| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Konia z rzędem temu, kto przewidział przebieg wielkiego ligowego klasyku pomiędzy Lechem Poznań a Legią Warszawa. Stołeczni po absurdalnych samobójach stoperów gospodarzy wygrali 2:1 (2:0) i pozbawili odwiecznego rywala szans na mistrzostwo Polski. Tym samym w grze o tytuł pozostały już tylko Jagiellonia Białystok i Śląsk Wrocław.
PRZED MECZEM:
Takiego ligowego klasyku nie było od dawna. Kiepsko spisujący się w ostatnich tygodniach Lech Poznań mierzył się z będącą w kryzysie Legią Warszawa. Obie drużyny tydzień temu skompromitowały się na całej linii. Kolejorz przegrał 1:2 z Ruchem Chorzów, a stołeczni przegrali aż 0:3 u siebie z Radomiakiem. Na trzy kolejki przed końcem obie drużyny wciąż miały szansę na zajęcie miejsca na podium. W gorszej sytuacji byli legioniści, których porażka praktycznie przekreślała szanse na grę w Europie.
Cztery ostatnie starcia Lecha i Legii były zwykle pozbawione emocji i kończyły się remisami. Jesienią w Warszawie goli nie było. Kto by przypuszczał, że pierwszy ligowy klasyk w 2024 roku będzie miał tak kuriozalny przebieg...
JAK PADŁY GOLE?
0:1 (14') – Paweł Wszołek wrzucił piłkę z prawej flanki w kierunku Yuriego Ribeiro. Portugalczyk oddał strzał głową, a później w niewytłumaczalny sposób Miha Blazić wpakował ją do własnej bramki.
0:2 (44') – Wszołek pomknął prawym skrzydłem i dośrodkował w kierunku Marca Guala. Hiszpan minął się z futbolówką, ale... wyręczył go Bartosz Salamon, który z kolanka zapakował piłkę do siatki.
1:2 (83') – Znakomity strzał Joela Pereiry z kilkunastu metrów, po którym piłka zatrzepotała w siatce.
PRZEBIEG SPOTKANIA:
Przez pierwszy kwadrans meczu Lech – Legia działo się więcej niż w jakimkolwiek przez ostatnie kilka lat. Już w ósmej minucie Paweł Wszołek, pięknym technicznym strzałem wpisał się na listę strzelców. Szkopuł w tym, że kilka chwil wcześniej w tej samej akcji, Maciej Rosołek brzydko faulował Afonso Sousę. Sędzia Szymon Marciniak wrócił do tej sytuacji i cofnął gola.
W 12. minucie VAR podpowiedział Marciniakowi, że Barry Douglas dotknął piłkę ręką we własnym polu karnym. Do jedenastki podszedł Josue, który źle wykonał rzut karny, a jego intencje znakomicie odczytał Bartosz Mrozek. Dosłownie kilka chwil później bramkarz Lecha musiał skapitulować. Piłkę do własnej siatki w kuriozalny sposób wpakował Miha Blazić.
Równie kuriozalnego "samobója" pod koniec pierwszej połowy strzelił drugi stoper Lecha, Bartosz Salamon, który idealnie wykończył dośrodkowanie Wszołka. Idealnym podsumowaniem pierwszej połowy są słowa komentatora TVP Sport Jacka Laskowskiego, który powiedział, że nie był to mecz, a fragment "Latającego Cyrku Monty Pythona".
Wskaźnik oczekiwanych goli przez Lecha w pierwszej połowie wynosił 0,17. W drugiej połowie nie było lepiej. Lechici grali koszmarnie i nieudolnie. W 79. minucie niezadowoleni kibice gospodarzy wrzucili materiały pirotechniczne na murawę. Gra została przerwana na kilka minut.
Legia spokojnie kontrolowała przebieg spotkania. Powracający do bramki Kacper Tobiasz musiał wykazać się tylko piękną paradą po potężnym strzale z dystansu Radosława Murawskiego. Ostatecznie skapitulował w 83. minucie za sprawą kapitalnego gola Joela Pereiry. To było jednak za mało. Lech nie wrócił do gry i zasłużenie przegrał 1:2. W trzech meczach zdobył tylko punkt, niwecząc cały wysiłek z wiosny i ostatecznie wypisując się z gry o mistrzowski tytuł.
Zwycięska Legia nie grała widowiskowo, ba, oddała tylko jeden celny strzał, którym był... niewykorzystany karny Josue. Niech to zdanie będzie idealnym podsumowaniem wiosennego klasyku.
CO DALEJ?
Dzięki zwycięstwu Legia z dorobkiem 53 punktów awansowała z 7. na 3. miejsce w ligowej tabeli. Ma tylko "oczko" przewagi nad goniącym peletonem w postaci Górnika, Lecha i Rakowa oraz dwa nad siódmą Pogonią. Kolejorz spadł na piąte miejsce i nie ma już szans na mistrzowski tytuł.
Tym samym wiemy już, że w walce o mistrzostwo Polski pozostały Jagiellonia Białystok i Śląsk Wrocław. Takiej dwójki przed sezonem nie wytypowałby nikt.
W przedostatniej kolejce Lech zmierzy się na wyjeździe z Widzewem (19.05, 17:30), a Legia zagra w Grodzisku Wielkopolskim z Wartą Poznań (19.05, 15:00).