Przejdź do pełnej wersji artykułu

Śląsk – Ruch niczym… mecz Realu! Wszystko przez sędziego

Rafał Rostkowski / 2024-04-27 20:27 Wojciech Myć przerwał akcję Śląska, gdy Patrick Olsen był przy piłce (fot. PAP)

Niewiele brakowało, a błąd sędziego Wojciecha Mycia byłby tak samo niefortunny dla meczu Śląsk – Ruch, jak decyzja arbitra Jesusa Gila Manzano dla meczu Valencia – Real Madryt, który zakończył trzy sekundy przed golem dla królewskich. Żaden sędzia nie powinien kończyć pierwszej ani drugiej połowy meczu, gdy piłkarz oddaje strzał na bramkę czy choćby składa się do oddania strzału.

CZYTAJ TEŻ: Jesus Gil Manzano. Sędzia, który minął się z powołaniem

Była końcówka pierwszej połowy meczu Śląsk Wrocław – Ruch Chorzów. Walczący o mistrzostwo Polski gospodarze przegrywali 0:2. Sędzia doliczył minutę. Gdy mijała dokładnie 60. sekunda doliczonego czasu, dośrodkowana piłka leciała w kierunku pola karnego. Gdy odbita po dwóch sekundach spadała obok Miłosza Kozaka, ten odbił ją klatką piersiową w taki sposób, że znalazła się pod nogami Patricka Olsena, który znalazł się z sytuacji bardzo korzystnej do oddania strzału. Wtedy sędzia Wojciech Myć gwizdnął. Piłkarz Śląska oddał strzał, ale bez przekonania, bo słyszał ten gwizdek i wiedział, że gol i tak nie zostałby uznany.

To był zły moment na zakończenie pierwszej połowy spotkania. Arbiter albo powinien gwizdnąć natychmiast po wybiciu piłki z pola karnego, albo powinien poczekać na zakończenie fazy akcji, która ciągle mogła jeszcze zakończyć się bramką.

Sędzia Wojciech Myć w ostatnich paru latach zrobił wyraźne postępy i prezentuje już poziom odpowiedni do prowadzenia meczów w Ekstraklasie, jednak w tym przypadku nie przewidział możliwego rozwoju sytuacji i w efekcie odebrał Śląskowi okazję do zdobycia bramki kontaktowej tuż przed przerwą.

Śląsk przegrał z Ruchem 2:3.