W sobotę 18 maja czołówka polskich lekkoatletów powalczy w Memoriale Kusocińskiego o kwalifikację na mistrzostwa Europy. Taki cel ma również Iga Baumgart-Witan, która po rocznej przerwie wraca na polskie stadiony. 35-latka na początku maja pomogła w awansie na igrzyska obu sztafetom 4x400 metrów. Teraz idzie po swoje, ale w rozmowie z TVPSPORT.PL opowiada o ciemniejszej stronie sportu. – To, co czasami czytamy na swój temat w Internecie, jest obrzydliwe. Hejt ma granice – mówi.
Oficjalnie: World Athletics uznała minimum olimpijskie Damiana Czykiera
Iga Baumgart-Witan to ikona polskiej sztafety 4x400 metrów. Indywidualnie dobiegła po ósme miejsce MŚ 2019 na jedno okrążenie, ale największe triumfy święciła z drużyną. Ma złoto i srebro olimpijskie z Tokio, trzy medale mistrzostw świata, w tym jedno z hali, a ponadto cztery krążki z mistrzostw Europy. To jedna z tych kilku zawodniczek, które mogą o sobie powiedzieć: gdyby nie ja, nie byłoby słynnych Aniołków. Teraz, przed Paryżem, do którego panie już zdobyły bilety, słynne Aniołki wracają. Po roku przerwy na leczenie kontuzji wróciła też Iga. Dla niej Francja ma być ostatnim olimpijskim tańcem.
***
MICHAŁ CHMIELEWSKI, TVPSPORT.PL: – Ile osób w kadrze narodowej sprinterów mówi Ci na "Pani?"
IGA BAUMGART-WITAN: – Albo babciu? Nie no, żartuję. Mówią mi "ciocia". Jestem ich ciocią.
– Ciociu brzmi lepiej?
– A nie? Ciociu brzmi tak, jaka ja jestem. Skracam dystans, śmieję się sama z tego, że tyle lat jestem już na bieżni. Mam świetny przykład z Bahamów. Tam najmłodsi byli Maks Szwed i Marek Zakrzewski. Na początku trochę ich testowałam, robiłam sobie żarty z tej różnicy wieku. Ale potem jasno zaznaczyłam, że przecież jesteśmy kumplami z grupy i jako kumple musimy się traktować. Szybko poszło. Ale gdyby się zastanowić, przecież ja dłużej trenuję niż Marek żyje. Sprawdziliśmy to. Odkąd wystartowałam w pierwszych zawodach, świat czekał jeszcze dwa lata aż on się urodzi.
– Matko jedyna.
– Dokładnie. Matko jedyna. Wiesz, my z tych World Relays wracaliśmy 28 godzin. To już się inaczej znosi niż kiedyś. Niby jest więcej czasu, żeby się wspólnie pocieszyć z awansów na igrzyska, ale potem swoje trzeba odchorować. Więc cieszyliśmy się, leżąc na przesiadce w Monachium na jakichś leżankach, zawinięci w kulki. Ale nieważne. Warto było i biegać na Bahamach, i tak potem wracać. 4 kwalifikacje na Paryż na 5 możliwych? Super statystyka kadry. Po to tam lecieliśmy. Po to nadal jestem w sporcie.
– Tęskniłaś za sztafetą? Za reprezentacją?
– Ogromnie.
– Liczyłaś, ile cię nie było?
– Od mistrzostw Europy w Monachium, to prawie dwa lata. Długo. I powrót zdarzył się w super ważnym momencie, jestem z siebie dumna. Chyba mam prawo, prawda? Na ten występ, chociaż dopiero maj, było duże ciśnienie. Udźwignęliśmy to, mimo że – z racji pory roku – nikt z nas nie jest jeszcze w topowej formie, nikt nie miał tu szczytu, tylko lekko został wypuszczony trening z obciążeń, żeby odświeżyć nogi. To nie było proste. A mimo to umieliśmy walczyć z najlepszymi, porównaliśmy się. To jest bardzo motywujące. Tym bardziej, że te World Relays były inne niż poprzednie. Były o największą stawkę w ich historii, może nawet o większą niż finał ME. Dotąd była to po prostu fajna impreza. A tym razem to było olimpijskie być albo nie być dla zespołów. To był dodatkowy stres. Czuliśmy tę odpowiedzialność i trenerzy też czuli. Dla nich też ukłony, bo super poukładali składy – tak, żeby taktycznie wszystko się zgadzało. Żebyśmy byli skuteczni.
– Nie masz wrażenia – bo ja mam – że ten start na Bahamach był jakimś powrotem? Sposób, w jaki się cieszyłyście, w jakim składzie tam byłyście, jak o tym pisałyście potem na swoich Instagramach – wszystko było bardzo emocjonalne. A sportowo to był powrót Aniołków w najlepszym wydaniu.
– Dla mnie bez wątpienia. Myślę, że Justyna też mocno to przeżywała. Ze starej ekipy zabrakło Ani Kiełbasińskiej i Gosi Hołub-Kowalik, która wraca po przerwie. Oby ich urazy nie były poważne. Niemniej, wróciłyśmy jako drużyna. To jest ważne: że byłyśmy tam razem od początku do końca, we wspólnym celu, z jakościowym bieganiem. Bahamy odbudowały nasz mental po trudniejszym okresie karier części z nas. Na pewno mojej.
– Tu musi paść istotny statement.
– Jesteśmy tylko ludźmi, a nie cyborgami.
– Dokładnie ten.
– Wiem, to się często powtarza. Ale to jest prawda. Patrz, my od 2017 roku zdobywałyśmy medale na prawie wszystkich imprezach. Trudno się tyle utrzymywać na szczycie, to wiele kosztuje. Tym bardziej przykro czytało się komentarze, że my się już skończyłyśmy, że nic z tego nie będzie, że Natalia jest jedyną nadzieją. Tak, ona walczy dziś o wielkie rzeczy. Ale to nie tak, że pozostałe zniknęły. Mnie na bieżni nie było cały zeszły rok, miałam przymusowy krok wstecz. Warto było jednak zagryźć zęby, wyleczyć się. Nie jestem już juniorką. Tym bardziej się cieszę, że pomimo tego wciąż mogę być częścią grupy, która stanowi europejską, a może i światową elitę.
– W którym momencie na Bahamach pomyślałaś, że warto jednak nadal być sportowcem: po starcie czy przed?
– Chyba przed, na zgrupowaniu w Miami. Wtedy, przy kapitalnej atmosferze w ekipie, pomyślałam: kurde, tego właśnie najbardziej będzie mi brakowało, gdy moja kariera dobiegnie końca. Ta miłość do lekkoatletyki tylko trochę wynika z chęci rywalizacji. Najwięcej robi ta cała otoczka. Ci kapitalni ludzie i wspólne przygody. To jest bagaż, którego nie zebrałabym, mając normalną pracę. Jestem za to wdzięczna.
– Próba przed końcem kariery była w ubiegłym roku. Nie pojawiłaś się na bieżni ani razu.
– Ale tylko w zawodach, bo cały ten czas jakoś trenowałam, trzymałam kontakt z ludźmi. Nawet, jeżeli to często był tylko trening zastępczy. Nadal nie wiem, jak to będzie, kiedy naprawdę przestanę być sportowcem.
– Potrafiłabyś zrobić kalendarium swoich ostatnich nieszczęść?
– W życiu nie chcę do tego wracać. Po co?
– Dla ludzi. Myślę, że nie każdy rozumie, jak istotny powrót do kadry teraz zaliczyłaś. Jaka to była długa droga.
– Niestety, mam poczucie, że ludzie chyba na to nie patrzą. Śledzą nas, tylko gdy jest sukces. Te kilka chwil, radość, hymn, flaga i papa. To, co pomiędzy, nie jest atrakcyjne. A szkoda.
– To bolesna diagnoza.
– Ale prawdziwa. Kiedy miałam 17 miesięcy bez startów, za to z wizytami u lekarzy, płaczem i wątpliwościami, nie istniałam medialnie. Zostałam zapomniana. W końcu więc wstawiłam zdjęcie na Instagram, że wystartuję w halowych mistrzostwach Polski. Nie miałam tego w planach, uznałam jednak, że warto się przetrzeć na próbę. I co? Znajomi błyskawicznie donieśli mi, co o tym napisano bodaj na Twitterze: że, cytuję, "Iga wreszcie zrozumiała, że formy nie robi się w social mediach, tylko na bieżni". Fajnie, nie? Tak o nas właśnie myślą hejterzy i laicy, którzy nie mają pojęcia o tym, ile kosztuje nas zawodowy sport. Może gdybym częściej wrzucała zdjęcia, jak wymiotuję po odcinkach albo fotki zabandażowanych nóg, to mogłabym liczyć na odrobinę więcej litości? Może te, na których staram się uśmiechać, są złe?
– Pomimo takiego doświadczenia wciąż bolą cię anonimowe błazenady?
– Bolą.
– Często pokazujesz, że z tym walczysz. Na Instagramie lubisz czasem podostrzyć, co?
– Tak, bo ten ściek można mierzyć na tony. Ja nie umiem się tym karmić tak, jak część dziewczyn od nas. One to czytają, śmieją się i napędzają tym w jakiś sposób do działania. A ja się denerwuję, taka już jestem. Sprawia mi satysfakcję, że czasami kogoś celnie zamknę. To taka moja słabostka – obnażać ludzką głupotę, która niestety często sprawia sportowcom ogromną przykrość. Ale to jedna część mojej aktywności. Dodatkowo wyjaśniam tych, którzy mają problem ze swoją seksualnością. To jest totalna plaga. Wystarczy wrzucenie zdjęcia, jak idę boso po plaży, żeby otrzymać stos obrzydliwych wiadomości od tzw. "stópkarzy". Nie do uwierzenia, jak można puścić hamulce, mylnie uważając, że jest się w sieci anonimowym. Tego nawet nie wypada cytować.
– Czy uważasz, że to jest groźne?
– Momentami chyba tak. Ale okej, z tego czasami nawet się pośmieję. Ci, którzy obrażają nas, bo wolno pobiegliśmy, nisko skoczyliśmy albo krótko rzuciliśmy, są godni pożałowania. Chcę zwrócić uwagę na to, że nie każdy w sporcie ma grubą skórę. Są ludzie, którzy nie radzą sobie emocjonalnie z tym, gdzie są w sporcie. To, co robi się, krytykując ich w bezczelny sposób, jest niekiedy dobijaniem leżącego. I pytam: po co?
– Ciocia została rozsierdzona.
– Ciocia-masterska.
– No tak, już oficjalnie masz tę kategorię w bazie PZLA. Tak szczerze, to jest jakieś brzemię?
– Może trochę.
– Będziecie mogły stoczyć z Mariką Popowicz-Drapałą bitwę na rekordy U40. Będą emocje! Ale najzupełniej poważnie: w którym momencie – i czy w ogóle – poczułaś po sobie, że czas w sporcie jednak przemija?
– Zauważam to każdego dnia. Każdego dnia zastanawiam się, co będę robiła później, gdy już skończę. Zastanawiam się, jak skończę. Jak to przekażę, jak będzie wyglądał ten dzień. I kolejne. To nie są proste rzeczy, zwłaszcza kiedy się obejrzę wokół i zdam sprawę, że większość rówieśników z bieżni już dawno jest po drugiej stronie. To jest nieco obciążające. Ale z drugiej strony, nie chcę jeszcze o tym zanadto myśleć. Wciąż mam cel do zrealizowania, a nim są igrzyska olimpijskie.
– Możesz powiedzieć oficjalnie, że ostatnie?
– Tak, to na pewno. Ale czy będzie to w ogóle moja ostatnia impreza w karierze, tego jeszcze nie wiem.
– Jak blisko byłaś zakończenia kariery po Tokio? I dlaczego jednak zostałaś?
– Tam zgadzało się niby wszystko, żeby tak zrobić. Wielka impreza, dogonione wielkie marzenie, a nawet dwa, bo zdarzył się wielki sukces w mikście. Nie tylko ja mogłabym wtedy powiedzieć, że się żegnam. Ale sądzę, że tamte igrzyska były – jakkolwiek to brzmi – niekompletne. Mam na myśli fakt, że o ile sztafety pokazały się z najlepszej strony, to indywidualnie tam nie zaistniałam. Miałam w głowie może jakiś tego brak, jakiś niedosyt? My się wtedy poświęciłyśmy w imię wielkiej sprawy. Ale potem zostało poczucie, że może z tego dałoby się jeszcze urwać życiówkę? Jeszcze zagrać też na własny rachunek? Jeszcze raz pocieszyć się ze sztafetą i wydłużyć listę podiów? W sporcie zawsze to w człowieku jest. To napędzające, ale niekiedy zgubne. Minęły trzy lata. Wszystkie jesteśmy nadal na bieżni.
– To takie sportowe FOMO – Fear of Missing Out [ang. strach przed ominięciem czegoś].
– Dokładnie. I nie jest łatwo przeciąć tę pętlę.
– Ta aspiracja sprzed trzech lat, o grze na własny rachunek, jest jeszcze aktualna?
– Oczywiście. 51.02 sekundy, moja życiówka, ładniej wyglądałaby bez tej jedynki po piątce. To byłoby minimum na Paryż!
– Czyli 18 maja na Stadionie Śląskim biegniesz po kwalifikację indywidualną na ME w Rzymie?
– Wiem, że jeszcze nie jestem w topowej formie i zwykle dopiero w drugiej części sezonu kręcę się w okolicach maksymalnego potencjału. Kto wie, czy tak nie będzie i tym razem? Wiem, że dziewczyny z kadry nie śpią i marzą o tym samym. Ale tak, bardzo bym tego chciała. To oznaczałoby, że przyspieszam, czyli zarazem, że jestem jeszcze bardziej przydatna sztafecie.
– A co poza Kusocińskim?
– Mityng w Gorzowie. Przed Rzymem będą tylko te dwie imprezy. Po Rzymie się zobaczy.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.