Nicola Zalewski w tym sezonie rozegrał zaledwie 886 minut w Serie A. Grzegorz Mielcarski przeanalizował sytuację skrzydłowego Romy i jakie może ona mieć przełożenie na reprezentację Polski. Były asystent Fernando Santosa opowiedział także o metamorfozie, jaką przeszedł 22-latek. – Dostrzegam w nim innego zawodnika. Wcześniej nie widziałem u niego chęci brania na siebie ciężaru gry. Teraz jest zdeterminowany, nie kalkuluje, nie ogląda się na nikogo i dobrze na tym wychodzi – powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Adrian Janiuk, TVPSPORT.PL: – Sytuacja Nicoli Zalewskiego w Romie nie jest zbyt korzystna. Co prawda, w niedzielnym hicie Serie A z Juventusem rozegrał całą drugą połowę, ale nie jest podstawowym graczem w drużynie Daniele De Rossiego. Po sezonie powinien zmienić klub?
Grzegorz Mielcarski: – Każda z opcji niesie za sobą ryzyko. Jeśli zostanie i nie będzie grał w klubie to może stracić miejsce w wyjściowym składzie reprezentacji Polski, które niedawno sobie wywalczył. Nowy trener nie do końca mu ufa. Nicola dostaje szanse, ale częściej jednak przesiaduje na ławce rezerwowych. Jest to sytuacja niepokojąca, bo grozi ona zatrzymaniem rozwoju tego zawodnika. 22-latek powinien dążyć do tego, żeby grać w każdym spotkaniu, a w jego przypadku tak nie jest.
– Zalewski ma jeszcze przez rok ważny kontrakt, ale AS Roma oczekuje, że znajdzie się klub, który zapłaci za niego kilkanaście milionów euro. Mówiło się o zainteresowaniu Fiorentiny i Monzy. To realne, że ktoś będzie chciał za niego tyle zapłacić?
– W mojej ocenie będzie o to bardzo trudno. Nie są to małe pieniądze, nawet jak na włoskie realia. Zalewski jest utalentowanym graczem, ale w skali europejskiej nikt nie wyceni wielkości jego talentu na kilkanaście milionów euro. Gdyby grał regularnie w Romie sytuacja byłaby inna, ale on pełni rolę rezerwowego przez cały sezon. Podejrzewam, że gdyby znalazł się klub, który zaoferuje kwotę w okolicach 8 mln euro, AS Roma byłaby skłonna go sprzedać.
– Wszystko może zmienić się, gdy Zalewski dobrze wypadł na Euro 2024.
– Bez wątpienia. Mistrzostwa Europy będą dla niego wielką szansą. Jeśli na turnieju w Niemczech pokaże się z dobrej strony, wówczas znajdzie się chętny, żeby negocjować z Romą. Jeśli będzie jednym z najlepszych naszych piłkarzy wtedy ugra wiele dla siebie. Duże imprezy bardzo często windują zawodników. To okno wystawowe na świat, dlatego jestem zdania, że gra w reprezentacji będzie miała wielkie znacznie dla jego przyszłości. Będzie to jego karta przetargowa.
– Zalewski za kadencji Jose Mourinho występował na różnych pozycjach. W reprezentacji Michał Probierz konsekwentnie wystawia go na lewym skrzydle. Widać, że tam czuje się najlepiej.
– Dlatego "Nico" powinien dążyć do tego, żeby grać również na tej pozycji w klubie. Najprawdopodobniej będzie to możliwe po zmianie pracodawcy. W tym sezonie miał wiele trudnych momentów, także w reprezentacji. Na październikowe zgrupowanie został powołany do kadry U21, gdzie pokazał się z dobrej strony. Należycie podszedł do sprawy, ponieważ schował dumę do kieszeni i odpowiednio zareagował. Wrócił do pierwszej reprezentacji, która podała mu rękę. Później on wspaniale się jej odwdzięczył. Mocno przyczynił się do awansu biało-czerwonych na Euro 2024. Dołożył nie cegiełkę, a ogromną cegłę. Był kluczowym graczem w spotkaniach z Estonią i Walią.
– Analogiczna sytuacja – Zalewski znalazł się w takim samym dużym dołku, jak reprezentacja Polski.
– I obie strony w znakomity sposób sobie pomogły. Zalewski musiał zmierzyć się z kryzysem emocjonalnym. Nie grał w klubie, w kadrze został odstrzelony w trakcie jednego zgrupowania. Przeszedł długą drogę na przestrzeni zaledwie kilku miesięcy i może być przykładem dla innych, że się da. Zrobił krok do tyłu, ale później dwa do przodu.
– Nie ma ryzyka, że brak regularnych występów w klubie źle wpłynie na jego formę podczas Euro 2024?
– Zalewski udowodnił, że można na niego liczyć. Jest podstawowym graczem reprezentacji Polski i wszystko wskazuje na to, że nikt nie będzie w stanie odebrać mu tego miejsca w najbliższym czasie. Zdaje sobie sprawę, że po barażowych meczach może czuć się pewnie. To bardzo ważne w jego sytuacji, że na nowo w siebie uwierzył.
– Zalewski wrócił dość nieoczekiwanie do wyjściowego składu reprezentacji Polski. U trenera Fernando Santosa stracił miejsce w jedenastce.
– Gdy "Zale" grał u poprzedniego selekcjonera nie był w stanie dać drużynie tyle, co w ostatnich meczach. Widać było, że miał pewną blokadę. Wydaje mi się, że nazwijmy to zesłanie do reprezentacji U21 podziałało na niego mobilizująco. Odzyskał pewność siebie, wrócił na właściwe tory, ale był to pewien proces. Odrodził się w spotkaniach z Czechami i Łotwą. Z kolei w barażach o Euro 2024 widzieliśmy go w najlepszym wydaniu. Przybił pieczątkę w Cardiff i takiego "Zale" potrzebuje nasza drużyna narodowa.
– Na grę w Romie niestety się to nie przełożyło...
– Pokazał, że potrafi dać wiele swojemu zespołowi, ale w Romie widać, że ustalona jest pewna hierarchia i trudno jest mu ją zaburzyć. Przy nowym trenerze, De Rossim rzymianom po prostu dobrze idzie. Wtedy nie jest łatwo wskoczyć do składu. Mimo wszystko uważam, że nie będzie miało to wpływu na hierarchię w kadrze. Dobrze, że Nicola pojawia się na murawie w końcówce sezonu. Nie gra ogonów, tylko wchodzi jako jeden z pierwszych zmienników. W kontekście gry na Euro 2024, jest to bardzo ważne, ponieważ będzie dobrze przygotowany. Całe szczęście, że w Romie w ten sposób do niego podchodzą, bo mogło być znacznie gorzej. Oczywiście taka sytuacja nie będzie trwała wiecznie i zbyt długo nie da się ciągnąć tak tego wózka. W dłuższej perspektywie nie będzie grać dobrze w reprezentacji, nie mając miejsca w składzie drużyny klubowej. O to jednak trzeba będzie się martwić po Euro 2024.
– Możemy mieć nadzieję, że Zalewski zagra na Euro 2024 niczym Jakub Błaszczykowski podczas Euro 2016? Błaszczykowski również miał trudną sytuację w klubie, ale na turnieju wypadł świetnie. Nie był obciążony trudami sezonu. Może to będzie kluczem do wysokiej formy również w przypadku skrzydłowego Romy?
– Błaszczykowski był wtedy wiodącą postacią naszej reprezentacji. Oby historia się powtórzyła w przypadku Zalewskiego. Kuba pokazał, że można być gwiazdą turnieju, grając niewiele w klubie. Włożył jednak dużo pracy, żeby tak się stało. Oprócz treningów w klubie pracował indywidualnie. Był wypoczęty i żądny gry. Jestem w stanie wyobrazić sobie, że w przypadku Zalewskiego też tak może się stać. Poza tym w Romie tak do końca z niego nie zrezygnowano skoro przeciwko Juve zagrał całą drugą połowę. Jeśli znakomicie zaprezentuje się na Euro 2024, wtedy w klubie jego sytuacja również może ulec zmianie. Może mieć to na to duży wpływ.
– Gdy pracował pan jako asystent trenera Sanotsa, miał pan okazję z bliska obserwować Zalewskiego. Mocno się zmienił jako piłkarz na przestrzeni ostatnich miesięcy?
– Zmężniał i widać większą dojrzałość w jego grze. Po krótkiej przerwie od reprezentacji Polski, gdy udał się na zgrupowanie kadry U21, dostrzegam w nim innego zawodnika. Wcześniej nie widziałem u niego chęci brania na siebie ciężaru gry. Teraz jest zdeterminowany, nie kalkuluje, nie ogląda się na nikogo i dobrze na tym wychodzi on, a także reprezentacja. Bije od niego pewność siebie, co przekłada się na zaufanie, którym darzą go koledzy z zespołu i sztab szkoleniowy.