{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Iga Świątek zrobiła sobie z meczu z Sarą Sorribes Tormo trening. Spacerek do ćwierćfinału

Iga Świątek w niezwykle dominującym stylu rozprawiła się z Sarą Sorribes Tormo w walce o ćwierćfinał turnieju WTA 1000 w Madrycie. Hiszpanka to 55. rakieta świata, ale nie miała absolutnie nic do powiedzenia i skończyło się 6:1, 6:0.
Swego czasu ograła Świątek. Teraz ogłosiła koniec kariery
Czytaj też:

Świątek najlepsza na mączce w XXI wieku!
Rywalka Świątek to typ zawodniczki, która umie osiągnąć przewagę fizyczną nad rywalkami w trakcie długo trwających meczów. Ma doskonałą kondycję, tyle że Polka nie dała jej się nią wykazać w bezpośrednich meczach.
W trzech wcześniejszych starciach Sorribes Tormo nie tylko nie ugrała nawet seta, ale w sumie zwyciężyła raptem jedenaście gemów. Co więcej, wcześniej nie mierzyły się na mączce, którą Polka tak kocha.
Świątek potrenowała skróty i woleje
Na starcie co prawda dość łatwo dała się przełamać, ale to był jedyny przegrany przez nią gem w meczu. Oprócz szóstego i siódmego, pozostałe łatwo padały jej łupem. Świątek grała na takim luzie, że partię zakończyła dropszotem, który przecież zdecydowanie nie należy do jej firmowych zagrań.
Nieraz zdarzają się mecze, w których Polka nie zaprezentuje ani jednego skrótu, tymczasem w poniedziałek a początku drugiej partii popisała się kolejnym. Do tego skutecznym. Co więcej, Polka zaczęła chodzić do siatki, a mecz zdecydowanie bardziej przypominał gierkę treningową niż starcie o ćwierćfinał prestiżowego turnieju.
Oczywiście nie w wykonaniu Hiszpanki, bo ta na pewno się starała, tyle że niewiele mogła. Najlepiej obrazuje to jej dorobek z pierwszych czterech gemów drugiego seta – wygrana... jedna piłka!
Później było niewiele lepiej, stąd druga partia skończyła się do zera. W ćwierćfinale Polka zagra z Beatriz Haddad Maią.