Reprezentacja Polski w czerwcu wystąpi na Euro 2024. Drużyna Michała Probierza w fazie grupowej zmierzy się z Holandią, Austrią oraz Francją. Andrzej Juskowiak nie ma pewności, czy nie zobaczymy drużyny narodowej grającej tak, jak podczas mundialu w Katarze. – To byłoby przykre i oznaczałoby, że po dwóch latach nic się nie zmieniło – podkreślił w rozmowie z TVPSPORT.PL były napastnik biało-czerwonych i król strzelców igrzysk olimpijskich 1992.
👉 Kiedy kolejne mecze reprezentacji Polski w 2024 roku? Sprawdź terminarz!
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Dokładnie za dwa miesiące, 25 czerwca, reprezentacja Polski będzie kończyć rywalizację w fazie grupowej Euro. Jakie są dziś pana przeczucia przed występem biało-czerwonych?
Andrzej Juskowiak: – Mam obawy. Nie można myśleć wyłącznie pozytywnie i mówić, że będzie tylko lepiej, bo trzeba wziąć pod uwagę to, co działo się do tej pory. Bywały momenty, w których wydawało się, że coś drgnęło i zrobiliśmy krok w przód, po czym w kolejnym spotkaniu wracaliśmy do punktu wyjścia. Nie powiem nic odkrywczego, jeśli stwierdzę, że kluczowy będzie pierwszy mecz z Holandią. Stwierdziłbym nawet, że łatwiej będzie pokonać właśnie Holandię niż Austrię, chociaż oba zadania są bardzo wymagające. Dobry występ w pierwszym starciu mógłby zmienić postrzeganie reprezentacji. Długo czekamy na wygraną z rywalem z najwyższej półki w meczu stawkę.
– Co jest dla pana największym mankamentem w grze reprezentacji?
– Skuteczność, bo mecz z Estonią nie może zamazać nam obrazu. Mamy lidera w postaci Roberta Lewandowskiego, ale wciąż mamy problem, by strzelić dwa-trzy gole w spotkaniu z europejskimi średniakami. Wszystko zbyt mocno kręci się wokół "Lewego", więcej odpowiedzialności muszą wziąć na siebie pozostali. Im dłużej trwa taki okres, tym bardziej wpływa to na brak pewności siebie. Zdecydowanie więcej wymagałbym od graczy środka pola, a także od wahadłowych, którzy w przypadku gry z kontrataku potrafią jeszcze stworzyć zagrożenie, ale problem pojawia się, gdy trzeba zagrać atakiem pozycyjnym.
– Skoro jesteśmy przy temacie pewności siebie. Mecz z Walią podniósł wiarę zawodników we własne umiejętności?
– Na pewno jest to fundament, na którym można zacząć coś budować. Trzeba jednak zachować chłodną głowę i spojrzeć z dystansem na to, co zaprezentowaliśmy w Cardiff. To był wyrównany mecz, w którym rzadko zagrażaliśmy bramce rywali. Oczywiście, należy to docenić. Ważne teraz będzie to, by postawić na stabilizację i wystawić taki sam lub bardzo zbliżony skład w kilku meczach z rzędu. Biorąc pod uwagę ustawienie preferowane przez Michała Probierza, "złapanie" automatyzmów przez piłkarzy ma duże znaczenie.
– Powiedziałby pan, że powoli kształtuje się prawdziwa drużyna?
– Wszystko jest w budowie. Nadal brakuje mi wyraźnych liderów, takich jak wcześniej Kamil Glik czy Grzegorz Krychowiak. W każdej formacji powinniśmy mieć lidera. Nasi zawodnicy prezentują niezły poziom, ale to za mało. Na razie wszyscy skupiają się przede wszystkim na tym, by wywiązywać się ze swoich obowiązków, lecz niektórzy powinni też stać się liderami tego zespołu. Dobrym przykładem jest Nicola Zalewski, który od pewnego czasu ma kłopot z regularną grą w podstawowym składzie w klubie. Gdy jednak przyjeżdża na mecze kadry, wyróżnia się i prezentuje wysoki poziom. Byłoby dobrze, gdyby w takim samym kierunku podążyli również inni reprezentanci.
– Wiele mówi się o braku lidera w defensywie. Mijają miesiące, a nikt nie jest w stanie zastąpić Glika. Jak to wytłumaczyć?
– Może być to spowodowane tym, że od pewnego czasu zaczęliśmy szkolić stoperów bardziej pod kątem umiejętności technicznych, po to, by potrafili rozgrywać piłkę, a mniejszy nacisk położyliśmy na to, by potrafili oni skutecznie walczyć i przerywać ataki przeciwników. Popatrzmy na czołowe kluby i Antonio Ruedigera, Virgila van Dijka, do niedawna Sergio Ramosa czy Giorgio Chielliniego... Cenieni stoperzy nigdy nie byli miłymi facetami, a raczej piłkarzami, z którymi kontakt oznaczał dla napastników ból. Pod tym względem nasi obrońcy są zbyt delikatni. Oczywiście, dzisiaj potrzebny jest też ktoś, kto rozegra piłkę, ale równie niezbędna jest obecność kogoś, kto będzie potrafił "przyostrzyć" i uprzykrzyć życie rywalom.
– Widzi pan kandydata do roli lidera w obronie?
– Taką osobą mógłby być Bartosz Salamon, który już pokazał się w reprezentacji z dobrej strony. Widać po nim, że to naturalny lider, który mógłby też dyrygować poczynaniami kolegów. Wracając do roli takiego przywódcy, jakim był chociażby Glik, warto zaznaczyć, że to piłkarze, którzy wielokrotnie byli gotowi zrobić więcej, niż do nich należy. Tacy gracze często są gotowi odpuścić krycie swojego zawodnika po to, by naprawić błąd kolegi. To nie zawsze może się udać, co oznacza, że potem taki piłkarz narażony jest na krytykę. Wolę jednak takiego stopera, który zaryzykuje i spróbuje ratować drużynę, niż takiego, który zostanie przy swoim zawodniku i powie: "to nie był mój człowiek do pilnowania". On będzie miał "czyste papiery", ale reprezentacja straci gola.
– Za co należy pochwalić Michała Probierza?
– Selekcjoner nie miał dużo czasu, jedyne, co mógł zrobić, to tchnąć w ten zespół wiarę i przekonanie, że możemy to zrobić. Tak właśnie się stało. Rzuty karne to wielkie obciążenie psychiczne, ale nasi piłkarze wykonywali je świetnie. Uważam, że podejście trenera i jego osobowość miały tutaj znaczenie. Nie zawsze potrafiliśmy utrzymać koncentrację i dowieźć wynik do końca w ważnym spotkaniu, a w Cardiff pokazaliśmy, że jesteśmy mocni mentalnie i nie pękliśmy.
– Co do czekającego nas Euro i rywali, z którymi zagramy w grupie. Myśli pan, że znów możemy zobaczyć reprezentację grającą tak, jak podczas mundialu w Katarze?
– Obawiam się tego. Może zdarzyć się tak, że klasowi rywale nas stłamszą i nie dadzą innej możliwości, niż głęboka obrona. Nie chciałbym jednak, żeby głównym założeniem reprezentacji było oddanie piłki przeciwnikom i skupienie się na defensywie. To byłoby przykre i słabe oraz oznaczałoby, że po dwóch latach nic się nie zmieniło. Chyba nikt z nas nie chciałby ponownie usłyszeć zagranicznych komentarzy o tym, że gramy ultradefensywnie. Przesadnie defensywna taktyka zabija morale zawodników. Pamiętam słowa Grzegorza Krychowiaka po meczu z Chile, tuż przed mistrzostwami świata, gdy mówił, że będziemy grali brzydko, bo to daje efekt. Nie sądzę, by sam naprawdę był o tym przekonany. Chcemy oglądać inną reprezentację, co nie oznacza, że mamy przesadzić w drugą stronę i zagrać zbyt ofensywnie. Kadra to jednak nasza wizytówka, musimy o tym pamiętać.
– Brak wielkiej presji nam pomoże?
– To powinno pomóc, bo pompowanie balonika nigdy nam nie sprzyjało. Musimy patrzeć realnie na to, z kim zagramy, ale nie możemy prowadzić narracji, w której na pewno przegramy z Holandią i Francją, ale powinniśmy wygrać z Austrią, bo ten przeciwnik nie ma w składzie aż takich gwiazd. Spójrzmy, jak wyrównane są dzisiaj mecze. W żadnym nie można przekreślać naszych szans i tak samo nie mamy prawa dopisywać sobie trzech punktów przed żadnym spotkaniem. Przy klasie tych przeciwników może zdarzyć się również tak, że rozegramy najlepszy turniej od dawna, a wrócimy do domu po trzech meczach. Należy dokonać rozsądnej oceny występu biało-czerwonych. Nie można mówić, że nie ma żadnych oczekiwań, ponieważ kibic ma prawo wymagać i powinien mieć jakąś więź z zespołem. Jeżeli fani są źli na grę kadry, to nie jest to najgorszy stan. Najgorsze byłoby zobojętnienie kibiców, którzy przestaliby darzyć reprezentację jakimkolwiek uczuciem. Musimy zrobić wszystko, by tego uniknąć.
– Po ostatnim meczu fazy grupowej z Francją będziemy dumni z reprezentacji?
– Mam taką nadzieję. Poprzednie mistrzostwa Europy popsuła pandemia koronawirusa, dodatkowo turniej był rozsiany po całej Europie. Teraz Euro odbędzie się tuż za naszą granicą, spotkania będą rozgrywane w jednym kraju, dzięki czemu będziemy czuć tę atmosferę święta. Wspomniałem już o swoich obawach, ale trzeba spróbować. Musimy pojechać tam optymalnie przygotowani. Wtedy być może sprawimy niespodziankę.
👉 Probierz może wziąć debiutanta na Euro 2024!
👉 Probierz ubolewa nad formą kadrowicza. "Mógłby nam wiele dać"
👉 Euro 2024: szpital u rywali! Gwiazdy walczą z czasem
👉 Euro 2024 w Telewizji Polskiej. Sprawdź terminarz meczów!
Następne
2 - 1
Polska
1 - 1
Albania
2 - 0
Cypr
0 - 4
Austria
3 - 0
Andora
8 - 0
Malta
4 - 3
Walia
0 - 1
Norwegia
2 - 1
Gibraltar
5 - 1
Czechy
14:00
Walia
16:00
Turcja
16:00
Malta
18:45
Belgia
18:45
Irlandia Północna
18:45
Hiszpania
18:45
Polska
18:45
Niemcy
18:45
Białoruś
18:45
Azerbejdżan