Frans Hoek to wybitny specjalista od treningu bramkarzy. Pracował m.in. w FC Barcelonie, Manchesterze United, Bayernie Monachium czy reprezentacjach Holandii i Polski (za czasów Leo Beenhakkera). W rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty przyznaje, że w angielskim klubie mógł zagrać jeden z polskich bramkarzy. – Mieliśmy go na naszej liście – przyznaje.
Hoek doskonale zna potencjał, jakim dysponują polscy bramkarze. Widział go nie tylko z bliska, będąc trenerem kadry, ale też chociażby w Premier League, obserwując naszych piłkarzy w tamtejszych klubach. W szczególności zapadli mu w pamięć Wojciech Szczęsny i Łukasz Fabiański.
– Kiedy Szczęsny i Fabiański byli w Arsenalu, twierdziłem, że obaj są wystarczająco dobrzy, by zostać jedynką Kanonierów na długie lata. Tak się nie stało, ale obaj mają fantastyczną karierę. Spójrzmy, jak Szczęsny gra w Juventusie. Absolutnie topowy poziom – mówi Dariuszowi Faronowi z WP Sportowe Fakty.
Hoek przyznaje, że brak szczęścia mógł sprawić, że o ile Szczęsny od lat gra na absolutnie topowym poziomie, o tyle Fabiański poza Arsenalem przez większość czasu grał w niżej notowanych klubach. Co więcej, stwierdza że Fabiański był bliski gry w barwach Czerwonych Diabłów.
– W karierze musisz mieć trochę szczęścia. Kiedy pracowałem w Manchesterze United i mówiło się o odejściu Davida De Gei, "Fabi" był na naszej liście. Jestem przekonany, że mógłby wykonać na Old Trafford dobrą robotę. Znałem jego klasę, charakter i byłem świadomy, co potrafi. Spokojnie mógłby grać przez kilka lat w topowym klubie – przyznaje 67-latek, który ostatnio pracował dla reprezentacji Holandii na mundialu w Katarze.
Ostatnie zdanie, według słów Hoeka, należało jednak do Louisa van Gaala, a ten wybrał Argentyńczyka Sergio Romero.
Hoek to jeden z bardzo cenionych speców od bramkarskiego treningu. Poza van Gaalem i Beenhakkerem współpracował również z Frankiem Rijkaardem, Dickiem Advocaatem czy nawet samym Johanem Cruyffem pod koniec lat 80. w Ajaksie Amsterdam.