaczynała pracować na nowym stanowisku czuła się niepewnie, ale na duchu podnosiła ją jej mama, która podkreślała, że ta jest "w czepku urodzona".
– Pojechałam na pierwsze spotkanie prezesów i czułam się niepewnie. Przecież przed chwilą spotykałam się z tymi osobami będąc zawodniczką! Z czasem się jednak zaadaptowałam. Niezmiennie jednak koncentrowałam się na realizacji celów, a nie na tym, by się wpasować – podkreśliła w TVPSPORT.PL.
Wiedziała też, że wiele osób nie wierzyło, że cokolwiek wie o byciu prezeską. – Przyjęłam zasadę, że nikogo nie będę uświadamiać co będę robić. Po prawie dwóch latach rezultaty są widoczne. Nie muszę nikomu nic udowadniać. Moja praca się broni – mówiła nam w 2022 roku.
Potwierdzają to też siatkarki. – Ola Jagieło robi świetną robotę jako prezeska – dodała Julia Nowicka.
Brązowy medal mistrzostw Polski, który BKS zdobył w 2011 roku, oglądałam z pozycji kibicki w hali. Nie miałam jeszcze wtedy świadomości, że kolejne lata dla klubu będą tak trudne, i że czeka go mozolna walka o powrót na szczyt. Tegoroczny sukces drużyny z mojego rodzinnego miasta i jednocześnie zespołu, który scalił mnie z siatkówką zawodowo, przyjęłam więc z dużą dozą wzruszenia.
Co najdłużej zapamiętam z tego wieczoru? Uśmiechniętą od ucha do ucha Aleksandrę Jagieło, która przed i po odebraniu medali ściskała się z każdą osobą w hali. Kiedy do mnie podeszła wykrzyknęła tylko: "Aaa, udało się!". Odpowiedziałam więc żartobliwie, że do przywrócenia temu klubowi sukcesu chyba potrzeba było kobiety u sterów. Ze śmiechem odpowiedziała błyskawicznie: "Chyba masz rację!".
Czytaj również:
– Marcin Komenda powołany do reprezentacji Polski siatkarzy. Czy dostanie szansę od Nikoli Grbicia?
– Nie dostali zgody na transfer. Zabrakło mniej niż... trzy procent
– Skandaliczne słowa kierowane do Jurija Gladyra. Środkowy Jastrzębskiego Węgla: to zabolało najbardziej