Tumult na trybunach, kibicowskie oprawy, smutek przegranych i wielka radość triumfatorów Pucharu Polski. Na PGE Narodowym pojawiło się 47 506 fanów, którzy mocno zaznaczyli swoją obecność na stołecznym stadionie.
Przed każdym finałem Pucharu Polski pojawiają się doniesienia dotyczące tego, że na trybunach PGE Narodowego zabraknie kibiców. Nie inaczej było przed spotkaniem Pogoni Szczecin z Wisłą Kraków. Fani obu drużyn weszli jednak na stadion, a potem dodali kolorytu rywalizacji o trofeum.
Spokój na PGE Narodowym
Od rana przy głównych stołecznych arteriach dało się dostrzec wielu policjantów. Co jakiś czas przez Warszawę przejeżdżały kolejne konwoje z kibicami Wisły czy Pogoni ochraniane przez służby mundurowe. Fani obu drużyn walczących o trofeum gromadzili się w stolicy od ranach. Dookoła PGE Narodowego dało się dostrzec wiele osób wspierających Portowców, którzy korzystali z uroków okolicznych barów i kafejek.
W drodze na stadion zdecydowanie łatwiej było dostrzec kibiców Pogoni. Granatowo-bordowe barwy były łatwo zauważalne w Warszawie. Co prawda głównie w centrum, ale to stamtąd było najbliżej na miejsce rozgrywania spotkania. Od czasu do czasu dało się też dostrzec kibiców Wisły, którzy byli jednak w stolicy dyskretniejsi z okazywaniem barw. Nie zmienia to faktu, że wszyscy zmierzali na PGE Narodowy właściwie ramię w ramię.
Wiele działo się też od poranka na PGE Narodowym. To tam fani obu drużyn szykowali już swoje oprawy. Organizatorzy sprawdzali za to nagłośnienie i stan gotowości do przyjęcia dużych grup kibiców obu zespołów. Budujące były obrazki dookoła wejść na trybuny – teoretycznie – neutralne. Fani Pogoni i Wisły często wchodzili tymi samymi wejściami. Nie było negatywnych emocji, panowała neutralność, a przede wszystkim spokój. Jeśli przed meczem pojawiały się obawy o zachowanie kibiców, to większych animozji po prostu nie było.
Ujmujący był za to pewien obrazek uchwycony przez jednego z kibiców Pogoni. Fan Portowców pomagał w wejściu po schodach pewnej pani w barwach Białej Gwiazdy. Jeśli szukać ideałów, to właśnie to była jedna z pięknych chwil czwartkowego.
Wisła i Pogoń przygotowały oprawy
Kibice obu drużyn nie poświęcali sobie praktycznie żadnej uwagi. Doping na stołecznym obiekcie skupiał się na wsparciu dla własnych zespołów. Już przed meczem fani przygotowali po jednej oprawie. Wiślacy wspominali przeszłość i podkreślali, że ich drużyna jako pierwsza w historii zdobyła Puchar Polski. Portowcy przypominali za to datę powstania swojego klubu i zaprezentowali kartoniadę w granatowo-bordowych barwach z hasłem "w naszych sercach tylko Pogoń jest".
Przed przerwą fani Pogoni ponownie ściągnęli uwagę widzów na swoją trybunę. Na górnej części ich sektora pojawił się gry. Niżej wywieszono hasło "nasz charakter siłą jest”. Wszystkiemu towarzyszyła pirotechnika. Race wykorzystali też kibice Wisły na początku drugiej połowy. Te miały być ozdobą oprawy głoszącej, że fundamentem klubu są fani.
Wiślacy akurat prezentowali swoją trzecią oprawę z hasłem "Viva La Wisła", gdy to szczecinianie zdobyli bramką za sprawą pewnego wykończenia Kolourisa. To sprawiło, że po stronie Białej Gwiazdy zrobiło się ciszej. Szczecinianie także szykowali się do kolejnej choreografii z nazwą swojego klubu, ale gol Greka doprowadził wówczas do euforii na stadionie.
Piłkarze Pogoni zaczęli celebrować radość z gola tuż przed ławką Wisły, a wręcz w jej strefie technicznej. W pewnym momencie któryś z rezerwowych rzucił w kierunku szczecinian bidonem. To wywołało chwilowe emocje, ale i szybko zostało też spacyfikowane przez sędziów, którzy nie pozwolili, by sprawy wymknęły się spod kontroli.
Festiwal frustracji i… ładnego gestu
Fani Portowców przygotowywali oprawę z nazwą swojego klubu i kolejną porcją środków pirotechnicznych. Te zostały odpalone przez kibiców już w momencie, w którym szczecinianie prowadzili 1:0. Doping wciąż trwał, ale była to ostatnia prezentacja na trybunach. Na trybunach trwało szykowanie się do ostatniego gwizdka sędziego i radości. Rezerwowi i część sztabu Pogoni schodziła na murawę z trybun, gdy… Wisła wyrównała.
Kiedy Pogoń strzeliła, cicho zrobiło się po wiślackiej stronie stadionu. To samo wydarzyło się na sektorach Portowców po wykonującym trafieniu. Można było mieć wrażenie, że fani szczecińskiego klubu mocno odczuli wyrównujące trafienie. Bramka na 2:1 dla Białej Gwiazdy była kolejnym ciosem. Nie trudno było dostrzec twarze skryte w dłoniach i wielki smutek. To nie zmieniło się już praktycznie do zakończenia spotkania.
Piłkarze Wisły tuż po meczu zameldowali się pod sektorem swoich fanów. Mnóstwo było wspólnych śpiewów i radości. Nie inaczej było po odebraniu medali i samego trofeum, z którym gracze podbiegli do kibiców.
Co jednak zwróciło uwagę? Nie brakowało radości triumfatorów, ale i szacunku dla przegranych. Piłkarze Wisły utworzyli szpaler dla Portowców. Piłkarzy Pogoni brawami w trakcie odbierania medali nagrodzili też fani krakowskiego klubu. Biała Gwiazda znów zaznała radości, ale sezon się nie kończy. Drugim celem pozostaje awans do PKO BP Ekstraklasy.