| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Górnik Zabrze pokonał w Łodzi ŁKS (4:1) i awansował na drugie miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy. Oto, co powiedzieli po sobotnim spotkaniu trenerzy Marcin Matysiak i Jan Urban.
Kolejna wpadka Śląska. "Może przerosła nas stawka"
Marcin Matysiak (trener ŁKS): – Górnik zagrał, jakby zwierzyna dopadła ofiarę. Nie dała jej żadnych szans. Myślę o wykorzystaniu naszych błędów. W pierwszej połowie utrzymywaliśmy się przy piłce, ale brakowało nam przyspieszenia, wygranych pojedynków jeden na jeden, otwierającego podania. Chcieliśmy grać odważnie, zdecydowanie.
W drugiej części chcieliśmy odrobić straty ale za łatwo traciliśmy piłkę. Zagraliśmy przeciętne spotkanie. To był nasz ostatni "finał", który dla nas wiele znaczył. Nie ma się co oszukiwać, już nie mamy szans na utrzymanie się w lidze. Przykro mi, biorę odpowiedzialność na siebie.
Jan Urban (trener Górnika): – Dużo rozmawialiśmy o tym, w jaki sposób podejść do tego spotkania z drużyną z dołu tabeli. Takie mecze są pułapką. Udało się zmobilizować drużynę na tyle, że naprawdę dobrze weszła w mecz.
Graliśmy dobrze, strzeliliśmy bramki i wygraliśmy mecz, by podtrzymać marzenia. Cieszymy się, kiedy stadion jest pełny. To piękny widok, kiedy kibice się cieszą. Myślę, że drużyna zaoferowała naprawdę fajne widowisko, akcje, gole, a o to w tym wszystkim chodzi.
Byłem zły po straconym golu, goście mieli jeszcze jedną sytuację i mogliśmy sobie skomplikować życie. Liczą się fakty, zdobyliśmy czwartego gola i zamknęliśmy mecz.
Kiedy mówimy o presji sportowej, to przecież nie na nas stawiali bukmacherzy przed sezonem, że zagramy w europejskich pucharach. Mamy dużo do wygrania, zrobimy wszystko, by to wykorzystać i zakończyć sezon na jak najwyższym miejscu. Presja to była rok temu, kiedy były nieprzespane noce, główkowanie. Górnik mógł być gdzie indziej, niż dziś.
Nie ma co ukrywać, jest bałagan. Nie ma w klubie dyrektora sportowego, prezesa. Coś musimy zrobić, spotkać się z władzami miasta. Trzeba podejmować mnóstwo bardzo ważnych decyzji, kto zostanie, kto odejdzie, ile mamy środków. Jeśli tego nie zrobimy, to pogramy sobie teraz w czubie tabeli, a w kolejnym sezonie ze "ściśniętymi pośladkami" będziemy szli od meczu do meczu.