Urodziła się w 1983 roku w Taszkencie, czyli na peryferiach Związku Radzieckiego. Tam dorastała i wyróżniała się, więc w pogoni za sukcesem trafiła do Moskwy. A później zauroczyła lokatora Kremla...
👉 Aryna Sabalenka. Czy tylko błyskotka reżimu?
Pochodziła z aktywnej ruchowo rodziny, więc była "skazana" na sport. Tata Marat grał w piłkę, a mama Luba znana była na koszykarskich parkietach i reprezentowała Uzbekistan. Nie wiadomo, czy córka paliła się aż tak do sportu, czy może rodzice nie pozostawili jej wyboru.
Zanosiło się na to, że dziewczynka wybierze łyżwiarstwo figurowe, ale w Taszkencie nie było odpowiednich warunków. Alternatywą okazała się gimnastyka rytmiczna. Podobno dziadek, będący urzędnikiem, podpatrywał zdolną, pełną zapału wnuczkę podczas treningów, które szybko zaprocentowały i to jak!
Wymagająca trenerka
Była już nastolatką, gdy przeprowadziła się z rodziną do Moskwy. To był inny świat, znakomite perspektywy. Przede wszystkim zyskała możliwość pracy z uchodzącą za specjalistkę wysokiej klasy Iriną Winer. Mowa o trenerce reprezentacji Rosji w gimnastyce rytmicznej. W 2011 roku Alina udzieliła wywiadu rosyjskiemu wydaniu Vogue’a i ujawniła kulisy współpracy, która nie była oczywiście łatwa:
– Pamiętam, że byłam mała i po treningu zostałam poczęstowana arbuzem. Byłam w obcisłym kombinezonie i wyraźnie wystawał mi brzuch. Irina Winer zobaczyła mnie i powiedziała: "Chodź się zważyć!". Było o pół kilograma więcej. A Winer powiedziała: "To koniec, pakuj się, wracaj do Taszkentu!". A moja matka, która siedziała tuż obok, dodała: "Ty jedź, a ja zostanę". I nikt się nade mną nie zlitował! (cytat z portalu belsat.eu.)
Została jednak złotym dzieckiem rosyjskiego sportu. To wymowne, że jej debiut w zawodowym sporcie to rok 1996. Miała wtedy zaledwie 13 lat i była najmłodszą w reprezentacji. Nawet przez kolejne trzy lata była najmłodsza.
Sukcesy i... niefart
Zaczęła szybko triumfować. Wywalczyła dwa tytuły mistrzyni Europy i jeden - mistrzyni świata. Wróżono jej złoto w igrzyskach olimpijskich w Sydney w 2000 roku, ale... miała pecha. Upuszczenie obręczy i wybiegnięcie poza matę przekreśliło szansę na pierwsze miejsce. Nie było aż tak źle, skoro stanęła na ostatnim stopniu podium. Wyprzedziły ją tylko rodaczka Julią Barsukową i Julia Raskina z Białorusi.
Tamto potknięcie, co ciekawe, wzmocniło ją psychicznie. Pokazała, że jest twarda, silna i łatwo nie daje za wygraną. W kolejnych latach sięgała regularnie po złote medale. Tę powtarzalność potwierdziła złotem podczas mistrzostw Europy w Grenadzie w 2002, mistrzostw świata w Budapeszcie rok później, mistrzostw Europy w Kijowie w 2004. Ukoronowaniem znakomitej kariery było złoto IO w Atenach w 2004. Początek XXI wieku był więc rewelacyjny. Zwycięska passa trwała w najlepsze.
Kiedy poznała Putina?
Kabajewa poznała Putina, gdy trenerka Irina Winer chcąc docenić osiągnięcia zawodniczek udała się wraz z Aliną i Iriną Czaszcziną do prezydenta Rosji. Była okazja do świętowania po udanych występach w Hiszpanii. Tam obie zdobyły wszystkie złote medale. Brukowce podały potem, że Alina towarzyszyła dyktatorowi przez cały wieczór i być może zdradzała tajniki... gimnastyki rytmicznej.
Wejście do polityki i mediów
Po zakończeniu sportowej kariery realizowała się na innych płaszczyznach. W 2005 roku została członkinią Izby Publicznej Rosji, a po trzech latach stanęła na czele Rady Publicznej Narodowej Grupy Medialnej. W latach 2007-2014 była parlamentarzystką. Zasiadała w rosyjskiej Dumie jako przedstawicielka putinowskiego ugrupowania Jedna Rosja. A plotki o jej związku z politykiem pojawiły się już w 2008.
To wtedy gazeta "Moskowskij Korrespondent" zagrała va banque, publikując tekst o domniemanym romansie Kabajewej z Władimirem Putinem. Już po czterech dniach przyszła kara – zamknięcie redakcji. Powód? Niewypłacalność...
No, to w zastępstwie zagraniczne media doniosły, że w 2010 roku urodziła syna Władimirowi, a w 2013 córkę. W styczniu 2013 "New York Post" podał, że była olimpijka i jej dzieci zamieszkali w rezydencji Putina w Soczi. A szwajcarskie media drążyły temat potomstwa, utrzymując, że para ma być może nawet czwórkę pociech.
Krym i kontrowersje
Weszła do polityki mając zaledwie 23 lata, więc była jedną z najmłodszych deputowanych Dumy. Początkowo jej obecność nie wzbudzała dużych kontrowersji. Głośno zrobiło się dopiero po tym, czego dopuściła się w czwartej kadencji.
Poparła wtedy ustawę Magnickiego o nakładaniu sankcji, aneksji Krymu i ustawę o "zagranicznych agentach". Dwa lata temu powiedziała, że jednym z jej celów jest renowacja zabytkowej cerkwi na Krymie (półwyspie okupowanym przez Rosję). A wcześniej, bo w 2010 roku odpowiadała za kompleks sportowy w okupowanym Cchinwali w Osetii Południowej.
Aktywna i... śmiała
Jeszcze uprawiając sport zawodowo była bardzo medialna. Angażowała się telewizyjne formaty rozrywkowe takie jak "Harem". To w tym programie towarzyszyła jej Alena Swiridowa. Wystąpiła w znanym także polskiej publiczności "Fort Boyard".
Wykazywała się dużą śmiałością. Pozowała nawet w magazynie dla mężczyzn "Maxim". Tych aktywności było sporo. Można wspomnieć chociażby o roli prowadzącej program "Imperium Sportu".
Działalność w... dziennikarstwie
Robiła karierę w parlamencie, a z czasem weszła do rady nadzorczej największej w Rosji Narodowej Grupy Medialnej (NMG), która pełni nadzór nad lwią częścią mediów w tym kraju: Pierwyj Kanał, REN-TV, Izwiestia, STS, Sport-Express i kanał Cze. Założyła też Szkołę Młodych Dziennikarzy.
Jeśli w Rosji słyszy się o etyce dziennikarskiej, to można wybuchnąć śmiechem. Znane są liczne przykłady zastraszanych redaktorów, ograniczania wolności słowa. A Kabajewa lubiła moralizować:
– Należy wpajać dziennikarzom etykę! Zdaję sobie sprawę z tego, jak potrafią zmanipulować wszystko i zaszkodzić człowiekowi. Zniszczyć mu życie – osobiste, twórcze, sportowe! – perorowała.
Pobyt w... areszcie domowym?
Gdy wybuchła wojna w Ukrainie Kabajewa, zdaniem mediów, przebywała z dziećmi w Szwajcarii. To właśnie w tym kraju miała je urodzić. Podobno bywała też w Moskwie. Centrum Dossier, które analizuje godne potępienia działania Kremla, donosiło, że mieszkała z Władimirem Putinem, oczywiście potajemnie, w posiadłości nieopodal granicy z Finlandią.
Tam miało być oczywiście dużo atrakcji. Choćby sauna, hodowla pstrągów, a nawet wodospad... Gdy w listopadzie zeszłego roku świat obiegła wieść o rzekomej śmierci dyktatora, to tajemniczy wojskowy "generał SVR" utrzymywał, że przebywa w areszcie domowym.
Na liście hańby
Z artykułu ukraińskiego portalu tribuna.com z czerwca 2022 wynika, że Kabajewa była w gronie sportowców z Rosji, którzy poparli napaść zbrojną na Ukrainę.
Lista uwzględniająca tych jawnie, a nawet ostentacyjnie wspierających okrucieństwa rosyjskiej armii zawierała 55 nazwisk. Wśród nich byli ci, którzy sięgali po medale w igrzyskach olimpijskich.
Alina Kabajewa (dwukrotna medalistka olimpijska w gimnastyce) - domniemana partnerka Putina, kieruje jednym z medialnych narzędzi propagandy – National Media Group – napisano.
Towarzystwo Łukaszenki
W kwietniu pojawiły się informacje, że była widziana na turnieju gimnastycznym, nawet jej imienia. To było w Rosji i... na Białorusi. Pierwszy raz w dwóch krajach. Wcześniej Rosjanie nie "dzielili się" organizacją tej imprezy. Być może chodziło o jeszcze jedno podkreślenie sojuszu rosyjsko-białoruskiego.
A Kabajewa zwracała uwagę na rzekomy prestiż tego turnieju. Nie miało to jednak wiele wspólnego z prawdą. Rosja w sporcie jest teraz bojkotowana, a w tych zawodach uczestniczyli nieliczni goście z zagranicy: Armenii, Gwatemali, Kazachstanu, Chin, Kuby, Kirgistanu, Meksyku, Serbii i Uzbekistanu.
Turniej miał wymiar li tylko propagandowy, a gościem honorowym był... Aleksandr Łukaszenka. Alina wypowiadała się tam z zapałem, zaklinając rzeczywistość:
– To wydarzenie, nasz festiwal, udowodnił, że ani sport, ani sztuka nie mają granic i nie da się tego zakazać! Nie chcemy niczego nikomu udowodnić. Kochamy to, do czego dążymy i to, co robimy – komentowała.
Powtarza propagandę Kremla
W rozmowie z tass.ru ubolewała nawet nad tym, jak Rosja jest "prześladowana". Jej wypowiedź wpisuje się w narrację Kremla:
– Troszczą się o świat równie obłudnie jak o czystość sportu. Nie przeszkadzała im śmierć tysięcy cywili w Jugosławii, Iraku, Libii czy Syrii. Teraz nie mogą zrozumieć i są wściekli, bo Rosja chce chronić mieszkańców Donbasu i Ługańska przed nazistami. A wtedy nie usuwali z zawodów żadnego kraju – utyskiwała, powielając poglądy przedstawiane przez rosyjskie kanały dezinformacji.